piątek, 5 kwietnia 2013

8. Psotne świnki


     Na swoje szóste urodziny Kacperek dostał dwie morskie świnki. Mama powiedział
     - Jesteś już duży i musisz się nimi dobrze opiekować. Jak Filipek będzie starszy drugą świnką będzie się on opiekował.
      - Mamo to jest wspaniały prezent. Zawsze marzyłem by mieć własne zwierzątko.
     Obie świnki były czarno-białe, ale nie identyczne. Miały małe uszka, oczy czarne i błyszczące jak perełki i mięciutkie futerka.
     - Ta z plamką na łebku będzie moja i będzie się nazywała Pepina.- oznajmił Kacperek.
     - Filip a jak będzie nazywała się twoja świnka? – zapytał braciszka.
     - Jeszcze nie wiem, ale coś wymyślę – odpowiedział.
     - Teraz pojedziemy do sklepu. Kupimy dla świnek klatkę, miseczki na pokarm, poidełko, pokarm i witaminki. – powiedziała mama.
    W sklepie chłopcy wybrali dwie duże klatki i wszystkie akcesoria, które polecił sprzedawca. Świnki szybko zaakceptowały swoje nowe domki i po zabawie z chłopcami chętnie same wracały do klatek. Po kilku dniach obie świnki zaczęły same wychodzić z klatek i zwiedzały cały dom. Najgorsze było wtedy, gdy weszły w kuchni pod szafki i nie mogły wrócić. Trzeba było wszystkie meble odsuwać od ściany i ich szukać. Po tej przygodzie świnek mama powiedziała:
     - Świnki po zabawie muszą być zamykane w swoich klatkach, bo codziennie nie możemy szukać ich po całym domu i odsuwać mebli.
     Przed wyjściem do szkoły Kacperek dawał świnkom śniadanie i zamykał ich w klatkach
     - Jak wrócę ze szkoły to się pobawimy. Dzisiaj ładna pogoda to zabiorę was na łąkę to poskubiecie sobie świeżą soczystą trawkę, która bardzo wam smakuje.
     Pewnego dnia Kacperek  zaspał. Szybko szykował się do szkoły i kiedy był już w drzwiach mama zapytała:
     - Czy nie zapomniałeś dać świnkom jeść?
     Chłopiec wpadł jak burza do kuchni, chwycił po kilka listków sałaty i wrzucił świnkom do klatek. Tego właśnie dnia, kiedy wszyscy już wrócili do domu zastali w kuchni ogromną kałużę wody.
     - Skąd się wzięła ta woda, czyżby jakaś rura pękła? – głowiła się mama.
     - A gdzie jest moja świnka – krzyczał na całe gardło Filipek. – klatka jest otwarta. Czy ona sama ją sobie otworzyła?
     Kacperek przyszedł do kuchni, spojrzał na klatkę i powiedział
     - Chyba zapomniałem ją zamknąć. Pewnie twoja świnka weszła pod szafki. Musimy je znowu odsuwać.
     - Nie teraz. Muszę najpierw zebrać wodę i wytrzeć podłogę, ale najpierw schowam zakupy do lodówki. – powiedziała mama otwierając lodówkę.
     Gdy zobaczyła, że w lodówce wszystko jest rozmrożone i jeszcze wycieka z niej woda dodała:
     - Chyba zepsuła się nam lodówka, bo nie pali się w niej światło. Wygląda to tak jakby nie dochodził do niej prąd.
     - Mamo ja ci pomogę sprzątać to szybciej świnkę znajdziemy – powiedział Kacperek.
     Filipek też pomagał. Po zebraniu wody i wytarciu podłogi do sucha chłopcy zwrócili się do taty:
     - Tatusiu, chodź do kuchni i pomóż nam odsunąć lodówkę.
     Tata przyszedł do kuchni i wspólnymi siłami odsunęli lodówkę. Za nią siedziała przestraszona świnka Filipka. Wziął ją na ręce i delikatnie przytulił.
     - Nie bój się już. Wracasz do swojej klatki. Jesteś chyba strasznie głodna, bo z klatki szybko wyszłaś i nie zjadłaś nawet całego śniadania, a za lodówką nie było nic do jedzenia.
     Rodzice obejrzeli kabel od lodówki, bo od razu domyślili się, co się mogło stać. Po chwili tata zawołał chłopców i pokazał im, co świnka zrobiła.
     - Zobaczcie, co się stało. Świnka zaklinowała się za lodówką i nie mogła wyjść i z głodu przegryzła kabel. Miała szczęście, że ją prąd nie zabił. Od tej chwili jak będziecie szli spać i jak będziecie wychodzić z domu musicie sprawdzać, czy świnki są zamknięte. To dla ich bezpieczeństwa, a także żeby nie robiły już więcej szkód.
     Kacperek i Filipek tak byli przejęci całą tą historią, że po kilka razy sprawdzali czy klatki są zamknięte, bo pamiętali, co powiedział tata. Pokochali swoje świnki i bali się, że jak zostawią otwarte klatki to świnki mogą znowu pogryźć kable i prąd mógłby ich zabić.
     Wieczorem, kiedy kładli się spać Filipek powiedział:
     - Wiesz Kacperku już wiem jak się będzie nazywała moja świnka.
     - No jak? – dopytywał się Kacperek.
     - Od dzisiaj będzie nazywała się Psotka. – odpowiedział.

6 komentarzy:

  1. Historia przy której się uśmiałam ;) przypomina mi moje dzieciństwo :)

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie takim psotnikiem był szczurek... ale taki hodowlany na szczęście :)

    OdpowiedzUsuń
  3. szukałam jakiś fajnych historii dla mojego synka, i trafiłam na taką fajną stronę :) podoba mi się Gratuluję pomysłu - będe tu zaglądac

    OdpowiedzUsuń
  4. też mamy takiego "szkodnika" w domu

    OdpowiedzUsuń
  5. Super opowiadanie! My też mamy świnkę morską, musimy uważać żeby Nam nie naszkodziła!

    OdpowiedzUsuń
  6. świnki i tak chyba mniej psocą niż chomiki - tylko czy mozna napisac bajkę o chomiku? :)

    OdpowiedzUsuń