piątek, 22 lutego 2013

2. Przygoda małej Ani


     Babcia trzyletniej Ani też mieszkała na wsi. Ania bardzo lubiła do babci przyjeżdżać. Razem z babcią karmiła kurki, kaczki, gąski i małe świnki.
      Wieczorem szła z babcią do obory i pomagała przy dojeniu krówek, a gdy mleko było już w wiadrze wołała kotki na kolację. Kotki bardzo lubią świeże mleczko. Choć w oborze było sporo krówek Ania polubiła tylko jedną.
     - Babciu ta krówka będzie nazywała się Mećka.
     - Dobrze Aniu, niech tak się nazywa. Musisz o nią dbać. – odpowiedziała babcia.
     Pewnego razu po kolacji Ania powiedziała:
     - Idę do Mećki spać. Położę się w jej żłobie, bo tam jest świeża słoma. Będzie jej weselej, bo jak wychodziłam to tak smutno patrzyła za mną.
     - To nie jest miejsce do spania dla dzieci. Lepiej jak zostaniesz w domu i rano do niej pójdziesz – tłumaczyła babcia.
     - Nic z tego. Już postanowiłam, tylko chodź ze mną i proszę poczekasz aż się ułożę.
     - Dobrze poczekam, ale tylko chwilkę, bo już bardzo chce mi się spać.
     Poszły obie do obory. Babcia stanęła na progu i patrzyła się jak Ania układała się do spania. Gdy dziewczynka ułożyła się już w żłobie Mećka najpierw polizała ją swoim wielkim ozorem i spokojnie zaczęła skubać świeżą słomę. Ania zapomniała schować swojego długiego warkocza, a ponieważ warkocz był jasny i kolorem przypominał słomę Mećka zaczęła go żuć razem ze słomą.
     - Mećka puść mój warkocz. Nie jedz go – krzyczała Ania
     - Musisz chyba iść ze mną do domu, bo krówka może zjeść ci ten warkocz – babcia śmiała się z Ani.
     - Dobrze babciu. Pójdę do domu, bo tu wcale nie jest wygodnie –i jeszcze dodała – dobranoc moja krówko jutro przyjdę do ciebie. 
     Ania bardzo często zrywała młodą soczystą trawę i zanosiła swojej Mećce. Pewnego wiosennego dnia nazbierała jej sporo, ale żeby było więcej trawki włożyła ją do kieszonki kurtki. Pobiegła do obory i zaczęła karmić krówkę.
     - Masz jedz, bo to jest pierwsza wiosenna trawka.
     Ania podała krówce trawę, którą miała w rączkach, potem wyjęła z jednej kieszeni, lecz z drugiej kieszonki nie mogła wyciągnąć trawki, bo dużo jej schowała. Odwróciła się bokiem do Mećki. Nadstawiła kieszonkę i mówi:
     - Masz weź sobie sama, bo ja nie mogę wyciągnąć.
     Okazało się, że Mećka też nie może wyciągnąć trawy z kieszeni, więc swoją szeroką mordą złapała trawkę i razem z kieszonką chciała ją zjeść. Ania straciła równowagę, bo Mećka uniosła ją wysoko w górę.
     - Babciu, babciu Mećka chce mnie zjeść razem z trawą.
     Na krzyk Ani babcia przybiegła do obory i na widok Ani fruwającej u mordy Mećki rozpłakała się ze śmiechu.
     Krowa przestraszyła się krzykiem Ani i szybko puściła kieszonkę kurtki. Od tego czasu Ania już nie dawała Mećce trawy z kieszeni tylko przynosiła ją w rączkach.


2 komentarze: