poniedziałek, 10 listopada 2014

62. Skrzecząca butelka



    
  Mały Tomek miał sześć lat, kiedy mama urodziła maleńką siostrzyczkę. Trochę był zawiedziony, bo myślał, że siostrzyczka będzie się z nim bawić, ale okazało się, że ona tylko śpi albo je mleczko i nic więcej. Pewnego dnia mama zapytała Tomka:
      - Jakie imię wybierzemy dla twojej siostrzyczki?
      - Będziemy ją nazywać Kasia.
      - Dlaczego Kasia? Jest jeszcze wiele imion ładnych.
      - Mamo. Mam koleżankę w przedszkolu, która nazywa się Kasia i ona jest zawsze wesoła, bawi się ze wszystkimi, z nikogo się nie śmieje i nikomu nie dokucza. Może nasza Kasia też będzie wesoła i nie będzie mi dokuczać.
      - Dobrze. Niech będzie Kasia. Mnie się też to imię podoba – powiedział tata.
      Po narodzinach siostrzyczki Tomek zostawał w domu i nie chodził już do przedszkola. Trochę nudziło się mu w domu, bo mama nie mogła bawić się z nim. Cały czas zajmowała się Kasią, a Tomka pytała tylko:
      - Umyłeś ząbki, nie jesteś głodny? – i znowu zajmowała się Kasią.
      - Dobrze, że jest już wiosna i ciepło, może na podwórku znajdę sobie jakieś zajęcie i nie będę się nudził – pomyślał Tomek i zaraz po śniadaniu wychodził na wielkie podwórko.

       Przez kilka dni bawił się wspaniale. Na podwórku miał boisko do gry w piłkę, wielką trampolinę, huśtawkę, piaskownicę i mnóstwo zabawek oraz wielkiego psa Figla. Po kilku dniach zabawa tylko z Figlem znudziła mu się bardzo. Koledzy mieszkali daleko. Nie mógł do nich sam chodzić i rzadko który przychodził do niego.
       Pewnego dnia poszedł do niewielkiego ogródka. Chciał sprawdzić czy wyrosły już roślinki z ziarenek, które siał razem z tatą. Gdy oglądał roślinki, jak szybko rosną zobaczył maleńką zieloną żabkę, która schowała się pod listkami rzodkiewki. Wziął żabkę delikatnie na rękę. Bardzo mu się podobała. Poszedł z nią do garażu. Chciał wsadzić ją do słoika, żeby dobrze się jej przyjrzeć. Niestety nigdzie słoika nie mógł znaleźć więc wsadził żabkę do dużej szklanej, przezroczystej butelki.
      - To twoje nowe mieszkanie. Stąd mi nie uciekniesz. Będę cię karmił i obserwował jak rośniesz, no i będziesz moją nową przyjaciółką – powiedział czule do żabki.
      Potem pobiegł do mamy. Kasia spała, więc szeptem zaczął mamę wypytywać:
      - Mamo, co jedzą małe żabki i gdzie mieszkają? Czy w domu można hodować żaby?
     - Żaby jedzą owady, ale żeby hodować żabkę w domu trzeba trzymać ją w terrarium.
     - Co to jest terrarium – zapytał zaciekawiony Tomek.
     - Przypomnij sobie, jak byłeś w zoo to oglądałeś żaby w terrarium.
     - Już wiem, to jest takie duże akwarium ale bez wody. Jest tam piasek, różne roślinki i pojemnik z wodą. Czy my też możemy mieć takie terrarium w domu?
      - O nie. Masz już pieska, świnkę morską, akwarium z rybkami. To ci wystarczy. Nie potrzeba nowych obowiązków, jeśli nie zawsze pamiętasz o starych i często muszę ci przypominać o nakarmieniu rybek albo świnki.
      - Mamo, ale ja znalazłem piękną małą żabkę i chciałbym ją zatrzymać.
      - Nie – powiedziała stanowczo mama i dodała – musisz ją puścić, a jak nauczysz się dbać o wszystkie zwierzaki, to wtedy pomyślimy o nowych.
      Tomek wrócił do garażu do swojej żabki. Mama nie pozwoliła jej zatrzymać więc musi ją gdzieś schować. Długo chodził po podwórku i szukał odpowiedniej kryjówki. Wreszcie stanął przed stojakiem z drewnem. Było ono pod daszkiem, tak, że deszcz na nie nie padał. W jednym miejscu znalazł niewielką szparę. Wsadził do niej butelkę z żabką i zasłonił oberwanym kawałkiem kory. Stanął z boku i przyglądał się, kilka razy poprawił zasłonę z kory, a potem głośno powiedział do Figla:
      - Zobacz, jak dobrze schowałem butelkę, Nikt jej nie znajdzie i ty też jej nie dosięgniesz.
     Od tego czasu każdą wolną chwilkę spędzał ze swoją żabką. Łapał muchy i inne owady i wpychał do butelki. Każdego dnia rano po śniadaniu wlewał trochę wody do butelki, potrząsał butelką, żeby żabka się wykąpała, a potem wylewał wodę, bo bał się żeby się nie utopiła.
      - Teraz jesteś moją nową przyjaciółką i będziesz nazywała się Kora.
      Żabka początkowo była bardzo wystraszona i nie chciała jeść, ale kiedy muchy zaczęły jej mocno dokuczać zjadła wszystkie i zaskrzeczała. Tomek zrozumiał, że jeszcze jest głodna i coraz więcej owadów wsadzał do butelki. Nosił ją całymi dniami i opowiadał Korze o wszystkim. Żabka dobrze pielęgnowana i karmiona przez Tomka rosła szybko.
      Pewnego dnia Tomek wziął butelkę z Korą schował się pod trampolinę i opowiedział jej zmartwiony:
      - Wiesz, moja przyjaciółko tylko ty mi zostałaś, bo rodzice mnie już wcale nie kochają. Rozmawiają tylko z Kasią i do niej się bez przerwy śmieją, a mnie wcale nie widzą.
     Kora poruszyła się niezgrabnie w butelce i zaskrzeczała:
     - Re, re, re – a potem odezwała się ludzkim głosem – Tomku ty chyba jesteś o Kasię trochę zazdrosny i dlatego wydaje ci się, że rodzice cię nie kochają.
       Tomek był tak zmartwiony, że nawet nie zauważył, że Kora powiedziała do niego ludzkim głosem i szybko jej odpowiedział:
       - Wiem, co mówię. Oni mówią tylko Kasia zrobiła to, albo tamto, a mnie nawet nie pytają czy coś potrzebuję – i dopiero teraz dotarło do niego, że żabka mówi ludzkim głosem – ty umiesz mówić?
      - Re, re, umiem, ale nie mówiłem do ciebie wcześniej, bo nie dałeś mi dojść do głosu tylko sam stale mówiłeś.
     - O rany, ale fajnie, teraz będę cię słuchał. Opowiadaj mi wszystko po kolei.
     - Moje mieszkanie jest już dla mnie za ciasne, nie mogę się poruszać, a niedługo jak mnie nie wypuścisz to rozpłaszczę się jak stara żaba, a w ogóle to jestem chłopakiem i imię jakie mi dałeś nie pasuje do mnie. Musisz mnie inaczej nazwać.
     - Dobrze, będę cię nazywał Koreczek – odpowiedział szybko Tomek.
     - No, chyba wielki Korek, bo już jestem duży.
     Tomek i Koreczek jeszcze długo siedzieli pod trampoliną. Koreczek wyjaśniał Tomkowi, że to wcale nie jest to tak, że rodzice go nie kochają. Nie pytają go czy czegoś nie potrzebuje, tylko dlatego, że Tomek jest już duży, umie mówić i nawet wziąć sobie to co chce, a Kasia jest jeszcze bardzo maleńka i trzeba ją wszystkiego uczyć. Tak bardzo się zagadali, że nie słyszeli jak mama woła Tomka na kolację. Robiło się już ciemno i tata wyszedł go szukać. Znalazł chłopca pod trampoliną tulącego do siebie butelkę.
     - Tomek, dość tej zabawy. Wracaj do domu. Kolacja już stoi na stole – powiedział do synka.
      - Dobrze tato, już wracam do domu, tylko schowam Korka.
     Tata został jeszcze na podwórku, bo było bardzo ciepło i w pewnym momencie usłyszał głośne rechotanie żaby. Stanął i nasłuchiwał skąd dochodzi to skrzeczenie. Gdy doszedł do stojaka rechotanie stało się głośniejsze, chciał zajrzeć za stojak, czy nie schowała się tam jakaś żaba i niechcący potrącił butelkę źle schowaną przez Tomka. Przychylił się, by ją podnieść i wtedy poruszona butelka zaskrzeczała. Zabrał butelkę do garażu i wrócił do domu, a po kolacji zapytał Tomka:
      - Kto lub co to jest „koreczek”?
      - Tato, a nie będziesz się ze mnie śmiał jak ci opowiem?
      - Nie, opowiadaj wszystko.
      Tomek zaczął opowiadać od początku, jak znalazł żabkę, jak ją karmił, jak z nią rozmawiał, a na końcu zapytał tatę:
      - Pomożesz mi wypuścić Korka z butelki, bo zrobiła się dla niego za ciasna, a ja nie wiem co zrobić? Nie mogę stłuc butelki, bo biję się, żeby potłuczone szkło nie pokaleczyło Korka.
     - Dobrze, pomogę ci go uwolnić, ale dopiero jutro, jak wrócę z pracy. Dzisiaj już idziemy spać.
       Na drugi dzień tata wziął z półki w garażu przyrząd do cięcia szkła i delikatnie upiłował dno butelki. Potem podał butelkę Tomkowi i powiedział:
     - Idź do ogródka i wypuść Korka na wolność. Tam między roślinkami będzie dobrze mu się mieszkało. Może od razu nie ucieknie.
       Tomek wypuścił Korka obok liści wielkiej dyni. Korek rozprostował skurczone łapki i niezdarnie skoczył pod liście fasolki. Po chwili chłopiec usłyszał:
       - Przyjdź przed zachodem słońca pod trampolinę to pogadamy.
       Tomek podziękował tacie za pomoc i codziennie spotykał się z Korkiem pod trampoliną. Pod koniec wakacji Korek powiedział do przyjaciela:
       - Niedługo idziesz do szkoły i zacznie się jesień. Ja będę musiał poszukać sobie mieszkania na zimę, więc nie będziemy się mogli spotykać. Dopiero spotkamy się w następne wakacje. Jak zaczną się będę czekał tu pod trampoliną.
       W szkole Tomkowi bardzo się podobało i szybko minął mu rok. Rozpoczęły się wakacje. Kasia już dobrze biegała i Tomek całe dnie bawił się z nią. Dopiero po tygodniu przypomniało mu się, że miał na niego czekać Korek. Przed zachodem słońca Tomek pobiegł zobaczyć czy jest tam Korek. Gdy zajrzał  pod trampolinę zobaczył wielkiego zielonego ropucha, który wesoło zaskrzeczał:
       - Re, re, Cześć Tomku! Myślałem, że o mnie zapomniałeś.
       - Przepraszam cię, nie zapomniałem, ale Kasia jest taka fajna i bardzo lubię się z nią bawić. Teraz już się nie nudzę, bo nie mam na to czasu. No i chyba rodzice jednakowo nas kochają – odpowiedział chłopiec.
      - Rodzice jednakowo bardzo kochają swoje dzieci nawet jak ich mają całe mnóstwo – odpowiedział Korek i dodał – ja teraz też mam mnóstwo dzieci i proszę cie nie łap ich i nie wsadzaj do butelki, bo nie zawsze może się skończyć dobrze pobyt w butelce.
      - Czy te małe żabki, które skaczą w trawie to twoje dzieci?
      - Tak i teraz ja też nie mam dużo czasu. Spotkamy się dopiero wtedy gdy będziesz miał jakiś kłopot, to przyjdę i porozmawiamy.
       - Masz na pożegnanie wielką muchę – i Tomek otworzył rączkę. Mucha wyleciała a Korek szybko złapał ją swoim długim lepkim językiem.
       - No to cześć! Będę uważał na małe żabki, żeby ich nie podeptać.

1 komentarz:

  1. Cudowne bajki, bardzo wzruszające. Mam nadzieję, że znajdzie się tu jeszcze wiele wspaniałych czytanek :)

    OdpowiedzUsuń