czwartek, 12 września 2013

30. Niezbyt ładne przyzwyczajenie

     Filipek ze swoim ulubionym kolegą Frankiem chodził do przedszkola już do pięciolatków. Ich grupa nazywała się Koziołki. Zabawa z Frankiem była zawsze ciekawa, ale od czasu do czasu zabawę przerywał Franek. Po skończonej zabawie nie szedł bawić się w co innego tylko odpowiadał:
     - Zaraz, ja jeszcze nie skończyłem.
     Czasami pani musiała mu kilka razy przypominać, że ta zabawa już skończyła się. Gdy przyszła mama Franka pani opowiedziała jak chłopiec zachowuje się. Okazało się, że w domu mama też musi powtarzać polecenia po kilka razy, bo zawsze odpowiadał to samo:
     - Zaraz.
     Mama jeszcze dość długo rozmawiała z panią, bo Frankowi nie spieszyło się do domu i jak zwykle na wołanie mamy odpowiadał:
     - Zaraz.
     Tego dnia wieczorem mama długo tłumaczyła Frankowi, że to jego przyzwyczajenie jest po prostu nieładne i niegrzeczne i nie wolno bez przerwy go powtarzać i dodała:
     - Jutro jest sobota. Wszyscy zostajemy w domu i nie chciałabym żebyś, choć raz powiedział słowo zaraz.
     - Dobrze, już dobrze nie będę tego więcej robił – odpowiedział bardzo śpiący Franek.
     - Pamiętaj o tym, a teraz dobranoc. Śpij dobrze – i pocałowała chłopca.
     Niestety śpiący Franek nie zapamiętał co przyrzekł mamie i wszystko zaczęło się powtarzać.
     - Franek, chodź na śniadanie, bo zaraz wystygnie – zawołała mama.
     - Zaraz – odpowiedział chłopiec. Dopiero po trzecim upomnieniu mamy usiadł do stołu. Tak działo się cały dzień. Gdy tata chciał z nim wyjść na spacer Franek odpowiadał zaraz, młodszy braciszek Damianek chciał się z nim pobawić, ale usłyszał tylko słowo – zaraz – i musiał bawić się sam. Tego dnia nawet późno poszedł spać, bo na polecenie mamy, że ma myć się i kłaść spać odpowiadał jak zwykle:
     - Zaraz.
     W niedzielę Franek wstał późno i niewyspany. Jak zwykle zaczął od swojego brzydkiego przyzwyczajenia. Zdziwiło go trochę to, że mama nie woła go jeszcze raz na śniadanie. Pewnie jeszcze niezrobione, zaczekam trochę. Po chwili stał się bardzo głodny. Przyszedł do stołu, ale śniadanie na nim nie stało. Zapytał głośno:
     - Gdzie śniadanie? Mamo daj mi jeść! – zawołał.
     Tym razem z kuchni usłyszał głos mamy:
     - Zaraz. My już jesteśmy po śniadaniu. Ja teraz nie mam czasu. Weź sobie coś do jedzenia.
     Franek zrobił sobie małą kanapkę, ale wcale mu nie smakowała. Mama robiła lepsze. Po jedzeniu chłopiec poszedł do taty:
     - Tato, pogramy w piłkę na podwórku? – zapytał.
     Tata oglądał fajny film i tylko odpowiedział:
     - Zaraz. Oglądam film, może później.
     Franek obrażony poszedł do Damianka:
     - Pobawisz się ze mną samochodami? – spytał braciszka.
     - Zaraz – odpowiedział Damianek i dalej rysował jakiś obrazek.
     Chłopiec usiadł w kąciku z zabawkami. Sam nie chciał bawić się, ale nikt też nie chciał się z nim bawić. Może jak skończą to pobawią się ze mną. Po chwili podszedł znowu do braciszka, potem do taty i mamy, ale wszyscy odpowiadali mu tak samo:
     - Zaraz!
     Zrobiło się mu bardzo smutno. Usiadł na swoim łóżeczku i rozpłakał się. Po chwili podeszła do niego mama.
     - Franku. Czy już zrozumiałeś, dlaczego wszyscy odpowiadaliśmy ci tak samo jak ty nam odpowiadałeś. Czy wiesz już jak my się wtedy czuliśmy? – zapytała.
     Franek otarł łezki i odpowiedział:
     - A ja myślałem, że mnie nikt nie kocha. Już nie będę robił tego więcej. Przepraszam.
     Po obiedzie wszyscy poszli na długi spacer, a po powrocie do samego wieczora Franek ani razu nie odpowiedział: zaraz.
     Następnego dnia w przedszkolu Franek na polecenie pani natychmiast odłożył zabawki. Przez cały dzień ani razu nie odpowiedział - zaraz. Po skończonej zabawie zauważył, że pani i dzieci jakoś dziwnie patrzą się na niego. Szybko zapytał:
     - Zrobiłem coś źle? – i dodał - Tak dziwnie patrzycie na mnie.
     - Chyba mamy nowego Franka – śmiała się pani.
     - Dzisiaj wcale nie powiedziałeś „zaraz” – wyjaśnił Filipek.
     Franek lekko się zaczerwienił i nieśmiało powiedział:
     - Już wiem, że powtarzanie bez przerwy słowa zaraz jest niegrzeczne i brzydkie. Przepraszam wszystkich nie będę tego więcej robił i zapytał - czy możemy bawić się dalej?
     Tym razem wszystkie dzieci jednocześnie z panią odpowiedziały Frankowi:
     - Zaraz – i głośno roześmiały się.
     Pani podeszła do Franka, przytuliła go i szepnęła do ucha:
      - Super. Tak trzymaj. To była dobra lekcja dla wszystkich.

2 komentarze:

  1. Ale fajne!!! przetestuję na moich córkach - obie mają takie przezwyczajenie

    OdpowiedzUsuń
  2. ciekawe na jak długo podziała ta nauczka, u moich dzieci podziałało na 1 dzień...

    OdpowiedzUsuń