W przedszkolu Amelka miała dwie
przyjaciółki, Julkę i Zuzię. Zawsze siadały obok siebie i razem bawiły się. Bez
przerwy sobie coś opowiadały. Nawet wymieniały się rysunkami. Czasami
przynosiły swoje lalki i wtedy zapraszały do zabawy inne koleżanki. Chciały,
aby wszystkie dziewczynki podziwiały ich piękne lalki.
Pewnego dnia umówiły się, że jutro
przyniosą do przedszkola swoje czarodziejskie różdżki i będą bawić się w dobre
wróżki. Następnego dnia Julka i Zuzia zapomniały przynieść swoich różdżek.
Amelka widząc smutną minę Julki i Zuzi powiedziała:
- Nie martwcie się. Będę wam pożyczać
mojej i też będzie fajnie.
Bawiły się świetnie. Julka zauważyła, że jak
Amelka czaruje to różdżka spełnia jej polecenia i zawołała:
- Amelko, zaczaruj klocki. Każ im się
ułożyć.
Dziewczynka machnęła różdżką w stronę
porozrzucanych klocków i klocki natychmiast poukładały się równiutko na półce.
To podobało się bardzo dzieciom. Mały Antoś podbiegł i rozrzucił klocki.
- Julka teraz ty zaczaruj klocki a potem
Zuzia.
Amelka podała różdżkę przyjaciółce, ale na
jej polecenia klocki ani drgnęły. Julka podała ją Zuzi i powiedziała:
- To nie moja różdżka, dlatego nie słucha
mnie i nie wykonuje moich poleceń. Spróbuj teraz ty.
Jednak różdżka też nie wykonała polecenia
Zuzi.
- Koniec zabawy. Siadajcie do obiadu.
Potem wyjdziemy na plac zabaw i tam się pobawimy – powiedziała pani
wychowawczyni.
Tego dnia była piękna pogoda i po obiedzie
pani zabrała dzieci na plac zabaw, który był przy przedszkolu. Dziewczynki
ustaliły, że duża zjeżdżalnia będzie wielkim zamkiem, w którym mieszkają
wróżki. Mały Antoś przypomniał sobie, że Amelka może swoją różdżką czarować,
więc zwrócił się do niej:
- Pokaż, co jeszcze ten twój czarodziejski
patyk potrafi robić.
Amelka trochę się oburzyła na to, że jej
różdżka została nazwana patykiem, ale na prośbę innych dzieci, ustąpiła. Zeszła
z wysokiej zjeżdżalni, niby z zamku i stanęła przy grządce, na której kwitło
mnóstwo różnokolorowych kwiatów, a nad nimi fruwały motylki. Chwilę myślała, co
by jeszcze pokazać dzieciom. Po chwili wyciągnęła rączkę z różdżką w stronę
fruwających motylków i zawołała:
- Czary mary, abrakadabra, motylki proszę pofruńcie
nad głowy moich przyjaciółek i zróbcie wianuszki nad ich głowami.
Dzieci z zapartym tchem czekały na efekty
czarowania i po chwili z wielkim zdumieniem zobaczyły, że motylki fruwając
zataczały różne kółka, raz małe, potem większe, aż wreszcie podzieliły się na
cztery części i pofrunęły nad głowę Julki, Zuzi, Amelki i pani. Nad każdą
wybraną główką motylki fruwały w kółeczku tworząc jakby wianuszek, zawieszony w
powietrzu. Po chwili Amelka machnęła różdżką i zawołała:
- Dziękuję wam wesołe motylki, możecie już
wrócić do swoich kwiatuszków.
Motylki chyba zrozumiały polecenie Amelki,
bo powróciły do kwiatków na grządce, a część z nich pofrunęła dalej. Dzieci prosiły,
aby Amelka jeszcze czarowała, ale właśnie w tej chwili przyszła po nią mama.
Pani podziękowała Amelce za fantastyczną zabawę i zapytała:
- Przyniesiesz jeszcze kiedyś tą swoją
czarodziejską różdżkę?
- Na pewno przyniosę i może Julka i Zuzia
też przyniosą swoje.
- Przyniesiemy, teraz już nie zapomnimy –
zapewniły dziewczynki.
Pani zaczęła się śmiać i zawołała;
- We trzy będziecie miały dużą moc i
pewnie wszystkich rozstawicie po kątach.
Na drugi dzień rozpoczęły się wakacje i
dopiero po wakacjach przyjaciółki spotkały się w przedszkolu. Tak się jakoś
dziwnie składało, że zawsze którąś z dziewczynek zapominała wziąć swojej
różdżki i z czarowania nic nie wychodziło.
przyjemnie się czyta te pani opowiadania, są bardzo ładne
OdpowiedzUsuńAmelka ma fajne przygody :)
OdpowiedzUsuńGratuluję wyobraźni, takie to chyba tylko prawdziwe babcie mają :), zazdroszczę takiej babci - ja takiej fajnej nie miałam :)
OdpowiedzUsuń