- Jakie imię wybierzemy dla twojej
siostrzyczki?
- Będziemy ją nazywać Kasia.
- Dlaczego Kasia? Jest jeszcze wiele imion
ładnych.
- Mamo. Mam koleżankę w przedszkolu,
która nazywa się Kasia i ona jest zawsze wesoła, bawi się ze wszystkimi, z
nikogo się nie śmieje i nikomu nie dokucza. Może nasza Kasia też będzie wesoła i
nie będzie mi dokuczać.
- Dobrze. Niech będzie Kasia. Mnie się
też to imię podoba – powiedział tata.
Po narodzinach siostrzyczki Tomek
zostawał w domu i nie chodził już do przedszkola. Trochę nudziło się mu w domu,
bo mama nie mogła bawić się z nim. Cały czas zajmowała się Kasią, a Tomka
pytała tylko:
- Umyłeś ząbki, nie jesteś głodny? – i
znowu zajmowała się Kasią.
- Dobrze, że jest już wiosna i ciepło,
może na podwórku znajdę sobie jakieś zajęcie i nie będę się nudził – pomyślał
Tomek i zaraz po śniadaniu wychodził na wielkie podwórko.
Przez kilka dni bawił się wspaniale. Na
podwórku miał boisko do gry w piłkę, wielką trampolinę, huśtawkę, piaskownicę i
mnóstwo zabawek oraz wielkiego psa Figla. Po kilku dniach zabawa tylko z Figlem
znudziła mu się bardzo. Koledzy mieszkali daleko. Nie mógł do nich sam chodzić
i rzadko który przychodził do niego.
Pewnego dnia poszedł do niewielkiego
ogródka. Chciał sprawdzić czy wyrosły już roślinki z ziarenek, które siał razem
z tatą. Gdy oglądał roślinki, jak szybko rosną zobaczył maleńką zieloną żabkę,
która schowała się pod listkami rzodkiewki. Wziął żabkę delikatnie na rękę.
Bardzo mu się podobała. Poszedł z nią do garażu. Chciał wsadzić ją do słoika,
żeby dobrze się jej przyjrzeć. Niestety nigdzie słoika nie mógł znaleźć więc
wsadził żabkę do dużej szklanej, przezroczystej butelki.
- To twoje nowe mieszkanie. Stąd mi nie
uciekniesz. Będę cię karmił i obserwował jak rośniesz, no i będziesz moją nową
przyjaciółką – powiedział czule do żabki.
Potem pobiegł do mamy. Kasia spała, więc
szeptem zaczął mamę wypytywać:
- Mamo, co jedzą małe żabki i gdzie
mieszkają? Czy w domu można hodować żaby?
- Żaby jedzą owady, ale żeby hodować żabkę
w domu trzeba trzymać ją w terrarium.
- Co to jest terrarium – zapytał
zaciekawiony Tomek.
- Przypomnij sobie, jak byłeś w zoo to
oglądałeś żaby w terrarium.
- Już wiem, to jest takie duże akwarium
ale bez wody. Jest tam piasek, różne roślinki i pojemnik z wodą. Czy my też
możemy mieć takie terrarium w domu?
- O nie. Masz już pieska, świnkę morską,
akwarium z rybkami. To ci wystarczy. Nie potrzeba nowych obowiązków, jeśli nie
zawsze pamiętasz o starych i często muszę ci przypominać o nakarmieniu rybek
albo świnki.
- Mamo, ale ja znalazłem piękną małą
żabkę i chciałbym ją zatrzymać.
- Nie – powiedziała stanowczo mama i
dodała – musisz ją puścić, a jak nauczysz się dbać o wszystkie zwierzaki, to
wtedy pomyślimy o nowych.
Tomek wrócił do garażu do swojej żabki.
Mama nie pozwoliła jej zatrzymać więc musi ją gdzieś schować. Długo chodził po
podwórku i szukał odpowiedniej kryjówki. Wreszcie stanął przed stojakiem z
drewnem. Było ono pod daszkiem, tak, że deszcz na nie nie padał. W jednym
miejscu znalazł niewielką szparę. Wsadził do niej butelkę z żabką i zasłonił
oberwanym kawałkiem kory. Stanął z boku i przyglądał się, kilka razy poprawił
zasłonę z kory, a potem głośno powiedział do Figla:
- Zobacz, jak dobrze schowałem butelkę,
Nikt jej nie znajdzie i ty też jej nie dosięgniesz.
Od tego czasu każdą wolną chwilkę spędzał
ze swoją żabką. Łapał muchy i inne owady i wpychał do butelki. Każdego dnia
rano po śniadaniu wlewał trochę wody do butelki, potrząsał butelką, żeby żabka
się wykąpała, a potem wylewał wodę, bo bał się żeby się nie utopiła.
- Teraz jesteś moją nową przyjaciółką i
będziesz nazywała się Kora.
Żabka początkowo była bardzo wystraszona
i nie chciała jeść, ale kiedy muchy zaczęły jej mocno dokuczać zjadła wszystkie
i zaskrzeczała. Tomek zrozumiał, że jeszcze jest głodna i coraz więcej owadów
wsadzał do butelki. Nosił ją całymi dniami i opowiadał Korze o wszystkim. Żabka
dobrze pielęgnowana i karmiona przez Tomka rosła szybko.
Pewnego dnia Tomek wziął butelkę z Korą
schował się pod trampolinę i opowiedział jej zmartwiony:
- Wiesz, moja przyjaciółko tylko ty mi
zostałaś, bo rodzice mnie już wcale nie kochają. Rozmawiają tylko z Kasią i do
niej się bez przerwy śmieją, a mnie wcale nie widzą.
Kora poruszyła się niezgrabnie w butelce i
zaskrzeczała:
- Re, re, re – a potem odezwała się
ludzkim głosem – Tomku ty chyba jesteś o Kasię trochę zazdrosny i dlatego
wydaje ci się, że rodzice cię nie kochają.
Tomek był tak zmartwiony, że nawet nie
zauważył, że Kora powiedziała do niego ludzkim głosem i szybko jej
odpowiedział:
- Wiem, co mówię. Oni mówią tylko Kasia
zrobiła to, albo tamto, a mnie nawet nie pytają czy coś potrzebuję – i dopiero
teraz dotarło do niego, że żabka mówi ludzkim głosem – ty umiesz mówić?
- Re, re, umiem, ale nie mówiłem do
ciebie wcześniej, bo nie dałeś mi dojść do głosu tylko sam stale mówiłeś.
- O rany, ale fajnie, teraz będę cię
słuchał. Opowiadaj mi wszystko po kolei.
- Moje mieszkanie jest już dla mnie za
ciasne, nie mogę się poruszać, a niedługo jak mnie nie wypuścisz to rozpłaszczę
się jak stara żaba, a w ogóle to jestem chłopakiem i imię jakie mi dałeś nie
pasuje do mnie. Musisz mnie inaczej nazwać.
- Dobrze, będę cię nazywał Koreczek –
odpowiedział szybko Tomek.
- No, chyba wielki Korek, bo już jestem
duży.
Tomek i Koreczek jeszcze długo siedzieli
pod trampoliną. Koreczek wyjaśniał Tomkowi, że to wcale nie jest to tak, że
rodzice go nie kochają. Nie pytają go czy czegoś nie potrzebuje, tylko dlatego,
że Tomek jest już duży, umie mówić i nawet wziąć sobie to co chce, a Kasia jest
jeszcze bardzo maleńka i trzeba ją wszystkiego uczyć. Tak bardzo się zagadali,
że nie słyszeli jak mama woła Tomka na kolację. Robiło się już ciemno i tata
wyszedł go szukać. Znalazł chłopca pod trampoliną tulącego do siebie butelkę.
- Tomek, dość tej zabawy. Wracaj do domu.
Kolacja już stoi na stole – powiedział do synka.
- Dobrze tato, już wracam do domu, tylko
schowam Korka.
Tata został jeszcze na podwórku, bo było
bardzo ciepło i w pewnym momencie usłyszał głośne rechotanie żaby. Stanął i
nasłuchiwał skąd dochodzi to skrzeczenie. Gdy doszedł do stojaka rechotanie
stało się głośniejsze, chciał zajrzeć za stojak, czy nie schowała się tam jakaś
żaba i niechcący potrącił butelkę źle schowaną przez Tomka. Przychylił się, by
ją podnieść i wtedy poruszona butelka zaskrzeczała. Zabrał butelkę do garażu i
wrócił do domu, a po kolacji zapytał Tomka:
- Kto lub co to jest „koreczek”?
- Tato, a nie będziesz się ze mnie śmiał
jak ci opowiem?
- Nie, opowiadaj wszystko.
Tomek zaczął opowiadać od początku, jak
znalazł żabkę, jak ją karmił, jak z nią rozmawiał, a na końcu zapytał tatę:
- Pomożesz mi wypuścić Korka z butelki,
bo zrobiła się dla niego za ciasna, a ja nie wiem co zrobić? Nie mogę stłuc
butelki, bo biję się, żeby potłuczone szkło nie pokaleczyło Korka.
- Dobrze, pomogę ci go uwolnić, ale
dopiero jutro, jak wrócę z pracy. Dzisiaj już idziemy spać.
Na drugi dzień tata wziął z półki w
garażu przyrząd do cięcia szkła i delikatnie upiłował dno butelki. Potem podał
butelkę Tomkowi i powiedział:
- Idź do ogródka i wypuść Korka na
wolność. Tam między roślinkami będzie dobrze mu się mieszkało. Może od razu nie
ucieknie.
Tomek wypuścił Korka obok liści wielkiej
dyni. Korek rozprostował skurczone łapki i niezdarnie skoczył pod liście
fasolki. Po chwili chłopiec usłyszał:
- Przyjdź przed zachodem słońca pod
trampolinę to pogadamy.
Tomek podziękował tacie za pomoc i
codziennie spotykał się z Korkiem pod trampoliną. Pod koniec wakacji Korek
powiedział do przyjaciela:
- Niedługo idziesz do szkoły i zacznie
się jesień. Ja będę musiał poszukać sobie mieszkania na zimę, więc nie będziemy
się mogli spotykać. Dopiero spotkamy się w następne wakacje. Jak zaczną się
będę czekał tu pod trampoliną.
W szkole Tomkowi bardzo się podobało i
szybko minął mu rok. Rozpoczęły się wakacje. Kasia już dobrze biegała i Tomek
całe dnie bawił się z nią. Dopiero po tygodniu przypomniało mu się, że miał na
niego czekać Korek. Przed zachodem słońca Tomek pobiegł zobaczyć czy jest tam
Korek. Gdy zajrzał pod trampolinę
zobaczył wielkiego zielonego ropucha, który wesoło zaskrzeczał:
- Re, re, Cześć Tomku! Myślałem, że o
mnie zapomniałeś.
- Przepraszam cię, nie zapomniałem, ale
Kasia jest taka fajna i bardzo lubię się z nią bawić. Teraz już się nie nudzę,
bo nie mam na to czasu. No i chyba rodzice jednakowo nas kochają – odpowiedział
chłopiec.
- Rodzice jednakowo bardzo kochają swoje
dzieci nawet jak ich mają całe mnóstwo – odpowiedział Korek i dodał – ja teraz
też mam mnóstwo dzieci i proszę cie nie łap ich i nie wsadzaj do butelki, bo
nie zawsze może się skończyć dobrze pobyt w butelce.
- Czy te małe żabki, które skaczą w
trawie to twoje dzieci?
- Tak i teraz ja też nie mam dużo czasu.
Spotkamy się dopiero wtedy gdy będziesz miał jakiś kłopot, to przyjdę i
porozmawiamy.
- Masz na pożegnanie wielką muchę – i
Tomek otworzył rączkę. Mucha wyleciała a Korek szybko złapał ją swoim długim
lepkim językiem.
- No to cześć! Będę uważał na małe
żabki, żeby ich nie podeptać.
Cudowne bajki, bardzo wzruszające. Mam nadzieję, że znajdzie się tu jeszcze wiele wspaniałych czytanek :)
OdpowiedzUsuń