Mała Amelka miała bardzo dużo zabawek.
Najbardziej jednak lubiła bawić się lalkami. Jej lalki miały prawie wszystko:
wózeczek, łóżeczka, ubranka i wiele, wiele innych rzeczy. Każda lalka miała
inaczej na imię. Agatka umiała chodzić i śpiewać ładną, wesołą piosenkę. Basia
była małym bobasem. Płakała, śmiała się, wołała mama i tata i robiła siusiu na
nocniczek. Lalka Zosia była pięknie ubrana jak z bajki „Kopciuszek”, a Śnieżka
jak z bajki o „Królewnie Śnieżce”. Mniejsze laleczki: Kasia, Zuzia i Rózia były
córeczkami większych lalek.
Najbardziej jednak Amelka kochała
niewielką lalkę Weronikę. Laleczka ta uszyta była z kolorowego materiału. Oczki
miała z pięknych jak perełki guziczków, a długie warkocze ze złotej włóczki.
Wypchana była jakimś miękkim materiałem, by Amelka mogła ją przytulać. Czasami
wydawało się jej, że to Weronika sama przytula się do niej. Nigdy się z nią nie
rozstawała. Nawet jak gdzieś jechała to zabierała ją ze sobą i mówiła do mamy:
- Weronika musi jechać z nami, bo bez niej
nie mogłabym zasnąć.
Kiedy Amelka skończyła trzy latka rodzice
zapisali ją do przedszkola. Nowe koleżanki bawiły się tylko lalkami barbie.
Przynosiły je do przedszkola, przebierały je i pokazywały, co można z nimi
robić. Gdy Amelka przyniosła swoją Weronikę koleżanki śmiały się z niej, że nie
ma jeszcze swojej lalki barbie i bawi się szmacianką. Z płaczem wróciła do
domu. Weronikę rzuciła w ciemny kąt i powiedziała:
- Nigdy już nie będę bawiła się Weroniką.
Chcę mieć swoją lalkę barbi i jej chłopaka kena. Weronikę możesz mamo wyrzucić.
- Może ją jednak zostawimy. Posadź ja w
kąciku na półce. Jak dostaniesz barbi to zapoznasz je z nią.
Weronika siedziała w kąciku na półce, ale
kiedy Amelka nie mogła zasnąć mama podsuwała jej pod rączkę tą niechcianą
szmaciankę i dziewczynka zasypiała.
W święta Amelka dostała od św. Mikołaja
dwie piękne lalki barbie. Teraz już nie wstydziła się zabierać swoich lalek do
przedszkola. W swoje urodziny także dostała dwie lalki barbi. Była szczęśliwa,
koleżanki już nie śmiały się z niej i chętnie bawiły się z nią.
Rok szkolny szybko minął. Amelka z
rodzicami szykowała się do wyjazdu nad morze. Mama dała jej dużą torbę i
powiedziała:
- Do tej torby spakuj swoje zabawki. Tylko
nie zapomnij o lalkach. Czy Weronikę też bierzesz ze sobą?
- Nie. Ja się już nią nie bawię. Niech
zostanie w domu.
Amelka spojrzała na półkę i wydawało się
jej, że Weronika płacze. Szybko wyszła z pokoju, bo bała się, że się rozmyśli i
zabierze ją ze sobą.
Nad morzem było bardzo ładnie. Domek, w
którym zamieszkała z rodzicami stał blisko plaży. Dziewczynka całymi dniami
bawiła się na plaży i pluskała w wodzie. Pewnego razu mama powiedziała:
- Amelko jutro popływamy statkiem po
morzu. Tata już kupił bilety.
- Czy będę mogła zabrać ze sobą lalki? –
zapytała.
- Wystarczy, że zabierzesz jedną – zgodziła
się mama.
Następnego dnia rano Amelka wzięła jeszcze
nie rozpakowaną torbę z zabawkami, by wybrać lalkę. Wyjęła je wszystkie z torby
i ułożyła na łóżku. Brakowało jednej. Pomyślała, że zostawiła ją w torbie i
zajrzała do rozpakowanej torby. Na jej dnie zobaczyła zamiast brakującej barbi
szmacianą Weronikę. Pobiegła do mamy i zapytała:
- Mamo jak to się stało? Nie wkładałam do
torby Weroniki tylko same barbi, a znalazłam ją w torbie zamiast tej ładnej,
którą bardzo lubię.
- Pewnie sama weszła do torby – śmiała się
mama i dodała – zabierz ją na wycieczkę, gdyby wpadła do wody to nie będzie ci
żal i tak chciałaś ją wyrzucić.
Wycieczka była wspaniała. Pływanie po
morzu bardzo się podobało Amelce. Wyjęła Weronikę i posadziła ją na burcie,
żeby i ona zobaczyła morze. W pewnym momencie powiał silny wiatr. Zakołysał
statkiem. Amelka nie zdążyła złapać Weroniki i lalka wpadła do wody.
- Mamo, Weronika tonie. Ja chce mieć ją z
powrotem – krzyczała Amelka.
Mama mocno ją przytuliła:
- Nie płacz. Poszukamy w sklepie drugiej
takiej samej laleczki – pocieszała.
- Ja nie chcę drugiej. Ja chce mieć z
powrotem moją kochaną Weronikę.
Zrozpaczonej dziewczynce pływanie szybko
się znudziło. Chciała już wrócić do domku. Na szczęście wycieczka dobiegła
końca i statek dobił do brzegu. Kiedy Amelka z rodzicami zeszła ze statku
podszedł do nich kapitan. Wyciągnął rękę do dziewczynki i oddał jej jeszcze
mokrą Weronikę.
- Mój marynarz zauważył jak wpadła ta
laleczka do wody i uratował ją, a jak usłyszał twój płacz to się domyślił, że
ona jest chyba twoja.
- Dziękuję, dziękuję bardzo i proszę
podziękować panu marynarzowi – poprosiła Amelka i nie zważając na to, że z
Weroniki kapie woda, tuliła odzyskaną laleczkę.
Od tego czasu Weronika już nigdy nie
siedziała samotnie na półce. W dzień leżała na łóżeczku Amelki i czekała na nią,
a w nocy spały przytulone do siebie.
ile to ja zabawek utopiłam w dzieciństwie :)
OdpowiedzUsuń