Kacperek i Filipek mają ciocię Teresę i
wujka Romana. Ciocia z wujkiem mieszkają w niewielkim domku na przedmieściu.
Niedaleko ich domu jest duża łąka, którą przecina mała rzeczka. Nad
rzeczką rośnie dużo krzaków i inne rośliny. Wujek mówił, że w tych zaroślach żyje
sporo małych zwierząt.
- Wujku czy widziałeś jakieś zwierzątko? –
pytali chłopcy przy każdych odwiedzinach.
- Tak. Widziałem bobry i kunę. Podobno są
też jeże, ale tych nie widziałem – odpowiadał wujek.
Na podwórku u cioci mieszkają jeszcze dwa
pieski. Jeden duży podobny do wilczura ma wielką budę i swoją zagrodę a
nazywał się Reks. Drugi piesek jest niewielką jamniczką, na którą wszyscy wołają Ruda. Może ona chodzić po całym podwórku, a nocuje w domu.
Pewnego dnia przed wieczorem Ruda biegała
po ogródku i od czasu do czasu szczekała.
- Pewnie goni jakieś zwierzątko, które
weszło na nasze podwórko – powiedział wujek.
- Zobacz. Teraz ucieka i znowu goni. Ciekawe,
co to jest? Myszka, kret czy inne zwierzątko – zgadywała ciocia i dodała – nie
będę jej psuć teraz zabawy. Może później zobaczymy.
Wieczorem ciocia wyszła z domu, żeby
zawołać Rudą, ale nie chciała przyjść do domu. Stała obok ławki na tarasie i głośno szczekała, jakby chciała coś wypłoszyć, a pod ławkę chyba bała się
wejść.
- Roman, chodź zobacz, co tam jest pod
ławką, bo sunia nie chce iść do domu- zawołała ciocia.
Wujek wyszedł z domu z latarką, bo robiło
się już ciemno, przyklęknął i zajrzał pod ławkę. Daleko w rogu siedział
przestraszony mały jeż.
-
Ruda zostaw już tego jeżyka. Jest już zmęczony.
- Naleję mu do miseczki trochę mleka. Jeże
lubią mleko.
Ruda niechętnie poszła spać do domu.
Następnego dnia rano jeszcze przed śniadaniem uciekła z domu i pobiegła na
taras. Chciała się znowu bawić z jeżykiem.
- Nie przeszkadzaj mu, jeżyk w dzień śpi i
dopiero wieczorem pobawi się z tobą – tłumaczyła ciocia suni.
- A może będziemy wołać na niego Tuptuś –
zaproponował wujek – słyszałaś jak w nocy głośno tupał na tarasie. Zupełnie
jakby ktoś dorosły biegał w ciężkich butach.
Po południu przyjechali do cioci chłopcy z
rodzicami. Gdy się dowiedzieli, że na tarasie mieszka Tuptuś nie chcieli jechać
do domu:
- Mamo lekcje mam już odrobione to może
zostaniemy i zobaczymy jeżyka – prosił Kacperek, a Filipek go popierał. On też
chciał poznać nowego przyjaciela Rudej.
Ciocia przyniosła miseczkę z mlekiem i
wsunęła pod ławkę. Po chwili coś zaczęło szeleścić i z niewielkiej kupki liści
wyszedł mały jeżyk zwabiony zapachem świeżego mleka.
- On jeszcze nie jest dorosły. Chyba
zgubił swoją mamę – powiedział wujek, który dokładnie go wcześniej obejrzał.
Obaj chłopcy patrzyli jak zaczarowani.
Bardzo podobał się im ten mały jeżyk, a jeszcze bardziej zabawa Rudej z
Tuptusiem.
Następnego dnia chłopcy znowu przyjechali do
cioci. Mieli nadzieję, że może da się przekonać rodziców, ciocię i wujka, żeby
zgodzili się na przewiezienie Tuptusia do ich domu.
- Nie możecie go zabrać. Nie wiadomo czy
Pirat wasz pies zaprzyjaźniłby się, z nim. Z naszego podwórka jeżyk wychodzi na
nocne łowy, spotyka się też z innymi jeżykami – wyjaśniał wujek.
- U was czułby się jak w klatce – dodała
ciocia – a na pewno nie chcielibyście, żeby coś mu się stało.
- Będzie przyjeżdżać do cioci częściej i
tu się z nim pobawicie – pocieszała mama chłopców.
Tego dnia chłopcy wracali do domu bardzo
smutni. Rodzice dotrzymali słowa. Prawie codziennie przyjeżdżali do cioci i
wujka. Z Tuptusiem bardzo się zaprzyjaźnili. Najlepszą zabawą zawsze było
bieganie. Raz uciekał jeżyk, a potem chłopcy i Ruda, a później było odwrotnie. Pewnego
dnia Tuptusia nie znaleziono pod ławką, nie przyszedł też do miseczki z
mlekiem.
- Pomogę go znaleźć – zawołał wujek –
tylko założę buty.
Wujek złapał but, stojący pod ławką, obok
schowka jeżyka i wsunął nogę do niego. Po chwili zrzucił but z nogi i syknął z
bólu. But przewrócił się, a z niego wyszedł jeszcze zaspany jeżyk.
Zbliżała się jesień a potem zima, więc
wujek zrobił Tuptusiowi schowek-legowisko na ganku. Jeże zapadają w zimowy sen
i budzą się bardzo rzadko i na krótko. Jak będzie bardzo zimno zamkniemy drzwi
i Tuptuś nie zmarznie.
Zima szybko minęła. Wiosna nadeszła szybko
i była bardzo ciepła. Tuptuś przeniósł się na taras. Był już dorosły i nie miał
już ochoty na takie same zabawy jak przedtem. Zdarzało się, że często nie
wracał do schowka pod ławką. Pewnego dnia przed wieczorem chłopcy z
niecierpliwością czekali na Tuptusia. Już myśleli, że się z nim nie pobawią,
gdy zobaczyli jak jeżyk wchodzi na taras, ale nie sam. Obok niego szedł drugi
jeż.
- O rany! Tuptuś przyprowadził chyba swoją
żonę – śmiał się wujek.
Wszyscy obejrzeli jeże, które podeszły do
miseczki, napiły się mleczka, a potem wolniutko poszły w stronę rzeki. Jeden z
nich, pewnie Tuptuś kilka razy przystawał i oglądał się na chłopców.
- Gdyby mógł pomachać łapką to pewnie
pożegnałby się z wami – śmiała się mama.
Całe lato jeże nie przychodziły na
podwórko do cioci i wujka. Na początku jesieni wujek zabrał chłopców nad rzekę.
- Pokażę wam bobra, którego niedawno
wytropiłem – informował po drodze wujek.
Do rzeczki było niedaleko. Chłopcy
zachowywali się bardzo cicho, by nie spłoszyć zwierząt, ale to co zobaczyli
zatkało im dech w piersiach. Pod wielkim krzakiem siedziały dwa duże jeże, a
obok nich biegały trzy małe jeżyki.
- Czy to jest nasz Tuptuś z rodziną –
zapytał szeptem Filipek.
- Nie wiem. Może – odpowiedział wujek.
Jeszcze całą godzinę siedzieli i oglądali
zabawę jeżyków. Była podobna do tej, w którą bawili się z Tuptusiem.
Bajka bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuń