- No, dość już
czekania. Zaczynaj Amelko. Powiedz jakie ma być rozwiązanie mojej zagadki.
- Cały czas myślałam i
układałam różne zakończenia i nic fajnego nie wymyśliłam – i dodała – Myślę, że
Staś jak był już dorosły został weterynarzem i leczył zwierzęta.
- A, ty Filipku co
myślisz? – zapytał Kacperek braciszka.
Filipek chwilkę się
zastanawiał i po chwili powiedział:
- Moje zakończenie
będzie trochę dłuższe. Posłuchajcie. Staś czytał coraz więcej książek. Szybko
skończył szkołę a potem studia. Ukończył nawet kilka wydziałów, bo nie mógł się
zdecydować kim ma zostać. Wtedy rodzice Stasia doradzili mu:
- Wyjedź zagranicę,
zwiedź inne kraje, zobaczysz jak tan żyją ludzie i czym się zajmują to wtedy
łatwiej podejmiesz decyzję kim chcesz zostać.
Staś bardzo długo
podróżował po szerokim świecie. Poznawał innych ludzi i ich potrzeby i doszedł
do wniosku, że wszędzie w każdy kraju najbardziej potrzebni są lekarze, aby
pomagać ludziom. Po powrocie do domu oznajmił rodzicom:
- Już wiem co będę
robił. Będę lekarzem, by pomagać ludziom, a zwłaszcza chorym, by szybko wracali
do zdrowia.
W małym miasteczku
niedaleko miejsca zamieszkania rodziców kupił niewielki domek i tam otworzył
gabinet lekarski, by leczyć ludzi. Szybko zdobył popularność, bo leczył
wszystkich, nawet tych, którzy byli bardzo biedni i nie mieli czym zapłacić za
leczenie.
Pewnego dnia przyszła
do niego mała dziewczynka, która przyniosła na rękach małą owieczkę.
- Proszę pana, niech
pan zobaczy co się stało mojej owieczce, bo nie chce jeść ani chodzić i nie
bawi się ze mną jak dawniej. Bardzo, bardzo proszę.
- Ile ty masz lat i jak
się nazywasz? – zapytał najpierw Staś.
- Mam sześć lat i
nazywam się Kasia. Mieszkam tu niedaleko z mamą – chciała jeszcze coś
powiedzieć, ale do gabinetu wpadła zdenerwowana mama. Wzięła za rękę Kasię i
ciągnęła ją do drzwi wyjaśniając po drodze:
- Przepraszam pana,
mówiłam córce, że pan leczy tylko ludzi.
Staś zatrzymał mamę
Kasi i powiedział
- Proszę nie wychodzić. Zaraz obejrzę
podopieczną córeczki i zobaczymy co się da zrobić.
Po dokładnych
oględzinach pan doktor poważnie powiedział:
- Twoja owieczka ma
złamaną nóżkę. Boli ją bardzo i dlatego nie może chodzić ani jeść. Zaraz temu
zaradzimy, ale będziesz musiała w domu sama zajmować się nią.
- Dobrze, będę się
opiekować.
- Za tydzień przyjdę do
ciebie zobaczyć, czy owieczka jest zdrowa. Zaraz zapiszę twój adres.
- Panie doktorze,
bardzo dziękujemy, ale ja nie mam czy zapłacić za wizytę – powiedziała trochę
zawstydzona mama.
- Proszę się nie
martwić ta wizyta nic nie kosztuje, a to jest mój pierwszy zwierzaczek, któremu
mogłem pomóc – odpowiedział wesoło Staś.
Po upływie tygodnia
Staś poszedł do Kasi. Po dokładnych oględzinach owieczki powiedział:
- Kasiu spisałaś się
bardzo dobrze. Za tydzień pewnie będzie już dobrze biegać, ale musisz ją jakoś
nazwać.
Od tamtej pory Staś
pomagał nie tylko ludziom ale i zwierzętom. Kasia z daleka widziała dość często
różne zwierzaki na podwórku doktora i kiedy Staś po upływie drugiego tygodnia
przyszedł do Kasi zapytała go:
- Czy mogłabym
przychodzić do pana jak będą zwierzaczki. Pomagałabym się nimi opiekować, bo
wiem jak to się robi.
Staś zwrócił się do
mamy Kasi:
- Czy mogłaby pani
przyprowadzać córkę od czasu do czasu do mnie?
- Ona musi się uczyć,
niedługo pójdzie do szkoły i nie będzie miała na to czasu – odpowiedziała.
- Ja już dużo się
nauczyłam. Wszystkie książki przeczytałam i jak nie będzie zwierzaczków to pan
doktor pożyczy mi swoje książki i będę jeszcze lepiej umiała pomagać – zawołała
Kasia i spoglądając na mamę prosiła – mamo pozwól mi.
- Proszę się nie martwić, będę Kasię
odprowadzał do domu, nic się jej nie stanie.
Mama zgodziła się, a po
upływie pół roku Staś poprosił mamę Kasi o rękę. Ponieważ tata Kasi już dawno
nie żył, mama Kasi zgodziła się i obie zamieszkały z doktorem. Kasia tak jak
kiedyś Staś bardzo dobrze się uczyła i po ukończeniu studiów pomagała nowemu
tacie przy zwierzętach, bo została doktorem zwierząt czyli weterynarzem.
- To już koniec mojego
zakończenia twojego opowiadania Kacperku.
- Trochę za długie to
zakończenie – powiedziała Amelka – a Kacperek dodał - jak ty to wszystko wymyśliłeś, czy ktoś ci
pomagał?
- Tak, sam pomysł ktoś
mi podsunął, ale resztę sam wymyśliłem. Kto mi podsunął pomysł nie powiem wam,
bo to tajemnica.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz