czwartek, 5 września 2013

29. Ciekawa tresura ulubieńców.

Mała Marysia mieszkała w dużym mieście z mamą i tatą. Miała  małego braciszka
Ksawerego i ukochaną sunię, która nazywała się Bunia. Od ostatniej wigilii, po rozmowie z Bunią, Marysia rzadziej chodziła na plac zabaw, bo tam nie mogła zabierać Buni. Ulubionym jej miejscem spacerowym stał się wielki park, do którego dziewczynka mogła zabierać swoją sunię.
     W parku Marysia poznała dwie koleżanki, które też przychodziły ze swoim pupilami. Starsza o rok Oliwka miała wielkiego boksera, którego nazwała Tobik, a druga dziewczynka jej rówieśniczka Zosia miała małą, brązową jamniczkę Korę. Dziewczynki bardzo się ze sobą zaprzyjaźniły i również ich pieski lubiły się bawić razem.
     Pewnego razu przyszedł do parku dziewięcioletni chłopiec ze swoim niedużym bardzo kudłatym pieskiem. Zatrzymał się koło dziewczynek.
     - Cześć. Ja jestem Igor a to mój pupil Reksio, a wy jak się nazywacie? – zapytał i dodał – i jak się nazywają wasze pieski i co one potrafią.
     Marysia przedstawiła swoje koleżanki, a na pytanie, co potrafią ich podopieczne odpowiedziała:
     - Najpierw niech nam pokaże twój Reksio co potrafi.
     - Dobrze – odpowiedział wesoło Igor i zawołał do Reksia.
     - Do nogi!
     Reksio stanął przy nodze Igora, potem szedł równo nie wysuwając się przed swojego pana. Gdy chłopiec zaczął stawiać większe kroki piesek przechodził mu pomiędzy nogami, a na koniec Reksio na polecenie Igora czołgał się i turlał.
     Dziewczynki smutnie popatrzyły na swoje pieski, a Marysia powiedziała:
     - Nasze pieski ganiają się z nami w berka i przynoszą rzucony im patyk.
     - Jak chcecie to mogę pokazać wam jak nauczyć ich robić różne sztuczki, ale nie dzisiaj, bo muszę już wracać do domu. Przyjdę jutro.
     Dziewczynki ucieszyły się, że i ich pieski będą umiały wykonywać różne polecenia. Jednak następnego dnia Igor nie przyszedł do parku. Marysia wróciła smutna do domu i nie chciała bawić się z Bunią. Ona jednak ciągnęła delikatnie za spódniczkę Marysi i cichutko mruczała. Mama popatrzyła się na nie i powiedziała:
     - Marysiu, chyba Bunia chce ci coś powiedzieć, a ty wcale jej nie słuchasz.
    Dopiero teraz dziewczynka to zauważyła. Usiadła na podłodze i mocno przytuliła Bunię. Sunia jeszcze przez dłuższą chwilę mruczała coś Marysi do ucha. Gdy Marysia się podniosła i zaczęła iść Bunia szła równiutko przy nodze Marysi, a potem pomiędzy nogami i po kolei wykonała wszystkie sztuczki, które pokazał Reksio. Ksawery siedział na podłodze. Patrzył na Bunię i mocno klaskał, bo bardzo podobały mu się sztuczki Buni.
     Na drugi dzień, gdy wszystkie przyjaciółki spotkały się w parku, Marysia z wielkim przejęciem opowiadała im, co potrafi Bunia. Oliwka z Zosią spojrzały na swoje pieski i dopiero teraz zauważyły, że Bunia siedzi naprzeciwko Tobika i Kory i cichutko poszczekuje.
     - O rany, to wygląda tak jakby Bunia tłumaczyła naszym piesko, co mają robić – zawołała Zosia.
     Mama Marysi zachęciła dziewczynki:
     - Dajcie polecenia swoim pieskom, takie same jakie dawał Igor swojemu Reksiowi. Zobaczymy, może i wasze potrafią to samo robić.
     Dziewczynki ustawiły się w równym rzędzie, wydały polecenie i ruszyły przed siebie. Pierwsza szła Marysia z Bunią, tuż za nią Zosia z Korą i na końcu Oliwka z Tobikiem. Okazało się, że pieski koleżanek patrzyły się na Bunię i po chwili wykonywały te same czynności. Właśnie w tym czasie nadszedł Igor. Stanął zapatrzony na dziewczynki i nie wiedział co powiedzieć. Po chwili Bunia wesoło szczeknęła w kierunku Reksia, a on delikatnie pociągnął Igora za nogawkę u spodni. Chłopiec zrozumiał, że Reksio chce się przyłączyć do zabawy. Podbiegł do dziewczynek i pokaz rozpoczął się od nowa. Spacerowicze zatrzymywali się i z wielkim zainteresowaniem przyglądali się wspaniale bawiącej się grupce dzieci z pieskami. Po zakończonej zabawie cała grupa otrzymała ogromne brawa.
     - Jak wy to zrobiłyście? W tak krótkim czasie wyćwiczyłyście waszych pupilów? – dopytywał się Igor.
     - To Bunia Marysi jest taka wspaniała. Zapamiętała co robił Reksio, a potem pokazała naszym pieskom i jakby namówiła ich do zabawy – odpowiedziały prawie razem przyjaciółki Marysi.
     - Dobrze, że już potrafią robić tak dużo i pewnie szybko nauczą się jeszcze więcej, bo ja już jutro wyjeżdżam i nie wiem kiedy przyjadę. Muszę już iść. Cześć! – krzyknął z daleka chłopiec i pomachał im na pożegnanie.
     Dziewczynkom zrobiło się żal Igora. Polubiły go, bo świetnie się z nim bawiły. Na drugi dzień w parku do mamy Marysi podeszła jakaś pani i powiedziała:
     - Jestem ciocią Igora. Wczoraj miałam ze sobą kamerę i nagrałam całą zabawę. Proszę tu jest płyta. Dziewczynki będą mogły wspominać Igora i jego pupila. Wyjechał z rodziną za granicę i nie wiadomo czy jeszcze tu wrócą.
          Mama Marysi zaprosiła Oliwkę i Zosię do domu i razem z tatą wszyscy oglądali „Niezaplanowany pokaz”.

1 komentarz:

  1. prawdziwa miłośniczka zwierząt, często są bohaterami Pani bajek jak czytam

    OdpowiedzUsuń