sobota, 3 maja 2014

54. Księżniczka

     Mała Amelka, gdy nauczyła się mówić poprosiła rodziców, babcie i dziadków, aby wszyscy nazywali ją księżniczką. Najbardziej lubiła bajki o księżniczkach i po powrocie z przedszkola codziennie ktoś musiał przeczytać jej  bajkę, oczywiście o księżniczce. Kiedy wypatrzyła w sklepie lub na wystawie książeczkę o księżniczce, której jeszcze nie miała, stała tak długo, aż uprosiła rodziców, żeby jej tą książeczkę kupili. Zawsze wówczas mówiła: ...


     - Takiej książeczki jeszcze nie mam. W tej jest na pewno nowa księżniczka i nowe jej przygody.
     - We wszystkich książeczkach jest prawie to samo, a masz ich przecież cały stos – tłumaczyła mama.
     - Nie. Ich przygody są zawsze inne – i dodała - zobacz mamo nawet rysunki są inne niż w tamtych książeczkach, co mam.
     - Zawsze to samo – mówiła z rezygnacją mama, ustępowała córeczce, czyli swojej księżniczce i kupowała następną książeczkę.
     Tego właśnie roku zimą w święta Bożego Narodzenia dziewczynka znalazła pod choinką piękną spódniczkę. Gdy ją przymierzyła okazało się, że jest długa, aż do kostek. Spódniczka była bardzo kolorowa, przyozdobiona cekinami i gdy Amelka zakręciła się rozkładała się szeroko jak parasol. Po powrocie z przedszkola przebierała się w tą spódniczkę, a raz była w niej również w przedszkolu na balu przebierańców.
     W wakacje także codziennie ubierała się w tą spódniczkę i biegała po podwórku lub ogrodzie. Gdy siadała na trawie motylki całymi chmarami siadały na jej spódniczce. Wtedy wołała:
     - Mamo, babciu chodźcie zobaczyć, jakie mam piękne broszki i ozdoby na spódniczce.
     Tą spódniczkę polubiły nie tylko motylki, ale i biedronki, a także inne małe owady, które lubią kolorowe kwiatki. Nieraz Amelka musiała uciekać przed osami, którym też podobała się kolorowa spódniczka.
     Pewnego razu Amelka pojechała z rodzicami na wycieczkę. Jechali dość długo i dziewczynka zaczęła dopytywać się:
     - Gdzie my tak długo jedziemy?
     - Jedziemy do prawdziwego zamku. Zobaczysz, gdzie mieszkała prawdziwa księżniczka. Obejrzysz jej pokój, czyli komnatę, a przewodnik może opowie nam, co robiła prawdziwa księżniczka – wyjaśniła mama.
      Gdy dojechali do zamku Amelka zdziwiła się, że jest taki ogromny.
     - O jej. On jest chyba ze sto razy większy od naszego domku – głośno krzyknęła, aż się na nią obejrzała pani przewodniczka.
     Rozpoczęło się zwiedzanie. Wszystko w tym zamku było inne niż w normalnym domu. Krzesła, kanapy i ławy wyściełane kolorowym wzorzystym materiałem, szafy, stoły, biurka i inne mebla ciemne albo jasne bardzo błyszczące i strasznie wysokie. Amelka chciała otworzyć jedną szafę, żeby zobaczyć czy coś w niej jest, ale nie mogła sięgnąć do śmiesznej powyginanej klamki. Pani przewodniczka prowadziła ich wielkimi schodami do różnych ogromnych sal. Była sala audiencyjna, balowa, koncertowa i jeszcze jakieś inne, których nazw dziewczynka nie zapamiętała. Na następnym piętrze wszyscy mieli zwiedzać komnaty osobiste właścicieli zamku. Gdy weszli do pierwszej małej komnaty przewodniczka wyjaśniła, że był to pokoik małej księżniczki Anny. Na ścianie wisiał duży portret dziewczynki w wieku Amelki. Było tam jeszcze duże łóżko, również duże biurko, ogromna szafa i duży bujany fotel, ale nie było wcale żadnych zabawek, nawet jednej lalki. Kiedy już mieli wychodzić do innej sali podeszła do Amelki przewodniczka i powiedziała:
     - Widzę, że już chyba trochę się zmęczyłaś i nie wszystko cię interesuje. Proszę usiądź na tym krześle i odpocznij, a ja oprowadzę grupę po wszystkich komnatach i po ciebie wrócimy – i dodała z tajemniczą miną – może uda ci się porozmawiać z księżniczką Anną. Pewnie dużo byście miały sobie do opowiadania.
     Amelka została sama w komnacie większej i wyższej chyba z dziesięć razy od jej pokoju. Rozejrzała się ciekawie dookoła. Najbardziej podobała się jej sukienka małej księżniczki Anny. Podeszła do portretu i chciała dotknąć paluszkiem cudnej sukienki, gdy nagle z portretu wysunęła się szybko mała raczka i pociągła ją do siebie. Po chwili Amelka usłyszała głos:
     - No, jesteś nareszcie. Myślałam, że wcale nie podejdziesz do mnie – mówiła do niej prawdziwa księżniczka Anna – i dodała – pokażę ci teraz moje ulubione miejsca i opowiem, co muszę codziennie robić. Nie martw się, nikt ciebie nie widzi, więc nikt nie będzie cię stąd wyganiał.
     Po chwili obie dziewczynki trzymając się mocno za ręce wybiegły do olbrzymiego ogrodu, w który rosły piękne kwiaty. Księżniczka zatrzymała się przy klombie przepięknych róż i powiedziała:
     - To moje ulubione kwiaty. Zerwę ci kilka.
     Kiedy nachyliła się nad krzakiem natychmiast stanęła za nią wysoka pokojówka, która przypominała jej:
     - Nie wolno ci zrywać kwiatów. Pobrudzisz i pokaleczysz sobie rączki. Ja ci ich sama urwę.
     Korzystając z nieuwagi pokojówki pobiegły dalej. Amelka spytała
     - A gdzie macie plac zabaw?
     - Jaki plac? – dopytywała się księżniczka.
     - No, tam gdzie są huśtawki, karuzela, piaskownica i inne rzeczy.
     - Ja nie mam takiego placu, bo bym się zaraz pobrudziła i rodzice gniewaliby się na mnie. Mogę tylko bujać się w fotelu, który stoi u mnie w pokoju.
     - A czym się bawisz? Gdzie masz swoje zabawki? – pytała zaciekawiona Amelka.
     - Tak naprawdę to nie mam żadnych zabawek, bo muszę się bez przerwy czegoś uczyć. Na przykład, tańczyć, prosto chodzić, języków obcych, więc na zabawę nie mam czasu – odpowiedziała bardzo smutna księżniczka Anna.
     I właśnie w tej chwili dziewczynki usłyszały wołanie.
     - Chodź szybko, musimy wracać. Nikt nie może się dowiedzieć, że z tobą rozmawiałam, bo już nigdy nie mogłabym z nikim rozmawiać.
     Przed wejściem do komnaty Amelka wsunęła do rączki księżniczki maleńką laleczkę, którą zawsze nosiła ze sobą. Trochę było jej żal rozstawać się z laleczką, ale było jej także bardzo żal księżniczki, która nie miała żadnych zabawek i domyśliła się, że księżniczka będzie jej bardzo pilnowała. Tuż przed komnatą dogoniły pokojówkę, która niosła zerwane róże. Kiedy ją mijały księżniczka zabrała kwiaty i wręczyła je Amelce. Udało się im. Wbiegły do komnaty tuż przed powrotem pani przewodnik z grupą. Gdy zwiedzający weszli do komnaty Amelka znowu siedziała na krzesełku, na którym posadziła ją przewodniczka, jakby się stąd nigdzie nie ruszała z tą tylko różnicą, że w rączce trzymała bukiecik pięknych różyczek. Mama podbiegła do Amelki, przytuliła ją mocno i zapytała:
     - Nie bałaś się i skąd masz te piękne kwiatuszki.
     - Nie bałam się, rozmawiałam z księżniczką Anna, a kwiatuszki to chyba ktoś zgubił, bo leżały na podłodze i wzięłam sobie.
     Kiedy wszyscy wychodzili z sali Amelka odwróciła się do portretu i pomachała księżniczce na pożegnanie rączką, w której trzymała bukiecik. Zdawało jej się, że księżniczka również jej pomachała rączką, z której widać było maleńką laleczkę Amelki.
     Po powrocie do domu Amelka oznajmiła wszystkim, że już nie chce być księżniczką, bo księżniczki mają za nudne życie, bo stale muszą się czegoś uczyć, nie mają zabawek, bo nie mają czasu się nimi bawić i woli już być zwyczajną dziewczynką. Jednak, kiedy mama całowała ją na dobranoc szepnęła jej do uszka
     - Dla mnie będziesz zawsze najpiękniejszą księżniczką, a bawić możesz się do woli, kiedy tylko będziesz miała na to ochotę.
     Po kilkunastu latach, kiedy Amelka była już duża i kończyła naukę w szkole cała klasa pojechała zwiedzić zamek księżniczki Anny. W komnacie małej księżniczki Anny na portrecie zobaczyła w rączce dziewczynki maleńką laleczkę, którą dała jej podczas poprzedniego pobytu. Gdy już wszyscy wychodzili z komnaty chciała tak jak wtedy zostać na krzesełku i porozmawiać z księżniczką, lecz tym razem przewodniczka nie pozwoliła nikomu zostać w komnacie, a po wyjściu zwiedzających zamknęła komnatę na klucz.

1 komentarz:

  1. Jak zawsze fajna opowieść, ma Pani talent :) Pozdrawiam z Sopotu.

    OdpowiedzUsuń