Mała Amelka, gdy nauczyła się mówić
poprosiła rodziców, babcie i dziadków, aby wszyscy nazywali ją księżniczką.
Najbardziej lubiła bajki o księżniczkach i po powrocie z przedszkola codziennie
ktoś musiał przeczytać jej bajkę,
oczywiście o księżniczce. Kiedy wypatrzyła w sklepie lub na wystawie książeczkę
o księżniczce, której jeszcze nie miała, stała tak długo, aż uprosiła rodziców,
żeby jej tą książeczkę kupili. Zawsze wówczas mówiła: ...
- Takiej książeczki jeszcze nie mam. W tej
jest na pewno nowa księżniczka i nowe jej przygody.
- We wszystkich książeczkach jest prawie
to samo, a masz ich przecież cały stos – tłumaczyła mama.
- Nie. Ich przygody są zawsze inne – i
dodała - zobacz mamo nawet rysunki są inne niż w tamtych książeczkach, co mam.
-
Zawsze to samo – mówiła z rezygnacją mama, ustępowała córeczce, czyli swojej
księżniczce i kupowała następną książeczkę.
Tego właśnie roku zimą w święta Bożego
Narodzenia dziewczynka znalazła pod choinką piękną spódniczkę. Gdy ją
przymierzyła okazało się, że jest długa, aż do kostek. Spódniczka była bardzo
kolorowa, przyozdobiona cekinami i gdy Amelka zakręciła się rozkładała się
szeroko jak parasol. Po powrocie z przedszkola przebierała się w tą spódniczkę,
a raz była w niej również w przedszkolu na balu przebierańców.
W wakacje także codziennie ubierała się w
tą spódniczkę i biegała po podwórku lub ogrodzie. Gdy siadała na trawie motylki
całymi chmarami siadały na jej spódniczce. Wtedy wołała:
- Mamo, babciu chodźcie zobaczyć, jakie
mam piękne broszki i ozdoby na spódniczce.
Tą spódniczkę polubiły nie tylko motylki,
ale i biedronki, a także inne małe owady, które lubią kolorowe kwiatki. Nieraz
Amelka musiała uciekać przed osami, którym też podobała się kolorowa
spódniczka.
Pewnego razu Amelka pojechała z rodzicami
na wycieczkę. Jechali dość długo i dziewczynka zaczęła dopytywać się:
- Gdzie my tak długo jedziemy?
- Jedziemy do prawdziwego zamku. Zobaczysz,
gdzie mieszkała prawdziwa księżniczka. Obejrzysz jej pokój, czyli komnatę, a
przewodnik może opowie nam, co robiła prawdziwa księżniczka – wyjaśniła mama.
Gdy dojechali do zamku Amelka zdziwiła
się, że jest taki ogromny.
- O jej. On jest chyba ze sto razy większy
od naszego domku – głośno krzyknęła, aż się na nią obejrzała pani
przewodniczka.
Rozpoczęło się zwiedzanie. Wszystko w tym
zamku było inne niż w normalnym domu. Krzesła, kanapy i ławy wyściełane
kolorowym wzorzystym materiałem, szafy, stoły, biurka i inne mebla ciemne albo
jasne bardzo błyszczące i strasznie wysokie. Amelka chciała otworzyć jedną
szafę, żeby zobaczyć czy coś w niej jest, ale nie mogła sięgnąć do śmiesznej
powyginanej klamki. Pani przewodniczka prowadziła ich wielkimi schodami do
różnych ogromnych sal. Była sala audiencyjna, balowa, koncertowa i jeszcze
jakieś inne, których nazw dziewczynka nie zapamiętała. Na następnym piętrze
wszyscy mieli zwiedzać komnaty osobiste właścicieli zamku. Gdy weszli do
pierwszej małej komnaty przewodniczka wyjaśniła, że był to pokoik małej
księżniczki Anny. Na ścianie wisiał duży portret dziewczynki w wieku Amelki.
Było tam jeszcze duże łóżko, również duże biurko, ogromna szafa i duży bujany
fotel, ale nie było wcale żadnych zabawek, nawet jednej lalki. Kiedy już mieli
wychodzić do innej sali podeszła do Amelki przewodniczka i powiedziała:
- Widzę, że już chyba trochę się zmęczyłaś
i nie wszystko cię interesuje. Proszę usiądź na tym krześle i odpocznij, a ja
oprowadzę grupę po wszystkich komnatach i po ciebie wrócimy – i dodała z
tajemniczą miną – może uda ci się porozmawiać z księżniczką Anną. Pewnie dużo
byście miały sobie do opowiadania.
Amelka została sama w komnacie większej i
wyższej chyba z dziesięć razy od jej pokoju. Rozejrzała się ciekawie dookoła.
Najbardziej podobała się jej sukienka małej księżniczki Anny. Podeszła do
portretu i chciała dotknąć paluszkiem cudnej sukienki, gdy nagle z portretu
wysunęła się szybko mała raczka i pociągła ją do siebie. Po chwili Amelka
usłyszała głos:
- No, jesteś nareszcie. Myślałam, że wcale
nie podejdziesz do mnie – mówiła do niej prawdziwa księżniczka Anna – i dodała
– pokażę ci teraz moje ulubione miejsca i opowiem, co muszę codziennie robić.
Nie martw się, nikt ciebie nie widzi, więc nikt nie będzie cię stąd wyganiał.
Po chwili obie dziewczynki trzymając się
mocno za ręce wybiegły do olbrzymiego ogrodu, w który rosły piękne kwiaty. Księżniczka
zatrzymała się przy klombie przepięknych róż i powiedziała:
- To moje ulubione kwiaty. Zerwę ci kilka.
Kiedy nachyliła się nad krzakiem
natychmiast stanęła za nią wysoka pokojówka, która przypominała jej:
- Nie wolno ci zrywać kwiatów. Pobrudzisz
i pokaleczysz sobie rączki. Ja ci ich sama urwę.
Korzystając z nieuwagi pokojówki pobiegły
dalej. Amelka spytała
- A gdzie macie plac zabaw?
- Jaki plac? – dopytywała się księżniczka.
- No, tam gdzie są huśtawki, karuzela,
piaskownica i inne rzeczy.
- Ja nie mam takiego placu, bo bym się
zaraz pobrudziła i rodzice gniewaliby się na mnie. Mogę tylko bujać się w
fotelu, który stoi u mnie w pokoju.
- A czym się bawisz? Gdzie masz swoje
zabawki? – pytała zaciekawiona Amelka.
- Tak naprawdę to nie mam żadnych zabawek,
bo muszę się bez przerwy czegoś uczyć. Na przykład, tańczyć, prosto chodzić, języków
obcych, więc na zabawę nie mam czasu – odpowiedziała bardzo smutna księżniczka
Anna.
I właśnie w tej chwili dziewczynki
usłyszały wołanie.
- Chodź szybko, musimy wracać. Nikt nie
może się dowiedzieć, że z tobą rozmawiałam, bo już nigdy nie mogłabym z nikim
rozmawiać.
Przed wejściem do komnaty Amelka wsunęła
do rączki księżniczki maleńką laleczkę, którą zawsze nosiła ze sobą. Trochę
było jej żal rozstawać się z laleczką, ale było jej także bardzo żal
księżniczki, która nie miała żadnych zabawek i domyśliła się, że księżniczka
będzie jej bardzo pilnowała. Tuż przed komnatą dogoniły pokojówkę, która niosła
zerwane róże. Kiedy ją mijały księżniczka zabrała kwiaty i wręczyła je Amelce. Udało
się im. Wbiegły do komnaty tuż przed powrotem pani przewodnik z grupą. Gdy
zwiedzający weszli do komnaty Amelka znowu siedziała na krzesełku, na którym
posadziła ją przewodniczka, jakby się stąd nigdzie nie ruszała z tą tylko
różnicą, że w rączce trzymała bukiecik pięknych różyczek. Mama podbiegła do
Amelki, przytuliła ją mocno i zapytała:
- Nie bałaś się i skąd masz te piękne
kwiatuszki.
- Nie bałam się, rozmawiałam z księżniczką
Anna, a kwiatuszki to chyba ktoś zgubił, bo leżały na podłodze i wzięłam sobie.
Kiedy wszyscy wychodzili z sali Amelka
odwróciła się do portretu i pomachała księżniczce na pożegnanie rączką, w
której trzymała bukiecik. Zdawało jej się, że księżniczka również jej pomachała
rączką, z której widać było maleńką laleczkę Amelki.
Po powrocie do domu Amelka oznajmiła
wszystkim, że już nie chce być księżniczką, bo księżniczki mają za nudne życie,
bo stale muszą się czegoś uczyć, nie mają zabawek, bo nie mają czasu się nimi
bawić i woli już być zwyczajną dziewczynką. Jednak, kiedy mama całowała ją na
dobranoc szepnęła jej do uszka
- Dla mnie będziesz zawsze najpiękniejszą
księżniczką, a bawić możesz się do woli, kiedy tylko będziesz miała na to
ochotę.
Po kilkunastu latach, kiedy Amelka była
już duża i kończyła naukę w szkole cała klasa pojechała zwiedzić zamek
księżniczki Anny. W komnacie małej księżniczki Anny na portrecie zobaczyła w
rączce dziewczynki maleńką laleczkę, którą dała jej podczas poprzedniego
pobytu. Gdy już wszyscy wychodzili z komnaty chciała tak jak wtedy zostać na
krzesełku i porozmawiać z księżniczką, lecz tym razem przewodniczka nie
pozwoliła nikomu zostać w komnacie, a po wyjściu zwiedzających zamknęła komnatę
na klucz.
Jak zawsze fajna opowieść, ma Pani talent :) Pozdrawiam z Sopotu.
OdpowiedzUsuń