Pewnego zimowego dnia Kacperek wstał
bardzo rano, bo chciał zobaczyć dużego bałwanka, którego ulepił poprzedniego
dnia ze swoim braciszkiem Filipkiem. Gdy wszedł do kuchni babcia szykowała mu
pyszne śniadanie.
- Siadaj do stołu, zaraz dostaniesz kakao
i grzanki z jajkiem.
- Ale fajna ta grzanka, babciu, ma buzię
podobną do mojego bałwanka. Czy po zjedzeniu śniadania będę mógł wyjść na dwór
pobawić się.
- Do
szkoły idziesz dzisiaj na drugą zmianę, więc jak lekcje odrobiłeś to spakuj
plecak i możesz wyjść – odpowiedziała babcia.
-
Lekcje odrobiłem wczoraj i spakowałem plecak. Stoi już przy drzwiach.
- Dobrze,
na godzinę możesz wyjść i pobiegać po podwórku.
Kacperek założył ciepłą kurtkę, czapkę,
szalik i rękawiczki. Pobiegł na podwórko prosto do bałwanka, ale go nie było.
Zaczął go szukać. Okrążył dom aż trzy razy i nie znalazł. Zrobiło mu się bardzo
smutno i postanowił wrócić do domu. Kiedy wyciągnął rękę, żeby otworzyć drzwi
ktoś delikatnie puknął go w plecy. Odwrócił się i zobaczył, że naprzeciwko
niego stoi bałwanek.
- Cześć. Nazywam się Pepino, czy chcesz
się ze mną pobawić.
Kacperek przez chwilę nie mógł się
odezwać, bo był bardzo zadziwiony. Nie mógł uwierzyć, że bałwanek jest, jeszcze
do niego mówi i chce się bawić. Pepino widząc jego zdziwioną minę pociągnął Kacperka
za rękaw:
- Chodź się bawić. Szkoda czasu na stanie.
Całą godzinę Kacperek biegał z Pepinem,
ślizgali się, rzucali śnieżkami, robili wyścigi i świetnie się bawili. Czas
szybko upłynął i Kacperek musiał wrócić do domu, bo już czas było na pójście do
szkoły. Przebrał się i wyszedł z babcią z domu.
- Babciu przedstawię ci mojego
przyjaciela, który nazywa się Pepino.
Babcia podeszła do bałwanka, ale bałwanek
stał nieruchomo na swoim miejscu i wcale się do babci nie odezwał.
- No dobrze już poznałam twojego
przyjaciela, cieszę się, że dobrze się z nim bawiłeś, ale teraz już chodź, bo
robi się późno i spóźnimy się do szkoły.
Kacperkowi było trochę smutno, że bałwanek
nie odezwał się do babci. Kiedy wychodził na drogę obejrzał się na bałwanka i
zobaczył, że Pepino pomachał mu na pożegnanie i jeszcze puścił oczko dając mu
do zrozumienia, że będzie cierpliwie na niego czekał.
Fajna bajka, taka babcia to skarb :)
OdpowiedzUsuńFajny byłby taki bałwanek :), pozdrawiam piękne opowiadanka
OdpowiedzUsuńSzkoda, że już nie ma śniegu, bo moja córeczka, jak jej przeczytałam tą bajkę, chciała iść ulepić bałwanka :)
OdpowiedzUsuń