Pewnego roku Kacperek, Filipek i Amelka z
wielką niecierpliwością czekali na pierwszy śnieg. Wszyscy wiedzieli, że Święta
Bożego Narodzenia są zawsze na początku zimy. Gdy za oknem zaczynał padać śnieg
dzieci stawały się bardzo grzeczne i zaczynały pisać listy do Mikołaja. Tym
razem zima zrobiła im niespodziankę, bo pierwszy śnieg spadł już w połowie
listopada. Kacperek zwrócił się do Filipka i Amelki.
- Czy wy wiecie jak długo musimy być
grzeczni?
- No, jak długo – dopytywały się.
- Aż, cały miesiąc – i dodał – nie wiem
jak to wytrzymam.
Mama słyszała rozmowę dzieci. Zaczęła
śmiać się i zapytała:
- To chyba do świąt nie będę się już
denerwować? Macie teraz dużo czasu na napisanie listów do Mikołaja. Jak nie
będziecie spieszyć się to listy powinny być naprawdę ładne.
- To my od razu zabieramy się do pisania,
a jak nam nie wyjdą ładne to zdążymy je jeszcze wymienić na ładniejsze –
powiedział Kacperek i zabrał Filipka i Amelkę do pokoju z zabawkami.
Dzieci rozpoczęły pisanie. Amelka wybrała
różową kartkę i powiedziała:
- Na tej różowej kartce list będzie
ładniej wyglądał.
- Masz rację. Na kolorowej będzie ładniejszy.
Ja wybieram tą jasnoniebieska kartkę – odpowiedział wesoło Filipek.
- Ja już zacząłem na białej i nie będę
zmieniał.
Przed obiadem mama zajrzał do dzieci,
które kończyły pisanie listów i doradziła im:
- Nie zaklejajcie jeszcze kopert. Do
wysłania jest jeszcze dużo czasu, a może będziecie chciały coś dopisać, albo
coś zmienić. Niech leżą na tej półce.
Mama miała rację. Dzieci jeszcze kilka
razy zaglądały do listów i coś zmieniały, albo dopisywały. Wreszcie przed
imieninami św. Mikołaja zakleiły koperty i położyły na stoliku, na którym postawiły także talerzyk z ciasteczkami i kubek z mlekiem czyli poczęstunek dla św. Mikołaja. Następnego dnia zaraz po przebudzeniu
pobiegły sprawdzić, czy św. Mikołaj zabrał ich listy i czy poczęstował się
ciasteczkami. Na talerzyku znalazły pół niezjedzonego ciasteczka, a kubek był
pusty. Listów nie było. Potem zajrzały do przygotowanych butów, żeby zobaczyć
czy coś dla nich zostawił.
- Zobacz Kacper ja mam w bucie
czekoladowego Mikołaja i małego aniołka ze sznureczkiem. Powieszę go na choince
– zawołał Filipek.
- Ja mam to samo – odpowiedział Kacperek –
ale w wigilię pewnie dostaniemy prezenty, o które prosiliśmy w listach.
Po śniadaniu Amelka zadzwoniła do chłopców
i oznajmiła, że dostała to samo, co oni.
- Św. Mikołaj zabrał listy. To teraz do
świąt musicie być bardzo grzeczni, żeby czasem Mikołaj nie rozmyślił się i nie ominął
naszego domu.
Do samych świąt chłopcy byli bardzo
grzeczni. Każde polecenie wykonywali natychmiast. Nawet nie trzeba było im o
niczym przypominać. W wigilię prawie sami ubrali całą choinkę i z
niecierpliwością czekali na kolację.
Przed kolacją przyjechała Amelka z
rodzicami, Mikołaj, stryjeczny brat chłopców z rodzicami, ciocia Renata z
wujkiem Krzyśkiem, babcie i dziadkowie oraz ciocia Teresa z wujkiem Romanem. Wszyscy
łamali się opłatkiem i składali sobie życzenia, a potem zjedzono pyszną
kolację. Babcia pilnowała dzieci, aby spróbowały wszystkich potraw z
wigilijnego stołu.
Po kolacji zaczęto śpiewać kolędy.
Dzieciom jednak to szybko znudziło się i zapytały:
- Czy do przyjścia św. Mikołaja możemy
pobawić się w chowanego?
- Możecie, ale jak zapuka ktoś do drzwi
musicie wrócić do pokoju.
Zabawa rozkręciła się na dobre i nawet
dorośli bawili się z dziećmi. Jednak nie wszyscy się bawili. Obie babcie
nasłuchiwały czy ktoś nie puka, bo chciały w porę zawołać dzieci na powitanie
św. Mikołaja. Oczekiwany gość nie kazał długo czekać i niebawem zapukał do
drzwi. Babcia szybko mu otworzyła, a druga babcia wołała rozbawione dzieci do
powitania gościa.
Św. Mikołaj usiadł na wygodnym fotelu obok
choinki, popatrzył na dzieci i zapytał:
- Kochane dzieci, a co wy jesteście takie
zmeczone?
- Bawiłyśmy się w chowanego –
odpowiedziała najodważniejsza Amelka.
- Ja też bardzo lubię tę zabawę. To może
się pobawimy – i dodał – wy będziecie się chować,a ja będę szukać, a jak znajdę kogoś to wręczę
mu prezent.
- Dobrze – zgodziły się zachwycone dzieci
i szybko rozbiegły się po całym domu.
Św. Mikołaj z całym workiem prezentów
zaczął szukać i każdej odnalezionej osobie wręczał prezent. Po wręczeniu
ostatniego prezentu rozległo się ponowne pukanie do drzwi. Okazało się, że to
renifer ciągnący sanie Mikołaja przypominał mu, że nie ma czasu. Musi przecież
zdążyć rozdać prezenty wszystkim dzieciom, by w tym dniu nie było smutnych
dzieci.
- Muszę już jechać dalej. Pamiętajcie, że
grzecznym trzeba być cały rok, a nie tylko przed świętami – powiedział św.
Mikołaj i pożegnał się z wszystkimi, a po chwili już go nie było.
Po odejściu św. Mikołaja zaczęto
rozpakowywać prezenty. Nagle tata zawołał:
- Ale piękną lalkę dostałem.
- Ale wielkie kapcie dostałam – zawołała
Amelka i rozpłakała się.
- Ja dostałem torebkę damską – wołał
zawiedziony Kacperek.
- Poczekajcie chwilkę. Chyba wszystkie
prezenty są pomylone. Zobaczcie na każdym prezencie jest naklejona karteczka z
napisem - dla kogo jest ten prezent – powiedziała mama i dodała – Chyba św.
Mikołaj bardzo się spieszył i nie miał czasu szukać prezentów dla każdego
osobno.
- Pewnie domyślił się, że odpowiednio
wymienimy się – zawołał Filipek.
Naraz wszyscy usłyszeli z za zamkniętych
drzwi głośny wesoły śmiech św. Mikołaja i szum oddalających się sań.
- Coś mi się wydaje, że nie wszyscy byli
grzeczni, dlatego św. Mikołaj zrobił wam psikusa i specjalnie pozamieniał
prezenty. Na drugi rok musicie się poprawić, żeby nie ominął naszego domu –
wyjaśnił tata.
Po zamienieniu się, prezenty zostały
rozpakowane. Okazało się, że każdy dostał to, co najbardziej chciał dostać i
wszyscy byli bardzo szczęśliwi.