piątek, 29 marca 2013

7. O piesku, który mówił...


     Na placu zabaw bawiło się zawsze dużo dzieci. Były tam huśtawki, zjeżdżalnie, karuzele, domek z przeszkodami i duża piaskownica. Pięcioletnia Marysia bardzo lubiła ten plac zabaw i często tu przychodziła z mamą i z maleńkim braciszkiem Ksawerym.
     Bawiła się zawsze doskonale i niechętnie kończyła zabawę. Dopiero, gdy mama przypominała jej, że jej piesek został sam w domu i pewnie płacze, chętnie wracała do domu.
     - Mamo, a może następnym razem zabierzemy Bunię. Wtedy nie będziemy musieli tak szybko wracać do domu? – pytała mamę.
     - Nie możemy jej zabrać, bo wszystkie pieski mają zakaz wstępu na plac zabaw.
     - Ale, przecież Bunia jest niedużym pieskiem, ma ładną białą sierść w małe loczki i czarne błyszczące oczka. Bardzo lubi dzieci, więc będzie bawiła się i nikogo nie pogryzie – przekonywała Marysia mamę.
     - Niestety. Zakaz nie pozwala wprowadzać żadnych zwierzątek.
     Marysia nic już nie odpowiedziała mamie. Chciała być już w domu, by bawić się ze swoją Bunią.
     Po kilku dniach dziewczynka poprosiła mamę, by choć na chwilkę poszły na plac zabaw.
     - Dzisiaj będziemy bardzo krótko. Bunia nie będzie musiała długo czekać na nasz powrót.
     Na placu zabaw Marysia spieszyła się i szybko biegała. Gdy już mocno zmęczyła się usiadła w piaskownicy, by jeszcze przez chwilę pobawić się z koleżanką. Obok niej dwie starsze dziewczynki rozmawiały i Marysia usłyszała ich rozmowę.
     - Wiesz Zosiu moja babcia mówiła mi, że jest taki jeden dzień w roku, gdy zwierzęta mówią ludzkim głosem.
     - Kiedy to jest? – zapytała zaciekawiona koleżanka Zosi.
     - Ten dzień jest w wigilię Bożego Narodzenia o północy.
     Po powrocie do domu Marysia zapytała mamę:
     - Kiedy będzie Boże Narodzenie?
   - Na Boże Narodzenie będziesz musiała czekać do zimy. To są święta gdy przychodzi święty Mikołaj z prezentami. A dlaczego pytasz? – zaciekawiła się mama.
     - Dziewczynki, które bawiły się w piaskownicy mówiły, że w ten dzień zwierzęta mówią ludzkim głosem. Czy Bunia też będzie mogła mówić i będę mogła z nią porozmawiać – dopytywała się Marysia.
     - Nie wiem, czy Bunia będzie mówiła, bo nie zawsze zwierzęta mówią lub nie zawsze my słyszymy ich mowę, bo o północy już wszyscy śpimy.
     - A czy ja będę mogła zaczekać do północy, bo bardzo chcę ją usłyszeć?
     - Dobrze – zgodziła się mama.
     Tego roku Marysia nie mogła doczekać się świąt. Kiedy minęło lato a później jesień, wyglądała często przez okno i patrzyła czy śnieg już pada. Święta Bożego Narodzenia kojarzyły się dziewczynce z dużym śniegiem.
     Wreszcie nadeszła upragniona wigilia. Dziewczynka była cały dzień bardzo grzeczna i nawet pytała mamę:
     - Mamo czy mogę ci pomóc? Co mogę robić?
     - Dobrze by było gdybyś pobawiła się z Ksawerym i Bunią, a ja mogłaby w tym czasie przygotować kolację, wiesz przecież, że na kolację przyjdą goście a potem  przyjdzie św. Mikołaj z prezentami.
     - Wiem, ale chciałabym żeby była już północ.
     Reszta dnia upłynęła dość szybko. Przed kolacją przybyli goście i wszyscy usiedli do stołu. Tata wszystkim po kolei podawał opłatek. Gdy doszedł do Marysi powiedział:
     - Patrz na talerzyku jest jeszcze różowy opłatek. Weź go kawałek i daj Buni.
     Marysia zawołała Bunię i pilnowała, by zjadła cały opłatek. Gdy już wszyscy podzielili się opłatkiem i zjedli kolację ktoś zapukał do drzwi. Tata otworzył drzwi i do mieszkania wszedł św. Mikołaj. Marysia i Ksawery dostali mnóstwo prezentów. Po wyjściu św. Mikołaja i po obejrzeniu prezentów wszyscy śpiewali kolędy. Zrobiło się późno i goście poszli do domu. Ksawery zaczął płakać i mama położyła go spać. Tata zapytał Marysię:
     - Czy podobały ci się prezenty, bo wcale się nimi nie cieszyłaś?
     - Bardzo mi się podobały, ale chciałaby, żeby już była północ.
     Tata przytuli Marysię i szepnął jej do uszka:
     - Idź umyj ząbki. Przebierz się w piżamkę i wróć tutaj to może razem poczekamy.
     Gdy wróciła z łazienki mama zauważyła, że dziewczynka jest już bardzo zmęczona i nie wytrzyma do północy, więc powiedziała:
     - Marysiu do północy zostało jeszcze ponad godzinę, połóż się, a ja  nastawię budzik i jak wybije dwunasta zegar cię obudzi.
     O północy dzwonek obudził Marysię. Usiadła na łóżeczku i głośno zawołała:
     - Bunia, Bunia chodź tutaj!
     Bunia wychyliła łepek i odezwała się ludzkim głosem:
     - Nie krzycz, bo obudzisz cały dom, a my mamy tak dużo do omówienia.
     Marysia mocno przytuliła Bunię. Obie położyły się na poduszce i Bunia zaczęła tłumaczyć:
     - Bardzo cię kocham i jestem o ciebie bardzo zazdrosna. Nie lubię jak bawisz się z innymi dziećmi i z innymi pieskami, nie lubię jak ciągniesz mnie za ogonek lub za uszy.
     - Buniu to dlatego zabrałaś i schowałaś ulubioną zabawkę Ksawerego, a on nie mógł bez niej zasnąć. Musisz mu ją oddać. Ja ciebie bardzo kocham i zawsze będę dbać o ciebie i bawić się z tobą.
     Po skończonej rozmowie przytuliły się do siebie i szybko usnęły.
     Rano mama zapytała:
     - Udało ci się porozmawiać z Bunią?
     - Tak. Rozmawiałyśmy długo i już wiem czego Bunia nie lubi i czego się boi.
     Gdy mama rozmawiała z córeczką Bunia przybiegła do pokoju z zabawką Ksawerego.
     - Zobacz mamusiu Bunia oddała zabawkę i nie będzie jej więcej zabierała. I wiesz mamo, co mi jeszcze powiedziała, że wcale nie muszę czekać do wigilii, żeby z nią porozmawiać, bo jak będę uważnie ją słuchała to ją zrozumiem, bo każde jej szczeknięcie oznacza coś innego.
     Mama uśmiechnęła się i dodała:
     - Wiem. A teraz, co chce powiedzieć?
     - Chyba chce iść na spacer – odpowiedziała Marysia i szybko zaczęła się  ubierać. Po chwili wyszła z tatą i z Bunią na spacer.
    


3 komentarze:

  1. dziękuję w imieniu Marysi :) i swoim. Wesołych Świąt babciu Ulu. Anna Pogorzelska z Malborka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę świetna bajka !!!! Brawo !!!

    OdpowiedzUsuń
  3. taki piesek to marzenie każdego dzieciaczka, ale fajna opowieść. Gratuluję talentu. Widać, że babcia wprawiona w opowiadaniach wnukom różnych historii

    OdpowiedzUsuń