środa, 4 marca 2015

64. Opowiadanie Filipka



       W poprzednim tygodniu była bardzo ładna pogoda i dzieci bawiły się na podwórku. Często przerywały zabawę i na chwilę zamyślały się. Tylko Filipek cały czas był blisko dziadka i wypytywał się o różne rzeczy.
      - Filip o czym ty tak bez przerwy gadasz z dziadkiem? – zapytał brata Kacperek
      - Niedługo się dowiesz. Na razie to tajemnica.
      No i wreszcie nadszedł czas na bajkę Filipka, ale jeszcze przed rozpoczęciem opowiadania chłopiec pobiegł do swojego pokoju i przyniósł wielkie pudło z rycerzami. Potem kazał wszystkim usiąść dookoła dywanu, na którym ustawił dwie armie, pasmo drzewek i na brzegu dywanu rozciągnął niebieski ręcznik.

     - To jest morze – i wskazał niebieski ręcznik – po tej stronie jest kraj króla Artura i nazywa się Cukierkowo, a tu za lasem jest kraj króla Karola i nazywa się Migdałowo. Niestety mieszkańcy kraju króla Karola nie mieli dostępu do morza.
     Na ich prośbę król kilkakrotnie wysyłał posłów do króla Artura i nalegał, by przez Cukierkowo wyznaczono drogę do morza, żeby i oni mogli przyjeżdżać nad morze. Niestety król Artur nie wyraził zgody i wyjaśnił, że nikt obcy nie może się plątać po jego kraju. Dodatkowo nakazał wzmocnić straże na granicy z Migdałowem, tak żeby nawet mysz nie mogła przejść przez granicę.
      Zasmucił się król Karol, ze nie może spełnić próśb swoich mieszkańców. Zwołał wielką naradę. Wraz z ministrami i przedstawicielami mieszkańców postanowiono wypowiedzieć wojnę królowi Arturowi.
       - Jak król Artur nie spełnił naszych próśb to zajmiemy jego terytorium i kraj Cukierkowo przyłączymy do naszego. Po naszej wygranej wojnie oni będą musieli się nas słuchać i nam służyć.
      Do Cukierkowa znowu wysłano posłów, ale tym razem nie była to prośba lecz wypowiedzenie wojny. Okazało się, że król Artur był bardzo zadowolony z wypowiedzenia wojny, bo też miał chrapkę na terytorium Migdałowa, w którym były ogromne lasy i mnóstwo różnej zwierzyny. Po odjeździe posłów powiedział:
      - Po wygranej wojnie przyłączymy Migdałowo do naszego kraju, a ja będę miał gdzie jeździć na polowania.
     Obaj królowie ustalili datę wielkiej wojny i bardzo staranie przygotowywali się do walki.
     Wreszcie nadszedł wyznaczony dzień. Król Artur już o świcie wyruszył na pole przyszłej walki, bo chciał zająć lepszą pozycję. Po przybyciu na miejsce pozostało jeszcze sporo czasu do rozpoczęcia wojny, bo król Karol jeszcze nie przybył ze swoją armią. Rycerze z Cukierkowa zsiedli z koni, królowi rozłożyli namiot i postanowili odpocząć przed walką.
      Ale co to? Nad odpoczywających nadleciała olbrzymia chmara wielkich bardzo dotkliwie kąsających owadów i zamiast odpoczywać odpędzali nacierające owady. Niestety owadów było tak dużo, że nie zdążyli się obronić i wszyscy zostali bardzo pogryzieni.
       Kiedy król Karol przybył na miejsce jego oczy ujrzały rycerzy przeciwnej armii, którzy leżeli na ziemi i jęczeli skręcając się z bólu po ukąszeniach. W pierwszej chwili rycerze Migdałowa pomyśleli, że mają już wygraną wojnę, bo wystarczy tylko związać niezdolnych do walki rycerzy przeciwnika i wojna będzie wygrana bez walki. Już ruszyli ze sznurami w stronę leżących, lecz powstrzymał ich król Karol.
      - Nie można leżących i cierpiących wiązać i brać do niewoli. Naszym obowiązkiem jest w tej chwili udzielenie pomocy cierpiącym. Każdy z nas ma maść leczącą ukąszenia tych wstrętnych owadów więc pomożemy im wyzdrowieć, a jak będą zdrowi staniemy do walki jak równy z równym.
     Ta decyzja podobała się wszystkim. Rycerze króla Karola i sam król ruszyli kurować przeciwników.
     Filipek popatrzył na wszystkich słuchających jego opowiadania i zapytał
     - Czy wiecie co się dalej stało?
     - Nie, mów szybko – prawie jednocześnie zawołał Kacperek z Amelką.
     - No, bo w czasie tej kuracji wszyscy się ze sobą bardzo zaprzyjaźnili, nawet król Artur z królem Karolem. Nikt już nie myślał o wojnie. Granicę miedzy krajami zlikwidowano. Król Karol jeździł nad morze, a król Artur przyjeżdżał do króla Karola i razem jeździli na polowania. Koniec.
      - Bardzo dobrze zakończyła się twoja bajka, tylko szkoda, że nie występuje w niej żadna królowa ani nawet księżniczka – powiedziała Amelka.
     - Kacper, teraz ty opowiadaj – przypomniał braciszkowi Filip.
     - Nie. Dzisiaj już zrobiło się późno. Czas spać. Swoją bajkę Kacperek opowie jutro.

1 komentarz:

  1. Halina Okońska6 marca 2015 11:28

    Ciekawe opowiadanie.Oprócz wychowawczych wartości bajki Filipka, pokazuje jak mogą dzieci twórczo spędzić wolny czas, wymyślając własną twórczość.Ja też jestem babcią i piszę dla dzieci. Ostatnio założyłam własny blog i powoli go wzbogacam. Jeśli Pani znajdzie chwilę czasu, zapraszam.http://bajkihalina.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń