W poprzednim tygodniu była bardzo ładna
pogoda i dzieci bawiły się na podwórku. Często przerywały zabawę i na chwilę
zamyślały się. Tylko Filipek cały czas był blisko dziadka i wypytywał się o
różne rzeczy.
- Filip o czym ty tak bez przerwy gadasz
z dziadkiem? – zapytał brata Kacperek
- Niedługo się dowiesz. Na razie to
tajemnica.
No i wreszcie nadszedł czas na bajkę
Filipka, ale jeszcze przed rozpoczęciem opowiadania chłopiec pobiegł do swojego
pokoju i przyniósł wielkie pudło z rycerzami. Potem kazał wszystkim usiąść
dookoła dywanu, na którym ustawił dwie armie, pasmo drzewek i na brzegu dywanu
rozciągnął niebieski ręcznik.
- To jest morze – i wskazał niebieski
ręcznik – po tej stronie jest kraj króla Artura i nazywa się Cukierkowo, a tu
za lasem jest kraj króla Karola i nazywa się Migdałowo. Niestety mieszkańcy
kraju króla Karola nie mieli dostępu do morza.
Na ich prośbę król kilkakrotnie wysyłał
posłów do króla Artura i nalegał, by przez Cukierkowo wyznaczono drogę do
morza, żeby i oni mogli przyjeżdżać nad morze. Niestety król Artur nie wyraził
zgody i wyjaśnił, że nikt obcy nie może się plątać po jego kraju. Dodatkowo nakazał
wzmocnić straże na granicy z Migdałowem, tak żeby nawet mysz nie mogła przejść
przez granicę.
Zasmucił się król Karol, ze nie może
spełnić próśb swoich mieszkańców. Zwołał wielką naradę. Wraz z ministrami i
przedstawicielami mieszkańców postanowiono wypowiedzieć wojnę królowi Arturowi.
- Jak król Artur nie spełnił naszych
próśb to zajmiemy jego terytorium i kraj Cukierkowo przyłączymy do naszego. Po naszej
wygranej wojnie oni będą musieli się nas słuchać i nam służyć.
Do Cukierkowa znowu wysłano posłów, ale tym
razem nie była to prośba lecz wypowiedzenie wojny. Okazało się, że król Artur
był bardzo zadowolony z wypowiedzenia wojny, bo też miał chrapkę na terytorium Migdałowa,
w którym były ogromne lasy i mnóstwo różnej zwierzyny. Po odjeździe posłów
powiedział:
- Po wygranej wojnie przyłączymy
Migdałowo do naszego kraju, a ja będę miał gdzie jeździć na polowania.
Obaj królowie ustalili datę wielkiej wojny
i bardzo staranie przygotowywali się do walki.
Wreszcie nadszedł wyznaczony dzień. Król Artur
już o świcie wyruszył na pole przyszłej walki, bo chciał zająć lepszą pozycję. Po
przybyciu na miejsce pozostało jeszcze sporo czasu do rozpoczęcia wojny, bo
król Karol jeszcze nie przybył ze swoją armią. Rycerze z Cukierkowa zsiedli z
koni, królowi rozłożyli namiot i postanowili odpocząć przed walką.
Ale
co to? Nad odpoczywających nadleciała olbrzymia chmara wielkich bardzo
dotkliwie kąsających owadów i zamiast odpoczywać odpędzali nacierające owady. Niestety
owadów było tak dużo, że nie zdążyli się obronić i wszyscy zostali bardzo
pogryzieni.
Kiedy król Karol przybył na miejsce jego
oczy ujrzały rycerzy przeciwnej armii, którzy leżeli na ziemi i jęczeli
skręcając się z bólu po ukąszeniach. W pierwszej chwili rycerze Migdałowa
pomyśleli, że mają już wygraną wojnę, bo wystarczy tylko związać niezdolnych do
walki rycerzy przeciwnika i wojna będzie wygrana bez walki. Już ruszyli ze
sznurami w stronę leżących, lecz powstrzymał ich król Karol.
- Nie można leżących i cierpiących wiązać
i brać do niewoli. Naszym obowiązkiem jest w tej chwili udzielenie pomocy cierpiącym.
Każdy z nas ma maść leczącą ukąszenia tych wstrętnych owadów więc pomożemy im
wyzdrowieć, a jak będą zdrowi staniemy do walki jak równy z równym.
Ta decyzja podobała się wszystkim. Rycerze
króla Karola i sam król ruszyli kurować przeciwników.
Filipek popatrzył na wszystkich
słuchających jego opowiadania i zapytał
- Czy wiecie co się dalej stało?
- Nie, mów szybko – prawie jednocześnie
zawołał Kacperek z Amelką.
- No, bo w czasie tej kuracji wszyscy się
ze sobą bardzo zaprzyjaźnili, nawet król Artur z królem Karolem. Nikt już nie
myślał o wojnie. Granicę miedzy krajami zlikwidowano. Król Karol jeździł nad
morze, a król Artur przyjeżdżał do króla Karola i razem jeździli na polowania.
Koniec.
- Bardzo dobrze zakończyła się twoja
bajka, tylko szkoda, że nie występuje w niej żadna królowa ani nawet
księżniczka – powiedziała Amelka.
- Kacper, teraz ty opowiadaj – przypomniał
braciszkowi Filip.
- Nie. Dzisiaj już zrobiło się późno. Czas
spać. Swoją bajkę Kacperek opowie jutro.
Ciekawe opowiadanie.Oprócz wychowawczych wartości bajki Filipka, pokazuje jak mogą dzieci twórczo spędzić wolny czas, wymyślając własną twórczość.Ja też jestem babcią i piszę dla dzieci. Ostatnio założyłam własny blog i powoli go wzbogacam. Jeśli Pani znajdzie chwilę czasu, zapraszam.http://bajkihalina.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń