czwartek, 31 października 2013

37. Słoneczko nasze rozchmurz się.

     Kiedy Kacperek miał trzy latka i nie chodził jeszcze do przedszkola, nie lubił siedzieć w domu. Ciągle prosił rodziców i babcię, żeby zabrali go na spacer albo gdzieś w gości.
     Nawet jak padał deszcz wołał:
     - Babciu, chodź na spacer. Nudzi mi się w domu. Na placu zabaw są dzieci, to będę miał się z kim bawić.
     - Przecież pada deszcz i dzieci też siedzą w domu, tak jak ty – odpowiadała babcia.
     - No to co trzeba zrobić, żeby słoneczko zaświeciło? – dopytywał się chłopiec.
     - Może zaśpiewasz mu piosenkę. Jak cię usłyszy to wyjrzy zza chmurek i będzie chciało posłuchać twojego śpiewu.
     - Ale ja nie znam żadnej piosenki. A ty babciu znasz jakąś? Może mnie nauczysz.
     Babcia zanuciła mu wesołą piosenkę:
     „Słoneczko nasze rozchmurz buzię,
       bo nie do twarzy ci w tej chmurze.
       Słoneczko nasze rozchmurz się,
       maszerować z tobą będzie lżej.”
     Piosenka bardzo spodobała się Kacperkowi. Powtarzał słowa piosenki tak długo, aż zapamiętał całą zwrotkę.
     - Babciu, już się nauczyłem. Zaraz ją zaśpiewam, ale otwórz okno, żeby słoneczko słyszało.
     Babcia otworzyła okno i dodała:
     - Śpiewasz tak głośno, że gdybym nie otworzyła okna to i tak słoneczko by cię słyszało.
     Chłopiec stanął przy otwartym oknie głośno zaśpiewał, a potem uważnie obserwował, czy słoneczko już wygląda. Po chwili znudzony powiedział:
     - To chyba nie działa. Słoneczko nie wyjrzało.
     - Musisz być cierpliwy. Do nieba jest bardzo wysoko i może jeszcze piosenka nie doleciała. Zaśpiewaj jeszcze dwa razy – doradziła babcia.
     W chwili, kiedy Kacperek zaczął śpiewać wiatr rozwiał chmurki na niebie i naprawdę wyjrzało słoneczko. Trochę zaskoczony i bardzo zadowolony chłopiec zawołał:
     - Słoneczko usłyszało i już wyjrzało zza chmurek. Chodź babciu na spacer, bo boję się żeby znowu nie schowało się.
     Tego dnia słońce świeciło już do samego wieczora. Od tego czasu, kiedy Kacperek wstawał i nie było pogody, przy otwartym oknie głośno śpiewał swoją piosenkę. Prawie zawsze słoneczko wyglądało zza chmurek, aby posłuchać jego śpiewu. Bardzo się cieszył, że inne dzieci też mogą wychodzić na spacer, a on ma z kim bawić się na placu zabaw.
     Szybko minęła pogodna wiosna i zaczęło się upalne lato. Tata zawołał Kacperka i wręczając mu dużą torbę powiedział:
     - Spakuj do niej swoje ulubione zabawki, bo jutro wyjeżdżamy na cały miesiąc nad morze. Pamiętaj, tylko ulubione, nie wszystkie.
     Następnego dnia przyszedł dziadek i pomógł rodzicom zapakować bagaże do samochodu. Przed wyjazdem dziadek zapytał Kacperka;
     - Widziałem, że swoje zabawki spakowałeś, a czy nie zapomniałeś spakować swojej piosenki, na wypadek gdyby nie było słoneczka?
     Chłopiec zaczął się głośno śmiać i szybko odpowiedział:
     - Dziadku piosenki nie można spakować, ją ma się w główce.
     Dziadek również roześmiał się i dodał:
     - Chciałem ci tylko przypomnieć o niej, bo dawno jej nie śpiewałeś i mogłeś zapomnieć.
     - Dziadku, nie martw się, babcia jedzie z nami to w razie gdybym zapomniał to przypomni mi ją.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz