Pierwszy raz Renatka poszła do
przedszkola, gdy skończyła sześć lat. Bardzo jej się tu podobało. Miała teraz
dużo koleżanek i kolegów. W domu nie miała z kim bawić się, bo nie miała
rodzeństwa. Najbardziej podobała się jej praca pani wychowawczyni.
Po powrocie z przedszkola Renatka
przebierała się w sukienki i buty mamy, w pokoiku na łóżeczku sadzała w rządku
wszystkie swoje lalki, Rózię, Zuzię, Agnieszkę i Gosię, a potem brała niewielki
kijek i bawiła się w przedszkole. Swoim lalkom wydawała różne polecenia.
Wskazywała poszczególne lalki kijkiem i mówiła: ...
- Zuzia! Usiądź prosto, nie garb się.
- Gosia nie rozmawiaj z Agnieszką.
- Rózia. Musisz to jeszcze raz narysować,
bo to jest źle.
Ta zabawa nigdy jej się nie nudziła.
Zawsze starała się naśladować swoją panią z przedszkola. Nawet jak przyszły do
niej koleżanki też bawiły się w przedszkole.
Pewnego dnia pani musiała wyjść na chwilę
z sali po nowe zabawki, które przywieźli do przedszkola. Zawołała, więc do
swojego stolika Renatkę i Agnieszkę i powiedziała:
- Muszę wyjść i wybrać nowe zabawki dla
naszej grupy. Obie przypilnujecie dzieci w czasie mojej nieobecności – i głośno
dodała zwracając się do wszystkich dzieci – ja na chwilę wychodzę. Renatka i
Agnieszka będą was pilnować. Macie się ich słuchać.
Obie
dziewczynki były bardzo zaskoczone decyzją pani. Nie umówiły się jednak, jakie
polecenie wydać dzieciom, bo każda z osobna czuła się ważniejsza od drugiej i
każda wydawała inne polecenie.
- Dzieci! Weźmiecie teraz kredki i papier
i narysujecie ulubione postacie z bajek – powiedziała Renatka.
- Nie. Teraz jest czas na zabawę, więc
możecie bawić się zabawkami – wydała zupełnie inne polecenie Agnieszka.
Dzieci siedziały przez chwilę spokojnie,
bo zastanawiały się kogo mają posłuchać, a potem każde dziecko robiło co
innego. W sali zrobił się straszny bałagan. Renatka chciała przekrzyczyć dzieci
i posadzić ich przy stolikach, by rysowały, ale nie udawało się jej to. Po
kilku nieudanych próbach usiadła w kąciku i rozpłakała się. Agnieszka natomiast
biegała po sali i zbierała porozrzucane zabawki, by jakoś to posprzątać. Dzieci
jednak jej też nie słuchały i pozbierane zabawki natychmiast lądowały na
podłodze. Kiedy pani wróciła do sali obie dziewczynki siedziały w kąciku i
płakały. Szybko zapewniła obie, że się na nich nie gniewa, bo taką dużą grupkę
dzieci trudno przypilnować, a dzieciom nakazała natychmiast wszystko
posprzątać. Po uporządkowaniu sali pani pokazała dzieciom nowe zabawki, którymi
już jutro będą się bawić.
Pod koniec roku szkolnego pani opowiadała
dzieciom o różnych zawodach, a potem zapytała, co chciałyby robić jak dorosną.
Największą grupką stanowiły dzieci, które chciały zostać lekarzami, pozostałe
dzieci wymieniały inne zawody. Potem pani pytała każdego z osobna. Dwie
dziewczynki chciały być sprzedawczyniami, inne dwie naukowcami, jedna chciała
zostać fryzjerką lub kosmetyczką, zaś chłopcy chcieli zostać sportowcami,
piłkarzami, kierowcami. Jeden z chłopców powiedział, że zostanie listonoszem, drugi
policjantem i jeden, że zostanie biskupem.
Tylko Renatka siedziała cichutko i nie
odzywała się. Pani zwróciła się do niej:
- Renatko, a ty kim chciałabyś być? –
zapytała.
- Ona na pewno chciałaby zostać panią
wychowawczynią w przedszkolu, tak jak pani, bo najczęściej bawi się w
nauczycielkę.
- Czy to prawda? – zapytała jeszcze raz
pani.
- Tak. Kiedyś bardzo chciałam być panią
wychowawczynią, ale po tym, jak dzieci nie chciały mnie słuchać to już nie wiem
czy chcę – odpowiedziała.
- Do każdego zawodu trzeba się dużo uczyć,
po poznaniu wszystkich czynności i po kilkuletniej praktyce w zawodzie można
być dobrą nauczycielką – i jeszcze dodała – mnie też dzieci początkowo nie
słuchały, dopiero później znalazłam sposób jak najlepiej zajmować się dziećmi.
- To może zostanę nauczycielką.
- Masz jeszcze bardzo dużo czasu na
wybranie zawodu i nie musisz się śpieszyć – pocieszyła pani Renatkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz