Kacperek
bardzo lubił łowić ryby. Miał swoją wędkę, haczyki, spławiki i różne
przynęty, ale był tylko siedmioletnim chłopcem i rodzice nie pozwalali mu
samemu chodzić nad rzekę. Bawił się w rybaka na podwórku. Za staw służył mu
duży nadmuchiwany basen. Od czasu do czasu tata zabierał go nad prawdziwą dużą rzekę
i tam łowił z tatą ryby.
Pewnego razu, gdy pojechał z tatą postanowił
nie zarzucać wędki koło taty tylko trochę dalej. Zapytał:
- Tato, czy mogę zarzucić wędkę trochę
dalej, tam za tym krzakiem?
- Możesz, ale musisz tak stanąć żebym cię
dobrze widział – odpowiedział tata.
Kacperek tak stanął, że tata widział go,
ale nie widział jego wędki. Szybko założył przynętę na haczyk i zarzucił wędkę.
Po chwili spławik drgnął. Postanowił chwilę poczekać i dopiero wyciągnąć rybę.
Pragnął popisać się przed tatą, że sam już umie łowić ryby. Niestety po
wyciągnięciu okazało się, że ryby nie było na haczyku i przynęty też. Założył
następną przynętę i zarzucił. Teraz nie będę tak długo czekał. Jak spławik
drgnie, wyciągnę wędkę od razu. Nie czekał długo. Spławik drgnął i Kacperek
sprawnie poderwał wędkę. Była bardzo ciężka, ale nie zawołał taty. Gdy
przyciągnął zdobycz do brzegu ryba wystawiła pyszczek nad wodę i odezwała się
do Kacperka ludzkim głosem.
- Jestem królem - szczupakiem i moim
królestwem jest ta rzeka od mostu do mostu. Jak mnie wypuścisz to pomogę tobie
i twojemu tacie nałapać dużo ryb.
Kacperek pierwszy raz w życiu widział coś
podobnego. Żal mu się zrobiło szczupaka, ale przed uwolnieniem zapytał:
- Jak mi pomożesz? Kiedy poznam, że w
pobliżu jest duża ryba i że będzie chciała zjeść moją przynętę?
- Będziesz obserwował taflę wody. Jak
zobaczysz przez chwilę mój pyszczek nad wodą to szybko zarzucaj wędkę, bo w
pobliżu będzie pływała duża, łakoma ryba, która szybko połknie twoją przynętą –
odpowiedział szczupak i uwolniony radośnie machnął ogonem ochlapując niby niechcący
chłopca.
Szybko założył przynętę i bacznie
obserwował wodę. Po chwili pyszczek szczupaka wynurzył się nad wodę. Nie czekał
dłużej. Sprawnie zarzucił wędkę i prawie natychmiast spławik drgnął. Wyciągnął
z wody dużego okonia. Pobiegł do taty:
- Zobacz tatusiu, jaką dużą złowiłem rybę,
a ty już coś złowiłeś?
- Nie. Ryby zjadają mi tylko przynętę –
odpowiedział
Kacperek spojrzał na wodę i niedaleko taty
dojrzał nad wodą pyszczek szczupaka. Prawie głośno krzykną:
- Tato, tato szybko zarzucaj wędkę, bo
teraz złapiesz dużą rybę.
Tata posłuchał Kacperka i rzucił przynętę
do wody. Nie czekali długo, bo zaraz spławik zaczął wirować. Tata zaczął
wyciągać rybę, ale musiał pomóc mu Kaperek.
- Przytrzymaj wędkę, a ja wezmę podbierak
i wyciągniemy ją na brzeg – zawołał.
- Dobrze tato – odpowiedział chłopiec i
mocno chwycił wędkę taty.
Wyciągnięta ryba okazała się dwukilogramowym
sumem. Jeszcze kilka razy zarzucali wędki i za każdym razem coś wyciągali.
Zaczęło robić się ciemno i tata
powiedział:
- Jeszcze nigdy nie udało się nam złowić
tyle ryb co dzisiaj. Już wystarczy, będzie uczta dla całej rodziny. Wracamy do
domu.
- Dobrze tato, ale jeszcze na chwilkę
pójdę tam, gdzie złowiłem pierwszą rybę – poprosił Kacperek.
- Chcesz sprawdzić czy nic nie zostawiłeś?
- Tak – skłamał i szybko poszedł za wysoki
krzak. Nachylił się nad wodą i zawołał:
- Szczupaku, szczupaku!
Szczupak wychylił pyszczek, a Kacperek
powiedział:
- Dziękuję ci za pomoc. Razem z tatą
mieliśmy wspaniały połów. Czy zobaczę cię jeszcze kiedyś?
- Jak mnie nie złowią rybacy w sieć to na
pewno się kiedyś spotkamy. A teraz żegnaj – odpowiedział szczupak i zatrzepotał
ogonem ponownie ochlapując go.
Gdy Kacperek wrócił tata zapytał:
- Wydawało mi się, że słyszę jakieś głosy.
Czy rozmawiałeś z kimś?
- Nie, śpiewałem sobie – odpowiedział i
zrobił się cały czerwony, bo skłamał. Ale jak tu powiedzieć tacie, że rozmawiał
ze szczupakiem. Przecież na pewno by mu nie uwierzył.
Jeszcze dwa razy Kacperkowi i jego tacie
szczupak pomagał łowić ryby. Za trzecim razem szczupak już nie przypłynął.
Chłopiec jednak mocno wierzy, że szczupaka nie złowili rybacy tylko odpłynął
gdzieś daleko i nie słyszał jego wołania.
kolejna piękna opowieść. zaczynam być miłośniczką tym bajek, wszystkie czytamy razem z córeczką. Może napisze Pani coś o Marysi i jej piesku Buni (mały biały pudelek) byłaby zachwycona :)
OdpowiedzUsuńSzanowna Babciu Ulu, ja poproszę bajkę o Marysi, ale nie sierotce, bo Marysia ma 5 latek, ma mamę i tatę i braciszka Ksawerego, który się dopiero urodził.
OdpowiedzUsuńna rysunku, ten tata coś mały :)
OdpowiedzUsuńTeż bardzo lubię takie opowiadane bajki, pozdrawiam. Fajny pomysł na bloga.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa i lekko napisana bajka, chętnie wspólnie z córeczką przeczytamy kolejne:)
OdpowiedzUsuń