Mała Marysia mieszkała w dużym mieście z mamą i tatą.
Miała małego braciszka
Ksawerego i ukochaną sunię, która nazywała się Bunia. Od ostatniej wigilii, po
rozmowie z Bunią, Marysia rzadziej chodziła na plac zabaw, bo tam nie mogła
zabierać Buni. Ulubionym jej miejscem spacerowym stał się wielki park, do
którego dziewczynka mogła zabierać swoją sunię.
W parku Marysia poznała dwie koleżanki,
które też przychodziły ze swoim pupilami. Starsza o rok Oliwka miała wielkiego
boksera, którego nazwała Tobik, a druga dziewczynka jej rówieśniczka Zosia
miała małą, brązową jamniczkę Korę. Dziewczynki bardzo się ze sobą
zaprzyjaźniły i również ich pieski lubiły się bawić razem.
Pewnego razu przyszedł do parku
dziewięcioletni chłopiec ze swoim niedużym bardzo kudłatym pieskiem. Zatrzymał
się koło dziewczynek.
- Cześć. Ja jestem Igor a to mój pupil
Reksio, a wy jak się nazywacie? – zapytał i dodał – i jak się nazywają wasze pieski
i co one potrafią.
Marysia przedstawiła swoje koleżanki, a na
pytanie, co potrafią ich podopieczne odpowiedziała:
- Najpierw niech nam pokaże twój Reksio co
potrafi.
- Dobrze – odpowiedział wesoło Igor i
zawołał do Reksia.
- Do nogi!
Reksio stanął przy nodze Igora, potem
szedł równo nie wysuwając się przed swojego pana. Gdy chłopiec zaczął stawiać
większe kroki piesek przechodził mu pomiędzy nogami, a na koniec Reksio na
polecenie Igora czołgał się i turlał.
Dziewczynki smutnie popatrzyły na swoje
pieski, a Marysia powiedziała:
- Nasze pieski ganiają się z nami w berka
i przynoszą rzucony im patyk.
- Jak chcecie to mogę pokazać wam jak
nauczyć ich robić różne sztuczki, ale nie dzisiaj, bo muszę już wracać do domu.
Przyjdę jutro.
Dziewczynki ucieszyły się, że i ich pieski
będą umiały wykonywać różne polecenia. Jednak następnego dnia Igor nie
przyszedł do parku. Marysia wróciła smutna do domu i nie chciała bawić się z
Bunią. Ona jednak ciągnęła delikatnie za spódniczkę Marysi i cichutko mruczała.
Mama popatrzyła się na nie i powiedziała:
- Marysiu, chyba Bunia chce ci coś
powiedzieć, a ty wcale jej nie słuchasz.
Dopiero teraz dziewczynka to zauważyła.
Usiadła na podłodze i mocno przytuliła Bunię. Sunia jeszcze przez dłuższą
chwilę mruczała coś Marysi do ucha. Gdy Marysia się podniosła i zaczęła iść
Bunia szła równiutko przy nodze Marysi, a potem pomiędzy nogami i po kolei
wykonała wszystkie sztuczki, które pokazał Reksio. Ksawery siedział na
podłodze. Patrzył na Bunię i mocno klaskał, bo bardzo podobały mu się sztuczki
Buni.
Na drugi dzień, gdy wszystkie przyjaciółki
spotkały się w parku, Marysia z wielkim przejęciem opowiadała im, co potrafi
Bunia. Oliwka z Zosią spojrzały na swoje pieski i dopiero teraz zauważyły, że
Bunia siedzi naprzeciwko Tobika i Kory i cichutko poszczekuje.
- O rany, to wygląda tak jakby Bunia
tłumaczyła naszym piesko, co mają robić – zawołała Zosia.
Mama Marysi zachęciła dziewczynki:
- Dajcie polecenia swoim pieskom, takie
same jakie dawał Igor swojemu Reksiowi. Zobaczymy, może i wasze potrafią to
samo robić.
Dziewczynki ustawiły się w równym rzędzie,
wydały polecenie i ruszyły przed siebie. Pierwsza szła Marysia z Bunią, tuż za
nią Zosia z Korą i na końcu Oliwka z Tobikiem. Okazało się, że pieski koleżanek
patrzyły się na Bunię i po chwili wykonywały te same czynności. Właśnie w tym
czasie nadszedł Igor. Stanął zapatrzony na dziewczynki i nie wiedział co
powiedzieć. Po chwili Bunia wesoło szczeknęła w kierunku Reksia, a on
delikatnie pociągnął Igora za nogawkę u spodni. Chłopiec zrozumiał, że Reksio
chce się przyłączyć do zabawy. Podbiegł do dziewczynek i pokaz rozpoczął się od
nowa. Spacerowicze zatrzymywali się i z wielkim zainteresowaniem przyglądali się
wspaniale bawiącej się grupce dzieci z pieskami. Po zakończonej zabawie cała
grupa otrzymała ogromne brawa.
- Jak wy to zrobiłyście? W tak krótkim
czasie wyćwiczyłyście waszych pupilów? – dopytywał się Igor.
- To Bunia Marysi jest taka wspaniała.
Zapamiętała co robił Reksio, a potem pokazała naszym pieskom i jakby namówiła
ich do zabawy – odpowiedziały prawie razem przyjaciółki Marysi.
- Dobrze, że już potrafią robić tak dużo i
pewnie szybko nauczą się jeszcze więcej, bo ja już jutro wyjeżdżam i nie wiem
kiedy przyjadę. Muszę już iść. Cześć! – krzyknął z daleka chłopiec i pomachał
im na pożegnanie.
Dziewczynkom zrobiło się żal Igora.
Polubiły go, bo świetnie się z nim bawiły. Na drugi dzień w parku do mamy
Marysi podeszła jakaś pani i powiedziała:
- Jestem ciocią Igora. Wczoraj miałam ze
sobą kamerę i nagrałam całą zabawę. Proszę tu jest płyta. Dziewczynki będą
mogły wspominać Igora i jego pupila. Wyjechał z rodziną za granicę i nie
wiadomo czy jeszcze tu wrócą.
Mama Marysi zaprosiła Oliwkę i Zosię do
domu i razem z tatą wszyscy oglądali „Niezaplanowany pokaz”.
prawdziwa miłośniczka zwierząt, często są bohaterami Pani bajek jak czytam
OdpowiedzUsuń