czwartek, 15 sierpnia 2013

26. Zabłąkany jeżyk

     Kacperek i Filipek mają ciocię Teresę i wujka Romana. Ciocia z wujkiem mieszkają w niewielkim domku na przedmieściu. Niedaleko ich domu jest duża łąka, którą przecina mała rzeczka. Nad rzeczką rośnie dużo krzaków i inne rośliny. Wujek mówił, że w tych zaroślach żyje sporo małych zwierząt.
     - Wujku czy widziałeś jakieś zwierzątko? – pytali chłopcy przy każdych odwiedzinach.
     - Tak. Widziałem bobry i kunę. Podobno są też jeże, ale tych nie widziałem – odpowiadał wujek.
     Na podwórku u cioci mieszkają jeszcze dwa pieski. Jeden duży podobny do wilczura ma wielką budę i swoją zagrodę a nazywał się Reks. Drugi piesek jest niewielką jamniczką, na którą wszyscy wołają Ruda. Może ona chodzić po całym podwórku, a nocuje w domu.
     Pewnego dnia przed wieczorem Ruda biegała po ogródku i od czasu do czasu szczekała.
     - Pewnie goni jakieś zwierzątko, które weszło na nasze podwórko – powiedział wujek.
     - Zobacz. Teraz ucieka i znowu goni. Ciekawe, co to jest? Myszka, kret czy inne zwierzątko – zgadywała ciocia i dodała – nie będę jej psuć teraz zabawy. Może później zobaczymy.
     Wieczorem ciocia wyszła z domu, żeby zawołać Rudą, ale nie chciała przyjść do domu. Stała obok ławki na tarasie i głośno szczekała, jakby chciała coś wypłoszyć, a pod ławkę chyba bała się wejść.
     - Roman, chodź zobacz, co tam jest pod ławką, bo sunia nie chce iść do domu- zawołała ciocia.
     Wujek wyszedł z domu z latarką, bo robiło się już ciemno, przyklęknął i zajrzał pod ławkę. Daleko w rogu siedział przestraszony mały jeż.
     - Ruda zostaw już tego jeżyka. Jest już zmęczony.
     - Naleję mu do miseczki trochę mleka. Jeże lubią mleko.
    Ruda niechętnie poszła spać do domu. Następnego dnia rano jeszcze przed śniadaniem uciekła z domu i pobiegła na taras. Chciała się znowu bawić z jeżykiem.
     - Nie przeszkadzaj mu, jeżyk w dzień śpi i dopiero wieczorem pobawi się z tobą – tłumaczyła ciocia suni.
     - A może będziemy wołać na niego Tuptuś – zaproponował wujek – słyszałaś jak w nocy głośno tupał na tarasie. Zupełnie jakby ktoś dorosły biegał w ciężkich butach.
     Po południu przyjechali do cioci chłopcy z rodzicami. Gdy się dowiedzieli, że na tarasie mieszka Tuptuś nie chcieli jechać do domu:
     - Mamo lekcje mam już odrobione to może zostaniemy i zobaczymy jeżyka – prosił Kacperek, a Filipek go popierał. On też chciał poznać nowego przyjaciela Rudej.
     Ciocia przyniosła miseczkę z mlekiem i wsunęła pod ławkę. Po chwili coś zaczęło szeleścić i z niewielkiej kupki liści wyszedł mały jeżyk zwabiony zapachem świeżego mleka.
     - On jeszcze nie jest dorosły. Chyba zgubił swoją mamę – powiedział wujek, który dokładnie go wcześniej obejrzał.
     Obaj chłopcy patrzyli jak zaczarowani. Bardzo podobał się im ten mały jeżyk, a jeszcze bardziej zabawa Rudej z Tuptusiem.
     Następnego dnia chłopcy znowu przyjechali do cioci. Mieli nadzieję, że może da się przekonać rodziców, ciocię i wujka, żeby zgodzili się na przewiezienie Tuptusia do ich domu.
     - Nie możecie go zabrać. Nie wiadomo czy Pirat wasz pies zaprzyjaźniłby się, z nim. Z naszego podwórka jeżyk wychodzi na nocne łowy, spotyka się też z innymi jeżykami – wyjaśniał wujek.
     - U was czułby się jak w klatce – dodała ciocia – a na pewno nie chcielibyście, żeby coś mu się stało.
     - Będzie przyjeżdżać do cioci częściej i tu się z nim pobawicie – pocieszała mama chłopców.
     Tego dnia chłopcy wracali do domu bardzo smutni. Rodzice dotrzymali słowa. Prawie codziennie przyjeżdżali do cioci i wujka. Z Tuptusiem bardzo się zaprzyjaźnili. Najlepszą zabawą zawsze było bieganie. Raz uciekał jeżyk, a potem chłopcy i Ruda, a później było odwrotnie. Pewnego dnia Tuptusia nie znaleziono pod ławką, nie przyszedł też do miseczki z mlekiem.
     - Pomogę go znaleźć – zawołał wujek – tylko założę buty.
     Wujek złapał but, stojący pod ławką, obok schowka jeżyka i wsunął nogę do niego. Po chwili zrzucił but z nogi i syknął z bólu. But przewrócił się, a z niego wyszedł jeszcze zaspany jeżyk.
     Zbliżała się jesień a potem zima, więc wujek zrobił Tuptusiowi schowek-legowisko na ganku. Jeże zapadają w zimowy sen i budzą się bardzo rzadko i na krótko. Jak będzie bardzo zimno zamkniemy drzwi i Tuptuś nie zmarznie.
     Zima szybko minęła. Wiosna nadeszła szybko i była bardzo ciepła. Tuptuś przeniósł się na taras. Był już dorosły i nie miał już ochoty na takie same zabawy jak przedtem. Zdarzało się, że często nie wracał do schowka pod ławką. Pewnego dnia przed wieczorem chłopcy z niecierpliwością czekali na Tuptusia. Już myśleli, że się z nim nie pobawią, gdy zobaczyli jak jeżyk wchodzi na taras, ale nie sam. Obok niego szedł drugi jeż.
     - O rany! Tuptuś przyprowadził chyba swoją żonę – śmiał się wujek.
     Wszyscy obejrzeli jeże, które podeszły do miseczki, napiły się mleczka, a potem wolniutko poszły w stronę rzeki. Jeden z nich, pewnie Tuptuś kilka razy przystawał i oglądał się na chłopców.
     - Gdyby mógł pomachać łapką to pewnie pożegnałby się z wami – śmiała się mama.
     Całe lato jeże nie przychodziły na podwórko do cioci i wujka. Na początku jesieni wujek zabrał chłopców nad rzekę.
     - Pokażę wam bobra, którego niedawno wytropiłem – informował po drodze wujek.
     Do rzeczki było niedaleko. Chłopcy zachowywali się bardzo cicho, by nie spłoszyć zwierząt, ale to co zobaczyli zatkało im dech w piersiach. Pod wielkim krzakiem siedziały dwa duże jeże, a obok nich biegały trzy małe jeżyki.
     - Czy to jest nasz Tuptuś z rodziną – zapytał szeptem Filipek.
     - Nie wiem. Może – odpowiedział wujek.
     Jeszcze całą godzinę siedzieli i oglądali zabawę jeżyków. Była podobna do tej, w którą bawili się z Tuptusiem. 

1 komentarz: