Pewnego razu Amelka wróciła z przedszkola
smutna i zamyślona. Kilka razy babcia pytał:
- Amelko, co ci jest? Coś wydarzyło się w
przedszkolu, że jesteś taka smutna?
Amelka ciężko wzdychała, nic nie mówiła
tylko siedziała zamyślona. Babci żal zrobiło się dziewczynki, nie wiedziała, o
co chodzi i trochę się denerwowała. Postanowiła wciągnąć Amelkę do zabawy.
Przyniosła z pokoiku całą furę różnych gier i puzzli, położyła przed
dziewczynką i zapytała:
- No to, w co będziemy się bawić? Gramy
czy układamy puzzle?
- To może zagramy?
- Dobrze, no to zaczynaj – odpowiedziała
babcia.
Grały na planszy z Myszką Miki, oczywiście
wygrywała Amelka i humor troszkę się jej poprawił. Babcia ponownie zapytała
Amelkę:
- Jak było dzisiaj w przedszkolu?
- Fajnie. Tylko, że nie pamiętam
wierszyka, którego nauczyła mnie Julka i jutro będzie się ze mnie śmiała jak
nie będę umiała go powtórzyć – odpowiedziała ze smutkiem dziewczynka.
- A, co pamiętasz? Może będę mogła ci
pomóc – pocieszyła ją babcia.
- Wierszyk był o kominiarzu i nie wiem jak
było dalej. Pamiętam jeszcze słowa fiku
miku, ale jak to jest po kolei nie pamiętam.
- Już wiem. To pewnie chodzi o ten
wierszyk:
„ Idzie kominiarz po drabinie
fiku, miku już siedzi w kominie”
- Tak, to ten wierszyk. Babciu powtórz go
jeszcze parę razy, to może już zapamiętam – prosiła uradowana Amelka.
- Wiesz co, jak ten wierszyk się powtarza
to układa się tak specjalnie dłonie, i najpierw zaczepia się paluszek o
paluszek i powtarza: idzie kominiarz po
drabinie, a później przekręca się rączki do siebie mówiąc głośno: fiku, miku już
siedzi w kominie. Ze złożonych rączek wystaje tylko jeden palec-kciuk, to tak jakby
kominiarz wyglądał z komina tłumaczyła babcia.
- Dobrze. Jak będziesz mi babciu pokazywać
na swoich rączkach to szybko się nie nauczę. Babciu, od razu układaj moje
rączki – zdecydowała Amelka.
Z początku nauka szła bardzo ciężko, bo
rączki nie chciały się przekręcać. Obie ćwiczyły cały wieczór i gdy dziewczynka
kładła się spać już dobrze i szybko pokazywała jak kominiarz wchodzi po
drabinie.
Następnego dnia w szkole Amelka przyznała
się koleżance, że zapomniała wierszyka, ale babcia pomogła jej go sobie
przypomnieć i jeszcze nauczyła ją jak
się to pokazuje. Julka także przyznała się Amelce, że widziała jak mama
układała rączki do tego wierszyka i nie nauczyła się tego pokazywać.
- Teraz na mnie kolej. Ja cię nauczę
nowego wierszyka, ale będę ci pokazywać, co będziemy robić i wtedy od razu
zapamiętasz ten wierszyk.
- Dobrze – zgodziła się Julka.
Amelka skrzyżowała swoje ręce i kazała
Julci wziąć ją za wyciągnięte do Julki rączki. Następnie razem szły do przodu i
Amelka recytowała: „ siała baba mak, nie wiedziała jak, a dziad wiedział nie
powiedział, a to było tak” i w tym momencie Amelka pociągnęła jedną rączkę Julki
i obie się odwróciły i zabawa zaczynała się od nowa. Po kilku takich przejściach
Julka bardzo szybko nauczyła się tej zabawy. Zabawa dwóch przyjaciółek tak się
podobała dzieciom, że cała grupa długo i wesoło bawiła się naśladując
dziewczynki.
Po tych zabawach Amelka zapamiętała sobie,
że jak mówi się jakiś wierszyk i pokazuje się, to co robi osoba lub jakiś zwierzak w wierszyku, który
recytuje szybciej się go uczy i ładniej to wygląda. Nawet w konkursie
recytatorskim, gdy mówiła wierszyk Juliana Tuwima o kotku, który spał i mleczko
chlipał zajęła pierwsze miejsce, bo tak jej to ładnie wychodziło.
sprytny sposób :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy artykuł. Jestem pod wielkim wrażeniem.
OdpowiedzUsuń