Mała Amelka mieszkała z rodzicami w bloku
na czwartym piętrze. Rodzice pracowali, a dziewczynka zostawała z babcią.
Trochę tęskniła za rodzicami, ale babcia zawsze potrafiła ja rozweselić. Bawiła
się z nią zabawkami, których miała całe mnóstwo, czytała jej książeczki a nawet
z nią rysowała. Jednak najbardziej Amelka lubiła wychodzić z babcią na spacer.
Zabierały wtedy ze sobą dużego psa, który nazywał się Bokser.
Obok bloku przepływa rzeczka, po której
pływały kaczki. Spacery nad rzeczkę zawsze były najfajniejsze. Amelka za każdym
razem pytała:
- Babciu czy mogę zabrać trochę chleba dla
kaczuszek? One go bardzo lubią i przypływają do samego brzegu.
- Dobrze, weźmiemy kilka kromek. Może
dzisiaj zobaczymy małe kaczuszki z dużą kaczką, ich mamą.
Ubrały się szybko, zabrały chleb i poszły
z Bokserem nad rzekę.
- Pójdziemy trochę dalej na tą dużą łąkę –
powiedziała babcia.
Gdy wyszły zza krzaków Amelka krzyknęła:
- Jak tu dzisiaj pięknie i ile tu kwiatów
różnokolorowych!
Na łące rosła młoda zielona trawa, białe
rumianki, żółte mlecze i kaczeńce, niebieskie niezapominajki, fioletowe bzy
oraz czerwone maki. Amelka chciała rwać kwiatuszki, ale babcia doradziła jej:
- Kwiatuszki zerwiesz dopiero jak będziemy
szły do domu, bo trzeba ich od razu wstawić do wody, żeby nie zwiędły, a teraz
masz przecież nakarmić kaczuszki.
- A jak mam ich nakarmić, przecież ich
nigdzie nie ma, dzisiaj nie przypłynęły – smutno odpowiedziała Amelka.
- Poczekamy troszkę, a teraz pobaw się z
Bokserem.
Amelka wzięła duży patyk i zaczęła rzucać
go daleko. Za każdym razem wołała do pieska:
- Bokser aport! – Przynieś patyk!
Gdy piesek wracał do dziewczynki to nie
chciał oddać patyka, głośno szczekał i uciekał.
- Nie hałasuj tak głośno, bo kaczuszki się
przestraszą i wcale nie przypłyną.
Kaczki zwabione hałasem na brzegu
wypłynęły spod zarośli. Do brzegu przypłynęły dwa kolorowe kaczory, kilkanaście
kaczek i osobno kaczka z maleńkimi kaczątkami.
- Babciu miałaś rację, te maleńkie
kaczątka są prześliczne – powiedziała.
Amelka rwała chleb na małe kawałki i
rzucała do wody. Kaczki bardzo szybko znajdowały chleb i głośno kwakały.
- Pewnie chcą jeszcze więcej –
stwierdziła.
Bardzo
chciała rzucić chlebek daleko, by doleciał do małych kaczuszek, a nie zauważyła, że stoi na samym brzegu rzeki
i gdyby babcia jej nie złapała to wpadłaby do wody. Kaczki szybko zjadły chleb
i odpłynęły troszkę dalej na środek. Tam pływały w jedną i drugą stronę, a
wyglądało to tak jakby bawiły się w berka. Babcia i Amelka długo stały na
brzegu i przyglądały się zabawom kaczek. Nawet Bokser stał na brzegu i
przyglądał się ich wyczynom od czasu do czasu poszczekując.
- Wiesz Amelko kaczki chyba zaprzyjaźniły
się z Bokserem, bo jak zacznie szczekać to zaraz przypływają.
- Babciu one chyba wiedzą, że jak Bokser
szczeka to i ja także jestem z nim i z chlebkiem, który bardzo im smakuje.
Od tego czasu, kiedy tylko, Amelka przychodziła
nad rzekę z Bokserem i zaczynała się z nim bawić do brzegu przypływały kaczki. Czasami
ich nie było, wtedy wydawało się Amelce, że Bokser woła kaczki, bo stawał na
brzegu rzeki i szczekał. Po chwili przypływało ich całe stadko.
Widac, że kocha pani pieski, tyle bajek o pieskach! Gratuluje pomysłow
OdpowiedzUsuńAmelka bardzo często wspomina spacery z babcią nad rzekę:)
OdpowiedzUsuń