Za miastem niedaleko lasu stal duży dom. W Domu tym mieszkał Szymek z siostra Amelką i z rodzicami. Po podwórku biegała sunia Aza i kot Puszek. Aza uwielbiała dzieci. Całymi dniami bawiła się z nimi i pilnowała ich żeby nie wychodziły bez rodziców na ulice.
Pewnego jesiennego dnia powiedziała mama do dzieci:
- Dzisiaj jest bardzo ciepło, urządzimy sobie piknik na łące pod lasem.
- Mamo, czy będziemy mogli zabrać ze sobą Azę - spytał Szymek.
- Dobrze - zgodziła się mama. Szybko zapakowała do koszyka kanapki, napój, koc i dodała:
- Do łąki jest niedaleko, pójdziemy pieszo.
Gdy dochodzili do łąki usłyszeli jakiś przeraźliwy pisk. Po chwili ujrzeli małego zajączka, którego gonił lis. Mama zajączka starała się dogonić lisa i to ona tak piszczała, pewnie myślała, że przestraszy lisa. Aza bez namysłu rzuciła się na pomoc zajączkowi. Całą silą rozpędu wpadła na lisa, który przewrócił się do góry nogami. Aza stanęła nad lisem i groźnie warczała. Po chwili lis podniósł się na nogi i z podwiniętym ogonem uciekł do lasu. Sunia wróciła do zajączka i trącając go swoim wielkim nosem mruczała po swojemu jednocześnie popychała go w stronę mamy zajączka.
- Mamo, Aza chyba mu mówi, że niebezpieczeństwo minęło i może wrócić do mamy.
- Chyba tak - potwierdziła mama.
Szymek rozłożył koc niedaleko norki zajączka. Wychodząc z domu zabrał ze sobą dwie nowe gry. Mama zgodziła się zagrać z nimi. Kiedy zaczynali grać w druga grę, Amelka poszła zbierać kwiatuszki, a sunia chodziła za nią. Potem zjedli kanapki i mama zaproponowała:
- Teraz pobawimy się w berka.
Do zabawy dołączyła się Aza. Po chwili podbiegła do norki zajączków i. po, cichutku poszczekiwała.
- Ona chyba zaprasza zajączki do zabawy.
Faktycznie Aza zachęcała ich do tej zabawy. Mama Zajączka wyszła z norki, stanęła jakby obserwowała zabawę, natomiast zajączek przybiegł z Aza i wszyscy doskonale się bawili.
- Amelko, zobacz jak śmiesznie zajączek daje ci berka. Swoim noskiem trąca cie w nogę. Wcale się nas nie boi - wołał Szymek.
Po dość długiej zabawie musieli wrócić do domu. Aza szła na końcu i często zatrzymywała się. Odwracała łepek i patrzyła w stronę norki zajączków.
- Ona sprawdza czy zajączkom nie grozi niebezpieczeństwo - stwierdził Szymek.
Na drugi dzień rano przed wyjściem do szkoły chłopiec pobiegł na podwórko pożegnać się z Aza. Znalazł ja na końcu podwórka przy samym ogrodzeniu z siatki. Za siatką siedział mały zajączek i patrzył się na Azę. Nosek wsuwał w kratkę ogrodzenia a sunia delikatnie go lizała. Mama zajączka stała dalej pod krzaczkiem. Tak było prawie codziennie. Kiedy zajączek urósł i byl juz duży i sam przybiegał do Azy.
Na dworze robiło się coraz zimniej. Wreszcie przyszła mroźna zima. Szymek myślał, że zajączek już nie przyjdzie do Azy.
- Widziałem ślady zająca za siatką. On chyba cały czas przychodzi do Suni - powiedział tata.
Następnego dnia rano Aza przeciągnęła swoją miskę do ogrodzenia i chciała swoim jedzeniem poczęstować zająca. Mama widząc do wyjęła z lodówki duża marchewkę, otworzyła drzwi i podała ją Azie mówiąc:
- Zanieś swojemu przyjacielowi, bo on nie lubi tego co ty jesz - i dodała-no to teraz mamy jeszcze jednego zwierzaka do karmienia.
Tak było całą zimę. Aza najpierw zanosiła zajączkowi marchewkę dopiero potem sama jadła. Kiedy nastała wiosna Zajączek przestał przychodzić do niej. Stawała bardzo często przy ogrodzeniu i szczekała.
- Ona chyba woła swojego przyjaciela, jest smutna i nie chce się bawić. Czy zajączek przyjdzie jeszcze do niej? - dopytywał się Szymek.
- Nie wiadomo, może coś mu się stało - martwiła się też Amelka.
Wiosna szybko minęła. Zaczęło się lato i upragnione wakacje. Szymek wstał bardzo rano i zawołał do mamy:
- Śniadanie zjem, Jak pobawię się z Azą.
Pobiegł na podwórko, ale bardzo prędko wrócił i wołał:
- Mamo, tato, Amelko coś wam pokażę, ale musicie być bardzo cicho.
Wszyscy posłusznie po cichutku ruszyli za Szymkiem. Za ogrodzeniem zobaczyli niezwykły widok. Aza leżała na trawie, a po niej skakały trzy maleńkie zajączki. Znajomy zając siedział obok suni, a mama zajączków trochę dalej.
- O rany nasz zając znalazł sobie rodzinę i dlatego nie nie przychodził do suni - powiedział tata.
- Zobaczcie nasz zając siedzi blisko Azy i chyba przeprasza ją za to, że nie przychodził - komentowała dalej mama.
- Zając polizał sunię po łebku. Pewnie żegna się z nią i tłumaczy jej, żeby się na niego już nie nie gniewała - dodała Amelka.
Jeszcze dwie godziny Aza siedziała z zajączkami i bawiła się z nimi. Potem odprowadziła je do samego lasu i wróciła do domu.
- Nie jest już taka smutna. Pogodziła się, chyba wie, że ważniejsza dla zająca jest rodzina, którą teraz ma - powiedział Szymek.
- Aza za parę tygodni będzie miała swoje dzieci - zdradziła tajemnicę mama.
Dzieci ogromnie się ucieszyły, że będą małe pieski, a tata dodał:
- Może nasz zając przyjdzie zobaczyć dzieci Azy.