Pewnego letniego dnia Filipek i Kacperek
pojechali do cioci Teresy. Ciocia obierała warzywa na zupę. Filipek zobaczył
obraną marchewkę i zapytał:
- Ciociu, czy mogę schrupać tę marchewkę.
-
Filipku najlepsza jest świeża, którą wyrwie się z ziemi i obmyje. Idź do
ogródka i wyrwij sobie taką.
- Dla mnie też wyrwij – zawołał Kacperek.
- Babciu, chodź ze mną to pokażesz mi tą
najlepszą i najładniejszą.
Z jednej strony domu cioci było niewielkie
podwórko, zaś z drugiej strony domu był dość duży ogródek. W ogródku na kilku
grządkach rosły warzywa, czyli marchewka, pietruszka, buraki, fasolka, pomidory, ogórki
i rzodkiewka.
- Filipku zobacz, wybierzemy do zjedzenia
te średnie marchewki, będą najsmaczniejsze – powiedziała babcia i wyrwała
pierwszą.
Filipek wziął marchewkę i położył z boku
grządki. Miał wyrwać jeszcze jedną dla Kacperka. Tą drugą postanowił wyrwać
sam, żeby mu lepiej smakowała. Marchewka siedziała w ziemi dość mocno i
wyrwanie jej zajęło mu trochę więcej czasu.
- Teraz umyjemy marchewki i możecie je od
razu chrupać – powiedziała babcia i dodała - weź też tę marchewkę, którą ja
wyrwałam.
Chłopiec pobiegł do miejsca, gdzie ją
położył, ale jej tam nie było.
- Babciu wzięłaś już ją, bo tu jej nigdzie
nie ma? – zawołał.
- Nie wzięłam, a pokaż mi gdzie ją
położyłeś.
Filipek pokazał babci niewielki kopczyk z
ziemi z dziurką w środku.
- Położyłeś marchewkę na kopcu kreta i
pewnie wpadła do dziury.
- Sama nie mogła wpaść przez tą niewielką
dziurę. Musiał ją chyba tam ktoś wepchnąć – i zaproponował – położymy drugą
marchewkę i będziemy obserwować, co będzie się działo.
- Dobrze, połóż ją – zgodziła się babcia.
Przez długą chwilę nic nie działo się.
Szybko znudziło się Filipkowi czekanie i chciał już wziąć marchewkę, ale nie zdążył,
bo i ta marchewka zniknęła w dziurze.
- Czy krety jedzą warzywa? – zapytał.
- Nie. Krety jedzą dżdżownice, larwy i
pędraki żyjące w ziemi – odpowiedziała babcia.
W tej chwili przybiegł Kacperek i zawołał:
- Filip, gdzie moja marchewka?
- Twoją marchewkę zjadł kret.
- Przestań gadać głupstwa, przecież
słyszałem, że krety nie jedzą warzyw.
- Kacperku, Filipek ma rację marchewki
zabrał kret – i dodała – może ma gościa, który lubi warzywa i zabrał je, żeby
nimi poczęstować gościa.
Kacperek po chwili wpadł na pomysł, żeby
na kopcu położyć inne warzywa.
- Może dowiemy się, co jego gość lubi
najbardziej.
Chłopcy wyrywali po jednym warzywie i
kładli na kopiec. Z początku kret zabierał wszystkie warzywa, ale zanim wyrwali
pozostałe, z kopczyka wyskoczyła pietruszka, potem burak i rzodkiewka.
- Teraz już wiemy, że gość kreta lubi
tylko marchewkę – stwierdzili obaj.
Do ogródka przyszła ciocia i zapytała
- Co tak długo wyrywacie dwie marchewki, przecież
przez ten czas można było by wyrwać
wszystkie warzywa z ogródka.
- Zobacz ciociu jak kret wyrzuca warzywa,
które mu nie smakują – wyjaśniał Filipek i właśnie w tej chwili z kopca
wyleciał w górę mały ogórek.
- Widziałam wczoraj wieczorem kreta
biegającego po ogródku, ale myślałam, że szuka dżdżownic, bo padał deszcz i
dużo wyszło ich z ziemi.
Ciocia podniosła warzywa, które wyrzucił
kret i dokładnie ich obejrzała. Okazało się, że były pogryzione i nie nadawały się
już do jedzenia.
- Muszę wykurzyć tego kreta. Nie pozwolę
mu podjadać i niszczyć moich warzyw.
- A może to wcale nie kret tylko jakieś
inne zwierzątko, które wykorzystało sobie korytarz kreta na swoje mieszkanie –
powiedział tata, który słyszał całą rozmowę.
- No to się jutro przekonamy, co to za
zwierz – zawołała ciocia i pobiegła do garażu. Po chwili przyniosła wielką
pułapkę.
- Włożę do pułapki marchewkę. Może to
zwierzę przyjdzie po nią. Musicie jutro też do mnie przyjechać, to zobaczycie,
co weszło do pułapki.
Następnego dnia chłopcy nie mogli doczekać
się wizyty u cioci. Byli bardzo ciekawi, czy pułapka nie będzie pusta. Zaraz po powrocie rodziców z pracy tata zabrał ich do cioci.
Gdy wjechali na podwórko od razu zauważyli
pułapkę stojącą na ganku. Wysiedli z samochodu i pobiegli zobaczyć, co się
złapało. Byli bardzo zdziwieni, gdy zamiast kreta zobaczyli dwie małe brązowe myszki.
- Ciociu wcale nie musisz wykurzać tego
kreta. Tata miał rację to były inne zwierzątka, a właściwie myszy – powiedział Kacperek.
- No i babcia też miała rację, że krety
nie lubią warzyw.
- Tak, ale jak nie ma deszczu i dżdżownice
siedzą głęboko pod ziemią to krety mogą rozkopać cały ogródek w poszukiwaniu jedzenia.
Podkopane warzywa nie urosną tylko zwiędną na grządkach.
- Lepiej niech kret sam pójdzie gdzie
indziej – dodał Filipek. - Pewnie już dawno poszedł sobie, bo gdyby
tu był, to myszy nie zamieszkały by w jego korytarzu – wyjaśnił tata.
dowcipna opowieść, gratuluje poczucia humoru
OdpowiedzUsuń