Kiedy
Kacperek skończył cztery latka tata powiedział:
- Przepowiadają piękne i upalne lato. W
tym roku w wakacje pojedziemy nad morze. Lubisz się kąpać to pewnie ci się tam
spodoba.
Kacperek nie mógł się doczekać wyjazdu i
codziennie pytał:
- Ile dni zostało do wyjazdu, bo chciałbym
być już na morzem. Jest przecież gorąco. To na pewno jest lato.
- Już za tydzień będziemy nad morzem. Ja
też jadę z wami. Będziemy razem kąpać się i budować zamki z piasku na plaży – odpowiedziała babcia.
Trzy dni później mama wróciła z pracy i
powiedziała:
- Od jutra mam urlop, a ty Kacperku już
możesz pakować swoje zabawki. Dam ci dużą torbę.
Chłopiec złapał torbę i wkładał do niej
wszystkie zabawki po kolei. Po chwili przyszedł do mamy i mówi:
- Ja muszę mieć większą torbę, albo
jeszcze jedną, bo wszystko mi się nie zmieściło.
Mama zajrzała do torby i zaczęła się śmiać:
- Oj, Kacperku chyba chcesz zabrać
wszystkie zabawki. My się nie przeprowadzamy, wyjeżdżamy tylko na cztery
tygodnie. Widzę, że będę musiała pomóc ci spakować się.
Wysypali wszystko z torby i włożyli tylko
te zabawki, które Kacperek lubił najbardziej. Nie zapomniał także o Filipku i
wziął jego ulubione rzeczy.
Nad morzem zamieszkali w małym domku
niedaleko plaży. Obok domku stała huśtawka i była piaskownica. Podwórko było
ogrodzone i chłopcy nie mogli sami wychodzić na drogę. Po drugiej stronie drogi
rozciągał się niewielki lasek. Kacperek zauważył, że w piaskownicy i na
podwórku jest bardzo dużo małych mrówek. Czasami wchodziły nawet do domu.
Okazało się, że na skraju lasku było mrowisko i właśnie z niego mrówki
rozchodziły się.
- Po co one tak wszędzie łażą? –
denerwował się Kacperek.
- Przyjrzyj się im. Zobacz one chodzą
swoimi ścieżkami, idą tam gdzie znajdą jakieś przysmaki i zanoszą je do
mrowiska. Robią zapasy – tłumaczyła babcia.
- A co jest ich przysmakiem? – dopytywał
się chłopiec.
Z wielką uwagą obserwował je i co jakiś
czas wykrzykiwał:
- Zobaczcie ta mrówka niesie kawałek
liścia, a ta druga zabrała okruszek z mojej bułki. One bez przerwy coś noszą.
Babcia wyniosła trochę cukru i rozsypała
go na ich ścieżce. Natychmiast zbiegły się prawie wszystkie i zabrały
kryształki cukru do mrowiska.
- Wiesz, jak chodziłam do szkoły to z
koleżankami wybrałam się do lasu. Na mrowisku położyłyśmy nieżywą rybę. Jak
wróciłyśmy po dwóch dniach to na mrowisku leżały tylko same ości, bo mrówki
zjadły mięso z ryby.
- Babci, po co to zrobiłyście?- zapytał.
- Chciałyśmy dostać dobrą ocenę z biologii,
bo to właśnie pani nam o tym powiedziała.
- No i co, dostałyście?
- Tak, ale pani nie pozwoliła więcej tego
robić, bo przez nieuwagę mogłybyśmy uszkodzić mrowisko, czyli domek mrówek.
Kacperek gdy usłyszał to od babci to też
chciał zrobić to samo. Mama wyjaśniła, że dzisiaj nie położą ryby, bo już jest
późno i nie ma jej gdzie kupić.
- Zrobimy to innym razem – dodała i
zawołała wszystkich na kolację.
Przez kilka następnych dni było bardzo
ciepło. Kacperek z Filipkiem bawili się na plaży i do domu wracali dopiero
wieczorem, tuż przed kolacją. Chłopiec zapomniał o mrówkach. pewnego dnia rano Kacperek wybiegł z domu z kanapką w ręku:
- Mamo dokończę kanapkę na huśtawce, bo
wieczorem nie będę miał czasu pobawić się.
Położył kanapkę na barierce przy tarasie i
zajął się zabawą. Dopiero jak wszyscy wyszli z domu przypomniał sobie o
kanapce. Wpadł na taras i wziął ją do ręki. Otworzył buzię i już miał ugryźć
duży kawałek, gdy coś zaczęło biegać mu po ręku. Odsunął kanapkę od ust i
zobaczył, że zjadają ją mrówki. Było ich całe mnóstwo.
- Dobrze, że nie ugryzłem tej kanapki –
głośno krzyknął i z żalem rzucił ją na ziemię. Ze złością wypędzał z niej
mrówki i deptał je.
- Kacperku, to nie ich wina. Zostawiłeś ją na ich ścieżce i chciały ją zjeść, a mrówek nie zabijaj, bo jeszcze ciebie
pogryzą – tłumaczyła babcia.
Tego dnia pogoda się trochę zepsuła i
wcześniej wrócili z plaży. Chłopcy nie chcieli siedzieć w domu i mama dała im
piłkę:
- Zagrajcie w piłkę, a ja przygotuję
kolację.
Kacperek kopał piłkę prosto w bramę i wołał
- Filip strzeliłem bramkę. Teraz ty
strzelaj – strzał braciszka był słaby, więc Kacperek dodał – pokażę ci jak
trzeba strzelać.
Mocno wystrzelona piłka przeleciała nad
bramą, potoczyła się dalej aż za drogę i zatrzymała się na mrowisku.
- Zaraz ją przyniosę – zawołał i szybko
pobiegł po piłkę nie pytając się nikogo, czy może iść.
Wszedł na mrowisko, pochyli się i zobaczył,
że mrówki są na piłce i wchodzą na jego buty i dalej pod spodenki coraz wyżej
na nogi i jest ich tak dużo, że nie nadąża ich zrzucać z nóżek. Rozpłakał się i
krzyczy:
- Mamo na pomoc, bo zaraz zjedzą mnie
mrówki i zostanie ze mnie sam szkielet.
Mama natychmiast podbiegła i wzięła
Kaperka na ręce. Przyniosła do domu. Szybko rozebrała go z ubranka, w którym było
jeszcze dużo mrówek i posmarowała kroplami ukąszone miejsca.
- Mrówki chciały cię zjeść, bo stanąłeś na
mrowisku. Tak się nie robi. Następnym razem zawołaj mnie albo tatę to ci
sięgniemy piłkę.
- Jak byś został dłużej na mrowisku to
mrówki miałyby wspaniałą ucztę – śmiała się babcia.
- Babciu nie śmiej się ze mnie. Bolą i
swędzą mnie ukąszone miejsca.
Od tego czasu chłopcy uważali, żeby nie
zostawiać jedzenia na podwórku i nie rzucać papierków po słodyczach, bo przy ich
sprzątaniu mrówki wchodziły na ręce i pod ubranko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz