czwartek, 7 listopada 2013

38. Skąd wzięła się ta łyżeczka

     Filipek od zawsze miał swoje ulubione przedmioty. Do przedmiotów tych należał kocyk i jasiek pod głowę, niektóre zabawki, a także kubek, mały talerzyk, miseczka, łyżka, łyżeczka, widelec i nóż. Bardzo pilnował, aby nikt nie używał jego przedmiotów. Kiedy zobaczył, że Kacperek, tata, mama lub babcia przez pomyłkę wzięli jego rzecz, Filipek natychmiast robił wielką awanturę i głośno krzyczał:
     - Jak nie macie swoich ulubionych naczyń to przynajmniej nie bierzcie moich.
     Mama tłumaczyła mu, że takie rzeczy jak naczynia, jeśli są czyste może używać każdy. Filipek był jednak uparty i obstawał przy swoich zasadach.
    - Moje, to moje. Nikt nie może ich używać.
    - Czy w przedszkolu też masz swoje rzeczy – zawsze pytał go Kacperek.
    - No i co z tego, że w przedszkolu nie mam, ale w domu mam i koniec – odpowiadał braciszkowi – jak moje to moje i nie możesz ich używać.
     Pewnego razu siadając do kolacji zauważył, że Kacperek ma jego łyżeczkę. Wstał szybko ze swojego krzesła i podbiegł do brata z okrzykiem:
     - Dlaczego wziąłeś moją łyżeczkę, przecież wiesz, że moich rzeczy nikt nie może używać?
     - Odczep się. To nie twoja łyżeczka. Zobacz twoja leży na twoim talerzu, a moja jest po prostu taka sama.
    - Jak to taka sama, przecież była tylko jedna, tylko moja.
   - Nie. Tych łyżeczek mamy więcej. Leżą w innej szufladzie i są używane tylko wtedy, gdy mamy gości i potrzeba więcej sztućców. Widocznie po umyciu zapomniałam jej odłożyć do drugiej szuflady – wyjaśniła mama.
    - To ja nie chcę takiej samej. Musisz mi mamo kupić inną, taką jakiej nie mamy w domu, żebym i ja nie mylił się.
     - Dobrze, kupię ci jutro – zgodziła się mama.
     W domu wszyscy przywykli do przyzwyczajeń Filipka i nikt już nie używał jego naczyń.
     Po pewnym czasie zdarzyło się coś, co zmieniło przyzwyczajenia Filipka. Do ich domu, na tydzień, przybył nowy lokator. Był to młodszy od Filipka, kuzyn Mikołaj. Ciocia z wujkiem wyjeżdżali na służbowy kurs i musieli Mikołaja zostawić pod opieką mamy Kacperka i Filipka. Stryjeczny braciszek był grzecznym chłopcem. Bawił się z chłopcami w co tylko wymyślili. Kłopoty zaczęły się dopiero wtedy, gdy mama zawołała chłopców na kolację. Pierwszy przybiegł Mikołaj i usiadł na miejscu Filipka, bo bardzo podobał mu się jego talerzyk i kubek.
     - Mikołajku, usiądź na tym drugim krześle, bo tu siedzi Filipek – poprosiła mama Kacperka i Filipka.
     - Ale ja chcę jeść kolację z tego talerzyka i pić herbatkę z tego kubka – odpowiedział prawie z płaczem Mikołaj.
     - Nawet nie ma o tym mowy. To jest moje miejsce i nie pozwolę ci tutaj siedzieć – krzyczał bardzo zły Filipek i zepchnął Mikołaja ze swojego krzesła. Mikołaj niechcący, właśnie w tym momencie potrącił kubek z herbatą i talerzyk. Cała kolacja wylądowała na podłodze. Z kubka wylała się herbata, a talerzyk rozbił się na drobne kawałeczki. Wszystko musiało trafić do kosza. Filipek z płaczem uciekł do swojego pokoju. Po chwili obrażony na cały świat oraz na kolację poszedł do łazienki. Umył się, przebrał w piżamkę i położył się spać.
     Długo nie mógł zasnąć, bo w głodnym brzuszku kiszki zaczęły grać marsza. Już miał zejść z łóżeczka i zakraść się do kuchni po coś do jedzenia, gdy na poduszce zobaczył swojego krasnoludka z latarenką.
     - Cześć. Widziałem, co się stało i wiem, że jesteś głodny i trochę ci ciężko, że nie pomogłeś mamie sprzątnąć wywalonej kolacji – powiedział krasnoludek.
     - Cześć. Dobrze, że jesteś. Jest mi naprawdę ciężko. To wszystko stało się przez Mikołaja – tłumaczył się Filipek.
     - Nie możesz winić Mikołaja Filipku - powiedział krasnoludek - Widzisz, gdybyś pozwolił Mikołajowi zjeść kolację ze swojego talerzyka, to nie byłoby tej całej awantury. Przecież można mieć swoje ulubione rzeczy i wcale nie trzeba się na nikogo gniewać, za to, że ktoś inny chce ich użyć.
     - Ja myślałem, że Mikołaj będzie chciał sobie je przywłaszczyć – odpowiedział chłopiec.
     - To wcale tak nie jest, bo potem, na naczynia wracają do kuchni do mycia i znowu można ich używać. Powinieneś się cieszyć, że twoje naczynia podobają się innym.
     - Jak to? – zapytał.
   -Przecież, ty także jesz z innych talerzyków i nikt ci nie robi z tego powodu awantury. Teraz już śpij, bo jest bardzo późno. Posiedzę przy tobie dopóki nie zaśniesz.
      Po tej nocnej rozmowie z krasnoludkiem Filipek nadal miał swoje ulubione naczynia, ale już nigdy nie robił nikomu awantury, gdy ktoś ich używał. Naprawdę cieszył się, że podobają się także innym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz