Kacperek i Filipek mieli dużego pieska, na
którego wołali Pirat. Po powrocie ze szkoły Kacperek chodził z Piratem na długie
spacery, a gdy z przedszkola wrócił Filipek chłopcy razem bawili się z pupilem.
Uczyli Pirata różnych sztuczek i bardzo cieszyli się, gdy wykonywał coraz
więcej nowych rzeczy. Obaj chłopcy trenowali grę w piłkę nożną i po powrocie z
treningu uczyli grać w piłkę Pirata. Okazało się, że ta gra stała się jego
ulubioną zabawą. Niestety nie mogli w nią często się bawić, bo każda kończyła
się pogryzieniem piłki. Kilka z nich leżało popsutych w garażu. W końcu
zdenerwowany tata powiedział:
- Dość tej zabawy. Więcej nie kupię już
żadnej piłki.
Mamie podobała się gra Pirata z chłopcami,
więc wpadła na pomysł i kupiła wielką piłkę szmacianą. Po powrocie ze sklepu
rzuciła Piratowi piłkę, którą złapał i nie chciał oddać.
- Tej piłki nie przebije zębami, może się
tyko popruć.
Chłopcy ganiali Pirata, ale ta gra już nie
była taka fajna jak z prawdziwą piłką. Tata popatrzył na nieudaną grę i
następnego dnia na pocieszenie przywiózł Piratowi ogromną kość.
- Masz swój przysmak, będziesz gryzł go
zamiast piłki.
Od tego czasu oprócz zabawy z chłopcami gryzienie
kości było ulubionym zajęciem Pirata. Kość zawsze leżała przed domem na środku
trawnika. Kilka razy tata próbował schować ją do budy Pirata albo do garażu,
ale to się nie udało, bo piesek natychmiast swoją kość zanosił z powrotem na
trawnik.
- Dlaczego Pirat nie pozwala schować
swojego przysmaku? – pytał Kacperek mamę i tatę. Niestety rodzice też nie
wiedzieli.
- Może kiedyś uda się nam odkryć tajemnicę
Pirata – śmiała się mama.
Okazało się, że na tę okazję nie musieli długo czekać. Następnego dnia
była sobota i wszyscy zostali w domu. Kacperek zaraz po przebudzeniu poszedł do
kuchni, żeby napić się. Pijąc pyszny sok wyglądał przez okno, chciał zobaczyć
gdzie może być Pirat. Najpierw zobaczył go na trawniku przy swojej kości, a po
chwili piękna sroka usiadła na bramie i wesoła zaskrzeczała. Widziała to mama,
która po cichutku weszła do kuchni i wyglądała zza pleców Kacperka.
- Chyba ta sroka wita się z Piratem, bo gdy
ją usłyszał to zamerdał wesoło ogonem – szepnęła.
- Patrz mamo, on zostawia kość i kładzie
się obok swojej budy.
Gdy tylko Pirat odszedł od kości sroka
sfrunęła na trawnik i wolniutko podeszła do kości. Po chwili wydziobywała
pozostałości ze środka kości. Pirat leżał i spokojnie czekał, aż sroka zaspokoi
swój apetyt i zostawi jego kość.
- O jejku! Ona wszystko mu wydziobie –
martwił się Filipek, który także przyszedł do kuchni obserwować Pirata i srokę.
Sroka zauważyła poruszającą się firankę.
Przestraszyła się. Odwróciła swój dziobek do Pirata, zaskrzeczała i szybko
odfrunęła.
- Jutro jest niedziela. Musimy sprawdzić
czy będzie tak samo jak dzisiaj – powiedział tata, który widział tylko sroki
ogon, gdy odfruwała.
Na drugi dzień powtórzyło się to samo. Tym
razem wszyscy byli ostrożniejsi i sroka najadła się do syta. Tata już więcej nie
próbował chować kości Pirata. Upłynął tydzień i znowu była sobota. Wszyscy
chcieli sprawdzić czy sroka jeszcze odwiedza Pirata. Tata kupił nową kość,
która leżała także na trawniku przed domem obok resztek starej kości. Rano z
zapartym tchem czekali na srokę.
- O jest już. Siedzi na ogrodzeniu. Zaraz
przyfrunie do kości – szepnął Filipek.
Tym razem sroka nie zaskrzeczała i od razu
podfrunęła do kości. Nagle zobaczył ją Pirat i głośno szczekając rzucił się na
srokę.
- O rany, ledwo zdążyła uciec. Czy Pirat
nie przyjaźni się już z nią? – zapytał smutny Kacperek.
- Nie smuć się. Zobacz dopiero teraz
przyfrunęła nasza sroka, usiadła na bramie – powiedziała mama.
Sroka wesoła zaskrzeczała. Pirat pomachał
jej ogonem i odszedł dalej.
- Skąd Pirat wiedział, że to nie ta sama
sroka, przecież ona była identyczna, taka sama jak ta – zastanawiali się
chłopcy.
- Nasza sroka zachowuje się inaczej i
tamta inaczej. Pirat zauważył to i od razu wiedział, że to inne ptaszysko –
śmiał się tata.
cwany ten Pirat. fajne bajki Pani pisze
OdpowiedzUsuńBabciu Kacperka Filipka i Amelki jesteś cudowna!
OdpowiedzUsuńFantastyczne bajki!Każdy chciałby mieć taką utalentowaną babcię:)
Pozdrawiam!