Kacperek od pierwszej klasy grał w piłkę
nożną. Dwa razy w tygodniu brał udział w treningach. Jego drużyna pod
kierunkiem trenera robiła coraz większe postępy. Potwierdzeniem tego było zajmowanie
coraz lepszego miejsca w różnych turniejach. Po upływie dwóch lat drużyna jego
zdobyła puchar za zajęcie pierwszego miejsca w dość ważnym turnieju. Otrzymali
także złote medale.
Młodszy brat Kacperka Filipek obejrzał
dokładnie medal, a po chwili podszedł do taty i powiedział:
- Ja też chcę mieć taki medal. Tato zapisz
mnie. Będę trenował tak jak Kacperek.
- Jesteś młodszy. Będziesz miał treningi
innego dnia, ale możesz chodzić z Kacperkiem. On będzie trenował, a ty będziesz
obserwował jak grają i trenują starsi.
Następnego dnia trening miał Kacperek.
Filipek też przyjechał na trening. Stał z tatą obok boiska i obserwował grę
chłopców. Na bramce stał Igor. Chłopcy po kolei strzelali do bramki, a on jej
skutecznie bronił. Nikomu nie udało się strzelić gola. Nagle trener zawołał
chłopców. Bartka i Tymka wysłał po piłki, a sam wyjaśniał chłopcom, jak należy
prowadzić piłkę, aby nie uciekała tylko posłusznie toczyła się po boisku.
Niestety Igor nie usłyszał wołania trenera
i stał dalej na bramce gotowy jej bronić. Piłka, o której chłopcy zapomnieli
toczyła się wolniutko w stronę bramki. Filipek wyjrzał zza taty i spostrzegłszy,
że nikt nie biegnie strzelić gola rzucił się pędem do piłki. Zrobił wielki
zamach nogą i strzelił gola. Tym razem Igorowi nie udało się obronić tak
celnego gola, mimo, że rzucił się prosto na nadlatującą piłkę, to jednak piłka
w ostatnim momencie prześlizgnęła się pod rzucającym się bramkarzem i
zatrzymała się w bramce. Zanim Igor się podniósł Filipek przypomniał sobie, że
to nie jego trening i błyskawicznie schował się za tatę.
Gdy chłopcy przynieśli piłki trener
odwrócił się, aby zawołać Igora i zdążył jeszcze zobaczyć wpadającą piłkę do
bramki oraz obronę bramkarza. Zdziwiony popatrzył na chłopców i głośno zawołał:
- Kto strzelił tego gola? Do tej pory
nikomu nie udało się strzelić gola, gdy Igor stał na bramce.
Igor podniósł się szybko, wyciągnął piłkę
z bramki i biegnąc do kolegów głośno krzyczał:
- Kto strzelił tego gola?
Koledzy popatrzyli się zdziwieni na
bramkarza i kręcili przecząco głowami, powtarzając:
- To nie my, to nie my.
Trener także bardzo zdziwiony dopytywał
się:
- Kto to zrobił? - i dodał - Przecież piłka sama nie wpadła do
bramki.
Chłopcy podejrzliwie popatrzyli na siebie.
Przez chwilę głowili się, dlaczego nikt nie chce się przyznać. Nagle Kacperek
zauważył swojego braciszka, który starał się schować za tatę. Od razu domyślił
się i szybko wyjaśnił trenerowi:
- To pewnie zrobił mój młodszy brat Filip
i boi się przyznać, że to on strzelił tego gola, bo to nie jest jego trening,
tylko mój.
Trener podszedł do taty i Filipa. Przywitał
się z nimi i zapytał.
- Filipku, czy to ty strzeliłeś tego gola?
- Tak – prawie szeptem przyznał się
chłopiec.
- Dlaczego nie powiedziałeś nam o tym od
razu?
- Nie chciał się przyznać, bo bał się, że
Kacperek i jego koledzy pogniewają się na niego, no i, że pan także będzie się
na niego gniewał – wyjaśnił tata za Filipka.
- Nie gniewam się. Pokazałeś moim chłopcom
jak strzela się bramki, no i pierwszy pokonałeś Igora. Jak będziesz grał tak
skutecznie w swojej drużynie to będziesz postrachem dla przeciwników. Gratuluję
ci.
Trener straszaków uścisnął mocno rączkę
Filipka.
Po tej przygodzie Filipek już nie
przychodził na trening do Kacperka. Wolał chodzić na swój, bo między
rówieśnikami czuł się pewnie i swobodnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz