Kacperek, Filipek i Amelka tak jak
wszystkie dzieci bardzo lubili objadać się słodyczami. Najwięcej słodyczy
przywoziła im ciocia Teresa, która uważała, że dzieci trzeba rozpieszczać.
Najczęściej rozsiadali się w miękkich pufach przed telewizorem oglądali bajki i
zajadali słodycze. Po paru minutach wokół puf było rozrzuconych pełno papierków
od cukierków, po batonach lub pudełek od ciastek.
- Posprzątajcie te śmieci – przypominała
im nieustannie mama.
Dzieci odpowiadały:
- Posprzątamy, jak skończy się bajka.
Po skończonej bajce mama znowu musiała
przypominać dzieciom o porządku. Tak działo się do czasu, gdy chłopcy trochę
przesadzili i przed obiadem objedli się słodyczami. Obiad wystygł a oni go
nawet nie tknęli. Zdenerwowana babcia upomniała chłopców:
- Zjedzcie ten obiad, bo mama będzie się
gniewała.
- Babciu są wakacje, to jak nie zjemy raz
obiadu to nic się nie stanie – odpowiedzieli.
Po powrocie mamy z pracy była wielka
awantura. Mama powiedziała:
- Dość tych słodyczy. Nie chcecie jeść
obiadu ani owoców więc koniec z jedzeniem cukierków, batonów, ciastek i
czekolady.
- Macie szlaban na słodycze – dodał tata.
- Jak długo nie możemy ich jeść? –
dopytywali się chłopcy.
- Do odwołania. To będzie od was zależało.
Zamiast czekolady zjecie jabłko lub inny owoc. To wam wyjdzie nawet na zdrowie
- zadecydowała ostatecznie mama.
Tego dnia Amelka wcześniej pojechała do
domu. Chłopcy usadowili się w pufach przed telewizorem. Jednak nie mogli się
skupić na oglądaniu filmu i co jakiś czas któryś z chłopców wpadał do kuchni i
zaczynał szukać coś słodkiego. Niestety wszystko było schowane, nawet to co
przywiozła ciocia. Mama zauważyła, że chłopcom brakuje chrupania przed
telewizorem i zręcznie podsunęła im pod ręce talerz z owocami. Z apetytem
zjedli po dwa owoce i znowu wpadali do kuchni.
- Co brakuje wam słodyczy? – zapytała
babcia.
- Tak – prawie razem odpowiedzieli chłopcy
– babciu uproś rodziców może choć pozwolą pochrupać słonych paluszków. To
przecież nie słodycz lecz przekąska.
- Dobrze. Wstawię się za wami – obiecała
babcia.
Na drugi dzień chłopcy otrzymali po paczce
paluszków.
-
Tylko proszę, aby nie było porozrzucanych na podłodze pokruszonych paluszków –
upominała mama.
Niestety chłopcy nie zawsze dotrzymywali
słowa i po obejrzeniu ulubionych programów poszli spać pozostawiając mnóstwo
rozsypanych paluszków. Rano przypomniało się im, że nie sprzątnęli po sobie i
prędko zbiegli na dół, by jeszcze przed wstaniem rodziców posprzątać okruchy.
Jakież było ich zdziwienie, gdy na podłodze znaleźli tylko puste torebki po
paluszkach i ani jednego okruszka.
- Chyba babcia posprzątała po nas, tylko
dlaczego zostawiła puste torebki? – zastanawiał się głośno Kacperek.
Mama zajrzała do pokoju. Chłopcy szybko
schowali za siebie puste torebki. Mama uśmiechnęła się i powiedziała:
- No widzicie, jak przyjemnie jest, gdy
pokój jest posprzątany i nie ma śmieci na podłodze.
Tego dnia po obiedzie popsuła się pogoda.
Zaczął padać deszcz i dzieci zostały w domu. Bawiły się wspaniale. Na wyścigi układały
puzzle, rysowały ulubionych bohaterów filmowych i książkowych, Kacperek nawet
przeczytał na głos fajne opowiadanie. Gdy Amelka odjechała do domu chłopcy
postanowili obejrzeć nowy odcinek ich ulubionego filmu. Wzięli po paczce
paluszków i usadowili się wygodnie w swoich pufach. Filipek zapatrzony w ekran
rozsypał paluszki na podłogę. Film był tak ciekawy, że chłopcy nie zauważyli,
że robi się ciemno i nie zapalili światła. Kacperek zjadł swoje paluszki i
zwrócił się do Filipka:
- Daj mi parę paluszków. Oddam ci później.
Filipkowi zostało już niewiele paluszków,
więc powiedział Kacperkowi:
- Pozbieraj sobie z podłogi, bo mnie już
mało zostało.
Kacperek chciał sięgnąć najbliżej leżącego
paluszka, ale ten zaczął mu uciekać. Po chwili, gdy chciał sięgnąć drugiego ale
zobaczył tylko jak szybko ucieka drugi paluszek.
- Filip nie wygłupiaj się. Nie zabieraj
tych rozsypanych paluszków – zawołał do braciszka.
- To nie ja. Mam jeszcze swoje w torebce.
To chyba babcia.
- Babciu, choć i pokaż nam tą sztuczkę ze
znikającymi paluszkami – krzyczeli głośno chłopcy.
Na krzyk chłopców do pokoju weszła babcia
i mama. Tata również zajrzał zobaczyć co się dzieje.
- Babciu, jak ty to robisz? – wołał
rozbawiony Filipek.
Babcia zdziwiona odpowiedziała:
- Nie wiem, o co chodzi.
- Jak to nie wiesz. Rozsypane paluszki
uciekają jak chcemy ich podnieść i znikają.
- Gdzie uciekają te paluszki? – zapytał
tata z rozbawioną miną.
- Pod komodę, albo za kanapę – wołali
zgodnie chłopcy.
- No to mamy nieproszonych gości –
powiedziała zatroskana mama.
- Jakich gości? – zawołali przestraszeni
już nie na żarty chłopcy.
- Kiedy drzwi od tarasu były otwarte
wprowadził się do nas jakiś szczurek albo rodzina myszek – wyjaśniła
przestraszonym chłopcom babcia.
- Czy możemy ich oswoić i czy mogą
mieszkać u nas? – pytali zaciekawieni chłopcy.
- Nie. Takich zwierzątek się nie da
oswoić. Musimy ich po prostu wygonić z mieszkania – odpowiedział tata i dodał –
i to jeszcze dzisiaj.
Rodzice pozapalali wszystkie światła, żeby
było bardzo widno. Drzwi na taras otworzyli i zabrali się do odsuwania mebli.
Po chwili tata zawołał chłopców:
- Zobaczcie tych nieproszonych gości.
Chłopcy wbiegli do pokoju i za odsuniętą
kanapą w samym rogu zobaczyli dwie duże ciemnobrązowe myszy. Po chwili mama z
tatą zastawili pokój pozostawiając wolną drogę na taras. Delikatnie kijem od
szczotki tata wypędzał myszy kierując ich w stronę otwartych drzwi. Myszy z
piskiem uciekły na taras i zginęły w ciemności.
- Czy będziemy mogli im zostawić trochę
paluszków na tarasie? – zapytał zasmucony Filipek, bo żal mu się zrobiło tych
przestraszonych myszek.
- Dobrze – zgodziła się mama i dodał – nie
wolno wieczorem zostawiać otwartych drzwi, bo mogą znowu przyjść nieproszeni
goście.
Chłopcy zostawili prawie pół torebki paluszków
na tarasie i dokładnie zamknęli drzwi. Na drugi dzień rano zaraz po
przebudzeniu pobiegli na taras zobaczyć czy są jeszcze paluszki. Nie było ani
jednego, a pusta torebka leżała trochę podziurawiona.
- Nie wiadomo czy nasze paluszki zjadły
myszy, czy dobrały się do nich jakieś ptaki i wydziobały wszystkie okruszki –
zastanawiali się obaj.
Od tego czasu już bez upominania chłopcy
pamiętali o sprzątaniu po sobie śmieci i o zamykaniu drzwi.