Mały Jacuś miał starszą siostrę Agatkę,
która chodziła już do szkoły. Zazdrościł jej troszkę, bo on musiał zostawać w
domu z babcią. Bardzo często robił w jej
pokoiku wielki bałagan, ale tak cicho, żeby babcia nie słyszała. Kiedy Agatka
wracała ze szkoły wołała Jacka i pytała:
- Jacek, dlaczego zrzuciłeś wszystkie moje
zabawki z półek?
- Ja się tu nie bawiłem. Na pewno to ty
zrobiłaś przed wyjściem z domu, jak czegoś szukałaś.
- Dzisiaj nic nie szukałam i nie
zostawiłam takiego bałaganu – wołała zdenerwowana dziewczynka.
Do pokoju weszła babcia.
- Jacek musisz pomóc siostrzyczce
pozbierać zabawki.
- Ale ja tego nie zrobiłem – kłamał Jacek.
- Nie widziałam, kto to zrobił, ale teraz
pomożesz Agatce i będziesz pilnował pokoju, żeby jakiś ktoś nie zrobił znowu
bałaganu.
Jacek z wielką niechęcią pomagał siostrze,
choć dobrze wiedział, że to on zrobił ten wielki bałagan. Zdawało mu się, że
jest to bardzo zabawne, gdy wszyscy zastanawiają się, kto to zrobił, a on nie
przyznawał się do tego, bo nikt nie widział i można było oszukać, że jest się
niewinnym. Zdarzało mu się rozlać wodę i powiedzieć, że to zrobiła Agatka,
schować tacie gazetę i powiedzieć, że to babcia ją zabrała lub pukać do drzwi,
żeby wszyscy myśleli, że ktoś do nich przyszedł i trzeba otworzyć drzwi.
Mama i tata, a czasami babcia długo
tłumaczyli mu, że te jego kłamstwa nie są wcale śmieszne i utrudniają wszystkim
życie. A Jacek, choć wiedział, że to jego wina wolał kłamać i obrażać się na
wszystkich za to, że wszyscy go podejrzewają, a przecież jak psocił nikt nie
widział i nie powinni go oskarżać o kłamstwo.
Kiedy Jacek skończył pięć lat rodzice
zapisali go do przedszkola. Bardzo podobało mu się w przedszkolu. Zaprzyjaźnił
się z dziećmi i wszystko było by dobrze, gdyby Jacek znowu nie zaczął kłamać.
Po kilku jego kłamstwach pani posadziła go przy swoim stoliku i długo
rozmawiała z nim na temat jego zachowania.
- Jacku, czy wiesz jak bardzo boli
serduszko osobę lub dziecko, które oskarży się o kłamstwo a jest niewinne.
Traci się wtedy kolegów i przyjaciół, bo nikt nie ufa osobie takiej, co kłamie,
bo zabawa z kłamczuchem może skończyć się źle.
- Chcę się bawić ze wszystkimi, bo bardzo
mi się tu podoba. Nie będę już więcej kłamał ani tu w przedszkolu, ani w domu.
Przez kilka dni było naprawdę wspaniale.
Jacek, gdy źle coś zrobił szybko się do tego przyznawał i naprawiał błąd.
Dzieci znowu go bardzo polubili i chętnie się z nim bawili.
Po upływie tygodnia do przedszkola
przyszedł nowy kolega Igor. Nowy kolega podobnie jak Jacek zaczął psocić i
kłamał, że on tego nie zrobił tylko inne dzieci. Tak się jakoś układało, że
Jacek był zawsze w pobliżu rozrzuconych zabawek i Igor wskazywał Jacka, że to
on zrobił.
- Ja tego nie rozrzuciłem – tłumaczył się
Jacek.
Taka sytuacja powtórzyła się jeszcze kilka
razy i dzieci znowu podejrzliwie patrzyły na Jacka. W końcu Marysia
powiedziała:
- Znowu kłamiesz. Nie będziemy się z tobą
bawić.
- To nie ja, naprawdę przestałem już
kłamać – tłumaczył się.
Dzieci odsunęły się od niego, został sam z
rozrzuconymi nie przez niego klockami. Z żalu, że dzieci mu nie wierzą rozpłakał
się. Właśnie w tej chwili zrozumiał, jak bardzo boli serduszko, gdy ktoś
niesłusznie oskarża niewinną osobę, a
przecież niedawno on oskarżał inne dzieci, bo uważał, że to jest śmieszne.
Pani
popatrzyła na Jacka i domyśliła się wszystkiego, więc stanęła w obronie chłopca
i zapytała:
- Czy ktoś widział, jak Jacek rozrzuca te
zabawki?
Niestety nikt nie widział, tylko Igor
zawołał:
- To na pewno Jacek, a teraz nie chce
sprzątać.
- Pomóżcie dzisiaj pozbierać Jackowi
zabawki, a jutro porozmawiamy na ten temat.
Następnego dnia Jacek nie przyszedł do
przedszkola. Był chory i musiał leżeć w łóżeczku. I właśnie tego dnia Igor
spóźnił się. W szatni powiesił swoje ubranko i już miał iść do sali, gdy wpadł
na wspaniały pomysł. Poprzekładał ubranka dzieci do różnych półek i pomyślał, –
ale się będą złościć, jak nie będą mogli znaleźć swoich ubrań, a jak pani zapyta,
kto to zrobił to powie, że Jacek.
Gdy wszedł do sali dzieci kończyły już
śniadanie. Pani powiedziała:
- Zjedz szybko, bo zaraz idziemy na
spacer.
- Nie jestem głodny, jadłem śniadanie w
domu. Możemy już iść.
W szatni zrobił się okropny bałagan. Nikt
nie mógł znaleźć swoich rzeczy tylko Igor ubrany śmiał się z dzieci. Pani
bardzo się zdenerwowała i zapytała:
- Kto pomieszał wszystkie ubranka?
- To na pewno Jacek – powiedział głośno Igor.
Pani i wszystkie dzieci odsunęły się od
Igora i popatrzyły na niego ze smutkiem, a potem wszyscy razem prawie jednocześnie zapytały:
- Czy widziałeś jak to robił Jacek?
- Tak – odpowiedział pewny siebie Igor.
- To powiedz nam, gdzie jest teraz Jacek,
bo musimy go ukarać za robienie bałaganu? – zwróciła się do niego z pytaniem
pani.
Igor chciał pokazać palcem Jacka, ale nie
było go miedzy dziećmi.
- Chyba się gdzieś schował, bo go nie
widzę – odpowiedział niepewnie.
- Nie widzisz go, bo dzisiaj nie przyszedł
do przedszkola. Jest chory – powiedziała pani i zapytała Igora – to ty ostatni
wszedłeś do sali, więc ty to zrobiłeś. Prawda?
- Tak – odpowiedział Igor i zrobił się
cały czerwony.
- No teraz nie mogłeś oskarżyć Jacka o
kłamstwo. Myślę, że wiele rzeczy zrobiłeś ty, a nie Jacek. Jak wyzdrowieje i
przyjdzie do przedszkola to musisz go przeprosić – potem zwróciła się do dzieci
i dodała – chyba wszyscy przeprosimy Jacka za to, że mu nie wierzyliśmy.
Po znalezieniu swoich rzeczy dzieci szybko
się ubrały i stanęły parami. Niestety tylko Igor nie miał pary, bo nikt nie
chciał z nim iść. Musiał, więc zostać w młodszej grupie do ich powrotu.
Kiedy Jacek wyzdrowiał i przyszedł do przedszkola dzieci przeprosiły go, a Igor nie tylko przeprosił Jacka, ale jeszcze dodatkowo przyrzekł pani i wszystkim dzieciom, że już nie będzie więcej kłamał.
Kiedy Jacek wyzdrowiał i przyszedł do przedszkola dzieci przeprosiły go, a Igor nie tylko przeprosił Jacka, ale jeszcze dodatkowo przyrzekł pani i wszystkim dzieciom, że już nie będzie więcej kłamał.