środa, 9 kwietnia 2014

52. Ja urosnę będę nauczycielką.

     Pierwszy raz Renatka poszła do przedszkola, gdy skończyła sześć lat. Bardzo jej się tu podobało. Miała teraz dużo koleżanek i kolegów. W domu nie miała z kim bawić się, bo nie miała rodzeństwa. Najbardziej podobała się jej praca pani wychowawczyni.
    Po powrocie z przedszkola Renatka przebierała się w sukienki i buty mamy, w pokoiku na łóżeczku sadzała w rządku wszystkie swoje lalki, Rózię, Zuzię, Agnieszkę i Gosię, a potem brała niewielki kijek i bawiła się w przedszkole. Swoim lalkom wydawała różne polecenia. Wskazywała poszczególne lalki kijkiem i mówiła: ...


     - Zuzia! Usiądź prosto, nie garb się.
     - Gosia nie rozmawiaj z Agnieszką.
     - Rózia. Musisz to jeszcze raz narysować, bo to jest źle.
     Ta zabawa nigdy jej się nie nudziła. Zawsze starała się naśladować swoją panią z przedszkola. Nawet jak przyszły do niej koleżanki też bawiły się w przedszkole.
     Pewnego dnia pani musiała wyjść na chwilę z sali po nowe zabawki, które przywieźli do przedszkola. Zawołała, więc do swojego stolika Renatkę i Agnieszkę i powiedziała:
     - Muszę wyjść i wybrać nowe zabawki dla naszej grupy. Obie przypilnujecie dzieci w czasie mojej nieobecności – i głośno dodała zwracając się do wszystkich dzieci – ja na chwilę wychodzę. Renatka i Agnieszka będą was pilnować. Macie się ich słuchać.
     Obie dziewczynki były bardzo zaskoczone decyzją pani. Nie umówiły się jednak, jakie polecenie wydać dzieciom, bo każda z osobna czuła się ważniejsza od drugiej i każda wydawała inne polecenie.
     - Dzieci! Weźmiecie teraz kredki i papier i narysujecie ulubione postacie z bajek – powiedziała Renatka.
     - Nie. Teraz jest czas na zabawę, więc możecie bawić się zabawkami – wydała zupełnie inne polecenie Agnieszka.
     Dzieci siedziały przez chwilę spokojnie, bo zastanawiały się kogo mają posłuchać, a potem każde dziecko robiło co innego. W sali zrobił się straszny bałagan. Renatka chciała przekrzyczyć dzieci i posadzić ich przy stolikach, by rysowały, ale nie udawało się jej to. Po kilku nieudanych próbach usiadła w kąciku i rozpłakała się. Agnieszka natomiast biegała po sali i zbierała porozrzucane zabawki, by jakoś to posprzątać. Dzieci jednak jej też nie słuchały i pozbierane zabawki natychmiast lądowały na podłodze. Kiedy pani wróciła do sali obie dziewczynki siedziały w kąciku i płakały. Szybko zapewniła obie, że się na nich nie gniewa, bo taką dużą grupkę dzieci trudno przypilnować, a dzieciom nakazała natychmiast wszystko posprzątać. Po uporządkowaniu sali pani pokazała dzieciom nowe zabawki, którymi już jutro będą się bawić.     
     Pod koniec roku szkolnego pani opowiadała dzieciom o różnych zawodach, a potem zapytała, co chciałyby robić jak dorosną. Największą grupką stanowiły dzieci, które chciały zostać lekarzami, pozostałe dzieci wymieniały inne zawody. Potem pani pytała każdego z osobna. Dwie dziewczynki chciały być sprzedawczyniami, inne dwie naukowcami, jedna chciała zostać fryzjerką lub kosmetyczką, zaś chłopcy chcieli zostać sportowcami, piłkarzami, kierowcami. Jeden z chłopców powiedział, że zostanie listonoszem, drugi policjantem i jeden, że zostanie biskupem.
     Tylko Renatka siedziała cichutko i nie odzywała się. Pani zwróciła się do niej:
     - Renatko, a ty kim chciałabyś być? – zapytała.
     - Ona na pewno chciałaby zostać panią wychowawczynią w przedszkolu, tak jak pani, bo najczęściej bawi się w nauczycielkę.
     - Czy to prawda? – zapytała jeszcze raz pani.
     - Tak. Kiedyś bardzo chciałam być panią wychowawczynią, ale po tym, jak dzieci nie chciały mnie słuchać to już nie wiem czy chcę – odpowiedziała.
     - Do każdego zawodu trzeba się dużo uczyć, po poznaniu wszystkich czynności i po kilkuletniej praktyce w zawodzie można być dobrą nauczycielką – i jeszcze dodała – mnie też dzieci początkowo nie słuchały, dopiero później znalazłam sposób jak najlepiej zajmować się dziećmi.
     - To może zostanę nauczycielką.
     - Masz jeszcze bardzo dużo czasu na wybranie zawodu i nie musisz się śpieszyć – pocieszyła pani Renatkę. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz